Świat

W wyścigu o urząd gubernatora Tokio bierze udział 56 kandydatów

  • 7 lipca, 2024
  • 7 min read
W wyścigu o urząd gubernatora Tokio bierze udział 56 kandydatów


Kiedy w niedzielę wyborcy w Tokio będą oddawać głosy na gubernatora największego miasta świata, będą mieli ogromny wybór.

O urząd ubiega się pięćdziesięciu sześciu kandydatów, co jest rekordem. Jeden, który przedstawia się jako „Joker”, zaproponował legalizację marihuany i mówi, że poligamia może rozwiązać problem spadającego wskaźnika urodzeń w kraju. Inny to zawodowy wrestler, który ukrywa twarz przed kamerą i przysięga, że ​​użyje sztucznej inteligencji do wykonywania zadań rządowych. Jest 96-letni wynalazca, który mówi, że wdroży samochody napędzane benzyną, które nie emitują dwutlenku węgla, i 31-letnia przedsiębiorczyni, która zdjęła koszulkę podczas filmu kampanijnego i obiecała „zabawne rzeczy”.

Może to wyglądać jak demokracja wymknięta spod kontroli. W rzeczywistości jednak wyścig jest głęboko status quo, a urzędujący prezydent ma szansę na wygraną w trzeciej kadencji.

Duża liczba kandydatów odzwierciedla zmęczenie polityką w jej obecnym kształcie, a wielu z nich to niepoważni poszukiwacze uwagi, tworzący groteskową, cyrkową atmosferę i utrudniający wprowadzenie prawdziwych zmian.

„Zastanawiam się, czy to jest demokracja w działaniu, czy też coś w rodzaju «w górę» demokracji” — powiedziała Emma Dalton, starsza wykładowczyni studiów japońskich na Uniwersytecie La Trobe w Melbourne w Australii. Wielu kandydatów krytykowało urzędującą Yuriko Koike „w najbardziej wulgarny sposób” — powiedziała pani Dalton. „Ponieważ wiedzą, że wygra”.

Wybory w Tokio są symbolem japońskiej polityki, gdzie na szczeblu krajowym przez wszystkie lata, oprócz czterech, od 1955 r. rządziła Partia Liberalno-Demokratyczna. Partia, która popiera panią Koike, trzymała żelazną ręką japoński parlament, pomimo licznych skandali i powszechnego niezadowolenia wyborców, które jest wyrażane w sondażach, ale rzadko przy urnach wyborczych.

Pani Koike, lat 71, była dręczona pytaniami o jej kwalifikacje uniwersyteckie i odmawiała zajęcia się oskarżeniami, że jest powiązana z dużym deweloperem nieruchomości zaangażowanym w kilka kontrowersyjnych projektów. Ale tak jak Liberalni Demokraci utrzymują się u władzy pomimo niskich ocen, tak ona może korzystać z poczucia, że ​​nie ma potrzeby wywracania wozu z jabłkami w czasach względnej prosperity.

Warto przeczytać!  Trzęsienie ziemi o sile 7,5 nawiedza Filipiny, ostrzeżenia o tsunami na Filipinach i w Japonii

Mimo pewnych rosnących nierówności i obszarów biedy „większość obywateli klasy średniej jest zadowolona ze swojego życia w Tokio” – powiedział Jiro Yamaguchi, politolog z Uniwersytetu Hosei w Tokio.

Chociaż pani Koike nie dotrzymała w pełni obietnic dotyczących wyeliminowania list oczekujących na opiekę dzienną, zmniejszenia korków w pociągach podmiejskich i zniesienia nadgodzin wśród pracowników miejskich, to jednak wykorzystała nadwyżkę budżetową na zapewnienie dotacji dla rodzin z dziećmi i bezpłatnej nauki w prywatnych szkołach średnich w mieście.

Pani Koike nie przychyliła się do prośby o wywiad. Mitsui Fudosan, deweloper zaangażowany w projekty budowlane, powiedział w e-mailu, że nie miał „bliskich relacji” z gubernatorem i nie „otrzymał żadnych specjalnych przywilejów”.

Początkowo wyścig gubernatora Tokio zdawał się zapowiadać referendum w sprawie Partii Liberalno-Demokratycznej, gdy pojawił się jeden poważny rywal, który przeciwstawił się pani Koike: Renho Saito, 56 lat, były lider największej japońskiej partii opozycyjnej, który zrezygnował ze swojego miejsca w parlamencie, aby kandydować. Jednak skład tak wielu kandydatów odwrócił uwagę od jej kampanii.

Jako pierwsza kobieta, która stanęła na czele opozycyjnej Partii Demokratycznej, pani Saito jest dobrze znana w Japonii. Starała się odróżnić od pani Koike, podkreślając potrzebę podniesienia płac młodych pracowników i ograniczenia wydatków rządowych. Ale krytykowała również partię krajową za skandale finansowe, które mają niewiele wspólnego z gubernatorstwem Tokio.

Skupienie się na partii krajowej to „łatwy orzech do zgryzienia” – powiedział Kenneth McElwain, politolog z University of Tokyo. Niebezpieczeństwo polega na tym, że „to powód, by nie głosować na Koike, ale to także powód, by głosować na któregokolwiek z 50 kontrkandydatów”.

Inni kandydaci również zaatakowali rząd krajowy. Yusuke Kawai, który pojawił się w filmie kampanii w NHK, nadawcy publicznym, z włosami w strąkach, wybieloną twarzą i ustami rozmazanymi na czerwono w karykaturze Jokera z serii Batman, ostro skrytykował premiera Fumio Kishidę za jego plany podniesienia podatków.

Warto przeczytać!  Netanjahu odpiera pomysł, aby Autonomia Palestyńska rządziła Strefą Gazy

„Panie Premierze, zanim podniesie pan podatki, proszę się upewnić, że sprzedał pan tego Rolexa, który ma pan na nadgarstku!” – krzyczał, rechocząc maniakalnie i wijąc się na biurku.

Zasady kampanii pozwalają każdemu, kto wpłaci depozyt w wysokości około 19 000 dolarów, ubiegać się o stanowisko gubernatora, a także przyznają każdemu kandydatowi dwa sześciominutowe okienka w telewizji NHK i prawo do umieszczania plakatów na jednym z 14 000 oficjalnych billboardów wyborczych w całym mieście.

Mimo że zamierzeniem jest wyrównanie szans w zakresie uczestnictwa w życiu politycznym, system został przejęty przez osoby, które chcą dotrzeć do szerokiego grona odbiorców z przekazami, które mogą mieć niewiele wspólnego z polityką.

Podczas transmisji kampanii w NHK, Airi Uchino, młoda przedsiębiorczyni, zdjęła pasiastą, zapinaną na guziki koszulę, odsłaniając dekolt w kremowym topie bez rękawów. „Nie jestem po prostu słodka” – mruczała, zapraszając potencjalnych wyborców do kontaktu z nią na Line, popularnej w Japonii aplikacji do przesyłania wiadomości. „Jestem seksowna, prawda?”

Pani Uchino jest wspierana przez Party to Protect the People from NHK, grupę renegatów, która wspiera prawie połowę kandydatów na gubernatora. Grupa pozwoliła swoim kandydatom i kilku innym osobom umieszczać plakaty wyborcze ze zdjęciami kotów lub kreskówkowych zwierząt na oficjalnych tablicach wyborczych.

Niektórzy kandydaci wykorzystali czas antenowy, aby wyrazić ogólne poglądy, np. sprzeciw wobec świadczeń socjalnych dla pracowników zagranicznych w Japonii lub praw osób transseksualnych.

Sama liczba kandydatów może stłumić poważną opozycję. Jak powiedział Jeffrey J. Hall, wykładowca nauk politycznych na Uniwersytecie Studiów Międzynarodowych w Kandzie, przy zakazie wszelkich płatnych reklam „główni kandydaci nie mogą wzmacniać swoich przekazów do tego stopnia, że ​​zagłuszają głosy kandydatów drugoplanowych”.

Warto przeczytać!  Raporty o 4 rosyjskich samolotach wojskowych zestrzelonych w pobliżu granicy z Ukrainą | Wiadomości z wojny rosyjsko-ukraińskiej

Zakłócenie jest oczywiste. W sondażach pani Saito wydaje się walczyć o drugie miejsce z Shinji Ishimaru, 41-letnim byłym burmistrzem miasta w prefekturze Hiroszima, który opisał siebie jako „idola” dla zwolenników na wiecu w zeszłym tygodniu.

Pan Ishimaru nie miał zbyt dużego pola do popisu, ale jego popularność na TikToku i YouTube pomogła mu zdobyć poparcie młodszych wyborców.

Jak powiedział Koichi Nakano, politolog z Uniwersytetu Sophia w Tokio, tacy kandydaci reprezentują odmianę japońskiego populizmu, dodając, że wiele z „błahych
kandydaci” nie spodziewają się wygranej.

„To dzień, w którym sława jest biznesem” – powiedział pan Nakano. „Posiadanie sławy jakiegokolwiek rodzaju prowadzi do większej liczby okazji biznesowych”.

Jako osoba próbująca stanąć na czele poważnego wyzwania, pani Saito staje w obliczu wyborców, których motywacją jest mniej poparcie dla niej, a bardziej utrata zainteresowania obecnym gubernatorem.

Yumi Matsushita, wykładowczyni uniwersytecka uczestnicząca w jednym z wieców pani Saito w Chofu, powiedziała, że ​​nie podoba jej się, że pani Koike „nie szanuje” głosów osób innych narodowości lub osób LGBTQ.

Ale jej prawdziwym zastrzeżeniem wobec pani Koike było to, że „trzecia kadencja jest za długa”.

Jako urzędująca pani Koike utrzymuje dużą przewagę: żaden poprzedni urzędnik nie przegrał wyborów. Skorzystała również z w dużej mierze posłusznych mediów informacyjnych. Chociaż zagłębiono się w plotki, że błędnie przedstawiła swoje ukończenie Uniwersytetu Kairskiego, nie zbadano zarzutów, że faworyzowała Mitsui Fudosan, dewelopera, w kontraktach budowlanych.

Jeden z możliwych powodów: dwie największe gazety w kraju, „Yomiuri Shimbun” i „Asahi Shimbun”, inwestują w jeden z takich projektów budowlanych.

Relację z Tokio relacjonowali River Davis i Hisako Ueno.


Źródło