Świat

W wyzwolonym mieście na Ukrainie cywile nadal płacą cenę wojny

  • 6 marca, 2023
  • 6 min read
W wyzwolonym mieście na Ukrainie cywile nadal płacą cenę wojny


Autor: SAMYA KULLAB

6 marca 2023 GMT

IZIUM, Ukraina (AP) — W tym zniszczonym wojną mieście na północnym wschodzie Ukrainy mieszkańcy dokładnie sprawdzają każdy krok w poszukiwaniu min lądowych. Za zamkniętymi drzwiami ocaleni czekają w agonii na identyfikację ciał bliskich. Polowanie na kolaborantów nie tak dawnej okupacji rosyjskiej zatruwa zwarte społeczności.

Tak wygląda życie w Izium, mieście nad rzeką Doniec w obwodzie charkowskim, które zostało odbite przez siły ukraińskie we wrześniu, ale nadal cierpi z powodu spuścizny po sześciu miesiącach rosyjskiej okupacji.`

Brutalność rosyjskiej inwazji

Ukraińscy cywile byli torturowani, znikali i byli arbitralnie przetrzymywani. Odkryto masowe groby z setkami ciał, a podczas walk zniszczono całe dzielnice.

Izium to makabryczne przypomnienie ludzkich kosztów wojny. Sześć miesięcy po wyzwoleniu mieszkańcy twierdzą, że nadal płacą cenę.

Duże czerwone znaki ostrzegające „MINES” opierają się o drzewo między kościołem a głównym szpitalem miejskim, który nadal działa pomimo ciężkich rosyjskich bombardowań.

W tym mieście każdy ma swoją historię: albo nadepnął na jedną i stracił kończynę, albo zna kogoś, kto to zrobił. Miny odkrywane są codziennie, ukryte wzdłuż brzegów rzek, na drogach, polach, dachach, drzewach.

Szczególne obawy budzą przeciwpiechotne miny odłamkowo-burzące, znane jako miny płatkowe. Małe i niepozorne, są szeroko rozpowszechnione w mieście. Organizacja Human Rights Watch udokumentowała, że ​​Moskwa użyła co najmniej ośmiu typów min przeciwpiechotnych, zakazanych przez konwencje genewskie, na terenie całej wschodniej Ukrainy.

W styczniowym raporcie monitor praw wezwał również Kijów do zbadania rzekomego użycia przez ukraińskie wojsko tysięcy zakazanych min płatków w Izium.

Warto przeczytać!  Izraelscy żołnierze szturmują główny szpital Khan Younis po wydaniu rozkazu jego ewakuacji

„Nikt nie może teraz powiedzieć, jaki procent terytorium Charkowa jest zaminowany” – powiedział Ołeksandr Filczakow, główny prokurator regionu. „Znajdujemy je wszędzie”.

Większość mieszkańców zachowuje ostrożność, trzymając się znanych ścieżek. Ale nawet wtedy nie są bezpieczni.

„Mamy średnio jedną osobę tygodniowo z ranami” z min, powiedział dr Jurij Kuzentsow. „Nie wiem, kiedy jeszcze kiedykolwiek pójdę nad rzekę lub do lasu, nawet jeśli nasze życie zostanie przywrócone, ponieważ jako lekarz widziałem konsekwencje”.

Jeden pacjent nadepnął na miny dwukrotnie: pierwszy raz w czerwcu, kiedy stracił część pięty i drugi raz w październiku, kiedy stracił całą stopę.

Większość pacjentów Kuzentsova twierdziła, że ​​byli ostrożni.

„Byli pewni, że ich to nigdy nie spotka” – powiedział.

66-letni Oleksandr Rabenko nadepnął na minę płatkową 200 metrów od swojego domu, idąc znajomą ścieżką do rzeki po wodę.

Jego syn, Eduard, rozminował wąską ścieżkę łopatą. Rabenko schodził nią kilka razy, aż do 4 grudnia, kiedy stracił prawą stopę podczas usuwania patyków.

„Nadal nie wiem, jak to się tam dostało, może to topniejący śnieg, albo rzeka to przyniosła” – powiedział. „Myślałem, że to bezpieczne”.

Rabenko nadal odczuwa potworny ból stopy, której już nie ma.

„Lekarz powiedział, że minie kilka miesięcy, zanim mój mózg zrozumie, co się stało” – powiedział.

Halyna Zhyharova, lat 71, dokładnie wie, co stało się z jej ośmioosobową rodziną.

Bomba uderzyła w dom jej syna Oleksandra w marcu ubiegłego roku, zabijając 52 osoby ukrywające się w piwnicy. Wśród nich było ośmioro krewnych Żyharowej — jej syn i cała jego rodzina, w tym dwie córki.

Warto przeczytać!  Ammo Company brakuje energii elektrycznej i obwinia TikTok „Filmy o kotach”

Ciała siedmiu krewnych zostały ekshumowane we wrześniu w poważnym stanie rozkładu. Powiedziała, że ​​ich identyfikacja zajęła miesiące. Teraz czeka na jeszcze jedną identyfikację — wnuczki.

Spośród 451 ciał ekshumowanych w Izium, w tym prawie 440 znalezionych w masowych grobach, 125 wciąż nie zostało zidentyfikowanych, powiedział Serhij Bołwinow, szef Wydziału Śledczego Charkowskiej Policji Narodowej.

Powiedział, że niektóre są tak rozłożone, że trudno jest wyodrębnić próbkę DNA. Innym razem władze nie są w stanie znaleźć zgodności DNA wśród krewnych. Żmudna praca może zająć miesiące.

Zhyharova ma nadzieję, że szczątki jej wnuczki zostaną wkrótce zidentyfikowane, aby mogła wreszcie pochować swoją rodzinę.

„Pogrzebię ich, postawię nagrobki” – powiedziała. „Po tym, co robić? Żyj dalej.”

Skala zniszczeń w Izium, liczącym przed wojną 50 000 mieszkańców, zapiera dech w piersiach. Ukraińscy urzędnicy szacują, że zniszczeniu uległo od 70% do 80% budynków mieszkalnych. Wiele z nich ma czarne ślady spalenizny, przebite dachy i zabite deskami okna.

Powoli mieszkańcy wracają, przerażeni odkryciem, że ich domy nie nadają się do zamieszkania, a ich dobytek został skradziony. Kipią z gniewu, wiedząc, że rosyjskie wejście do Izium było możliwe dzięki pomocy lokalnych kolaborantów, którzy wspierali Moskwę.

„Na początku wojny zdarzały się przypadki, gdy kolaboranci prowadzili tajnymi drogami jednostki rosyjskich sił zbrojnych i prowadzili je na flanki i tyły naszych jednostek” – powiedział bryg. Gen. Dmytro Krasylnykow, dowódca połączonych sił w obwodzie charkowskim. „To zdarzyło się w Izium”.

„Wielu naszych żołnierzy zginęło z tego powodu i byliśmy zmuszeni opuścić Izium na jakiś czas, a teraz widzimy, w co zmieniło się miasto” – powiedział.

Warto przeczytać!  Dzień Zwycięstwa Rosji nie jest tym, czym był kiedyś

W wiosce Kamyanka niedaleko Izium każdy dom nosi ślady wojny. Wróciło dwadzieścia rodzin, a wiele z nich skierowało swój jad na Wasilija Hruszkę, tego, który pozostał. Stał się wiejskim pariasem.

„Mówią, że byłem kolaborantem, zdrajcą” – powiedział 65-latek. „Nie zrobiłem nic złego.”

Hruszka mówi, że został we wsi, kiedy Rosjanie ją wyprzedzili, bo nie chciał porzucić swoich krów i trzech cieląt, bojąc się, że umrą pod jego nieobecność. Odesłał rodzinę i schronił się w piwnicy.

Do drzwi zapukali rosyjscy żołnierze, zapytali, czy w domu mieszkają jacyś ukraińscy żołnierze. Kiedy odpowiedział, że nie, dla pewności spryskali to miejsce kulami.

Później przyszli z ofiarą konserw. Dał im mleko. Kiedyś zapytali go, czy ma alkohol.

Mieszkańcy uznali to za oznakę zdrady. Zapytali, dlaczego nie zrobił więcej, aby pomóc siłom ukraińskim, znajdując sposób na ujawnienie rosyjskich pozycji. Ale Hruszka powiedział, że nie ma na to sposobu – rosyjscy żołnierze zniszczyli mu linie telefoniczne.

„Żyłem w szaleństwie” — powiedział — „robiłem to, co robiłem, aby przeżyć”.

Został wezwany na przesłuchanie przez SBU, ukraińskie służby bezpieczeństwa. Powiedzieli, że słyszeli pogłoski, że żył życiem wodza w Kamionce.

„Byłem szefem tylko własnego domu” — powiedział im. Puścili go.

W listopadzie jego losy potoczyły się inaczej.

Żerując w poszukiwaniu drewna opałowego, gdy temperatura spadła, nadepnął na minę płatków i stracił lewą stopę.

___

Śledź relację AP z wojny o godz




Źródło