W zdewastowanej Turcji ratownicy walczą z zimnym betonem, by uratować tych, którzy zostali uwięzieni przez trzęsienie ziemi
![W zdewastowanej Turcji ratownicy walczą z zimnym betonem, by uratować tych, którzy zostali uwięzieni przez trzęsienie ziemi](https://oen.pl/wp-content/uploads/2023/02/WhatsApp-Image-2023-02-08-at-18.44.32-1024x640-770x470.jpeg)
KAHRAMANMARAS, Turcja — Zniszczenia wyrządzone w południowo-tureckim mieście Kahramanmaraş przez potężne trzęsienie ziemi w poniedziałek są prawie nie do pojęcia — zniszczone całe dzielnice, zrównane z ziemią budynki mieszkalne, odcięte media. Szacuje się, że tysiące ludzi jest uwięzionych w zawalonych budynkach, ale ogrom zniszczeń oznacza, że po prostu nie ma wystarczającej liczby ratowników, aby ich wydostać w najbliższym czasie.
Centrum miasta, w którym znajduje się większe centrum handlowe ze Starbucksem, po prostu już nie istnieje. Prawie każdy inny budynek został wyrównany, a ich podłogi zlepione razem, co zmusiło zawartość pomieszczeń do wybrzuszenia się. Konstrukcje, które wciąż stoją, są poważnie uszkodzone i niestabilne, czasami przechylone na bok.
Gdziekolwiek się nie obrócisz, widzisz kolejny miażdżący widok: autobus przewrócony na bok, samochody zniekształcone w nierozpoznawalne kształty, drzewa złamane na pół, kobiety i mężczyźni płaczą. Bariera językowa sprawia, że trudno dokładnie wiedzieć, o co płaczą: czy to ukochana osoba, która nie przeżyła, czy ogólna trauma i tragedia, które nagle i okrutnie ich spotkały? Nie mając dokąd pójść, wielu mieszkańców pozostało, rozpalając ogniska pod ruinami swoich rodzinnych domów i bez celu spacerując po okolicznych ulicach.
Jeden z nich, mężczyzna o imieniu Eren, nawet nie pochodził z tej części miasta. Eren, który odmówił podania swojego nazwiska, powiedział, że jego rodzina mieszkała w nowszej części miasta, więc chociaż dotkliwie odczuwali wstrząsy, ich dom został oszczędzony. Ale inaczej było w centrum miasta, gdzie mieszkał i gdzie nadal mieszka wielu przyjaciół i znajomych.
„Mój profesor uniwersytecki mieszkał w tym budynku” — powiedział, wskazując na w pełni zawalony wielopiętrowy budynek mieszkalny. „Myślą, że wciąż jest w środku”.
Eren, chemik, nie ma szkolenia w zakresie poszukiwań i ratownictwa, ale powiedział, że po prostu czuje potrzebę pomocy. Wsadził więc żonę, dzieci i teściów do autobusu do Stambułu i przyjechał do mocno dotkniętego centrum miasta.
„Musiałem pomóc, a nie mogłem tego zrobić, jeśli martwiłem się o bezpieczeństwo mojej żony i dzieci” – powiedział, mówiąc z akcentem, ale płynnie po angielsku.
![](https://oen.pl/wp-content/uploads/2023/02/W-zdewastowanej-Turcji-ratownicy-walcza-z-zimnym-betonem-by-uratowac.jpeg)
Akcja ratunkowa w Marash w Turcji, 8 lutego 2023 r., po niszczycielskim trzęsieniu ziemi. (Juda Ari Gross/Czasy Izraela)
Nie jest sam. Z powodu poważnych niedoborów siły roboczej okoliczni mieszkańcy wykonywali dużą część prac samodzielnie. Z łopatami, kilofami, młotami kowalskimi i kilkoma lekkimi elektronarzędziami pracowali nad wydobywaniem ciał z ruin, wydobywając je w czarnych plastikowych workach na zwłoki lub czasami po prostu owinięte w koce.
Najtrudniej jest powiedzieć komuś „nie”.
Od czasu do czasu przychodzili do izraelskich pracowników poszukiwawczo-ratowniczych, prosząc ich o pomoc. Prawie zawsze spotykali się z odmową. W tej chwili izraelskie zespoły miały więcej misji niż czasu na ich wykonanie. Skupiono się także na ratowaniu żywych ludzi uwięzionych w gruzach, a nie zmarłych.
„Najtrudniejszą rzeczą dla ratownika jest odmówić komuś” – powiedział jeden z izraelskich ratowników z grupy United Hatzalah.
Powietrze w Kahramanmaraş jest gęste od pyłu z zawalonych betonowych i ceglanych budynków, który wdziera się do oczu, nosa, uszu i ust przy każdym podmuchu mroźnego wiatru, co zdarza się często. W rezultacie prawie wszyscy na ulicy mają przekrwione oczy, co potęguje łzawiącą scenę.
To tam, w sercu tego zdewastowanego miasta, izraelskie ekipy poszukiwawczo-ratownicze skoncentrowały swoje wysiłki. W połączonej operacji ratownicy z sił tureckich, Izraelskich Sił Obronnych, izraelskiej narodowej jednostki poszukiwawczo-ratowniczej oraz grupy reagowania kryzysowego United Hatzalah pracowali nad uwolnieniem mężczyzny uwięzionego w wielopiętrowym budynku mieszkalnym, który zawalił się w Trzęsienie ziemi w poniedziałek rano.
Dwa i pół dnia później mężczyzna wciąż żył i komunikował się z siłami izraelskimi. W jakiś sposób, kiedy budynek się zawalił, pokój, w którym się znajdował na drugim piętrze, nie został zmiażdżony, a zamiast tego został pozostawiony w przestrzeni o szerokości 6 stóp, długości 6 stóp i wysokości prawie 3 stóp, co dało mu wystarczająco dużo miejsca do przenosić. Poza bólami w klatce piersiowej i trudnościami w oddychaniu, nie odniósł poważnych obrażeń, chociaż temperatury bliskie zera oraz brak wody i jedzenia sprawiły, że siły izraelskie musiały ścigać się z czasem.
![](https://oen.pl/wp-content/uploads/2023/02/1675921328_515_W-zdewastowanej-Turcji-ratownicy-walcza-z-zimnym-betonem-by-uratowac.jpeg)
Izraelskie ekipy ratownicze pracują nad wydobyciem ocalałych z gruzów zawalonych budynków w Kahramanmaras, 8 lutego 2023 r., po trzęsieniu ziemi o sile 7,8 w skali Richtera, które nawiedziło południowo-wschodnią Turcję. (Juda Ari Gross/Czasy Izraela)
Wyciągnięcie kogoś z zawalonego budynku to wyczerpująca, delikatna praca. Zbyt szybkie poruszanie się może spowodować przesunięcie fundamentu i zawalenie się pozostałej konstrukcji. Izraelski zespół rozpoczął pracę nad uwolnieniem mężczyzny w środę po południu, o godzinie 21:00, starania były w toku.
Ratownicy wiedzą, że dwa i pół dnia po początkowym trzęsieniu ziemi wciąż jest szansa na uratowanie ludzi, ale szanse te szybko maleją z każdą mijającą godziną.
Przez cały dzień siły izraelskie wyciągały spod gruzów kilka osób. Około godziny 20:00 wspólny zespół operatorów poszukiwawczo-ratowniczych IDF i personelu medycznego United Hatzalah uwolnił 15-letnią dziewczynę uwięzioną w gruzach jej budynku mieszkalnego.
Przez dwa i pół dnia tkwiła sama w mrozie. Próba wyciągnięcia jej trwała około 12 godzin. Gdy ratownicy przygotowywali się do jej wydobycia, zebrał się mały tłum miejscowych, najwyraźniej szukających jakiegoś znaku nadziei.
Dziewczyna była w ciężkim stanie, miała poważne obrażenia nóg, ale żyła. Tłum oklaskiwał ją, gdy wychodziła z gruzów. Ratownicy załadowali ją bezpośrednio do karetki i przewieźli do pobliskiego szpitala, gdzie ją ustabilizowali i zabrali na tomografię komputerową.
„Długa droga przed nią, ale żyje” – powiedział izraelski lekarz, który towarzyszył jej w szpitalu.