Nauka i technika

Walijczyk, który dążył do kosmosu, ale został zatopiony na morzu

  • 28 maja, 2023
  • 3 min read
Walijczyk, który dążył do kosmosu, ale został zatopiony na morzu


Kiedy dr John Anthony Llewellyn ubiegał się o stanowisko astronauty, nie spodziewał się, że zamieszka na dnie morskim.

Postawił swoje cele nieco wyżej – przynajmniej jeśli chodzi o wysokość – i marzył o locie w kosmos po odpowiedzi na ogłoszenie na tablicy ogłoszeń.

NASA rozwijała swoje plany eksploracji kosmosu i potrzebowała naukowców.

W sierpniu 1967 roku chemik został przyjęty jako jeden z zaledwie 11 osób.

Był jednym z pierwszych dwóch astronautów NASA, którzy nie urodzili się w USA. Drugim był jego kolega dr Phillip Chapman, Australijczyk.

Mężczyźni stanowili szóstą grupę astronautów wyznaczonych przez NASA. Stali się znani jako „Excess 11”, ponieważ nie zaplanowano dla nich żadnej misji.

Kiedy dostał tę pracę, ambicją dr Llewellyna, taty trójki dzieci, było „odbycie udanego lotu, przeprowadzenie kilku dobrych eksperymentów i uzyskanie z tego dobrej nauki pierwszej klasy”.

Fakt, że 11 było naukowcami, a nie pilotami, oznaczało, że grupa różniła się od większości astronautów.

Tak więc dr Llewellyn z Adamsdown w Cardiff i inni musieli spędzić 13 miesięcy na szkoleniu pilota odrzutowca.

Warto przeczytać!  „Najmłodszy na świecie” pacjent z chorobą Alzheimera zdiagnozowany

Ale po kilku miesiącach kursu w Johnson Space Center w Houston były uczeń Cardiff High School zdał sobie sprawę, że latanie szybkimi samolotami nie jest dla niego.

W sierpniu 1968 roku, niecały rok przed tym, jak człowiek stanął na Księżycu, zdecydował się opuścić agencję kosmiczną.

Po próbie dotarcia do gwiazd, jego następnym krokiem, jak na ironię, byłby wybór zgłębienia głębin.

Nurkowania uczył go oceanograf Jacques Cousteau, aw latach 60. był dyrektorem kursu nurkowania na Florida State University.

Tak więc w 1971 roku rozpoczął współpracę z National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA).

Przez następne pięć lat spędzał większość czasu mieszkając i pracując w dużym żółtym strąku na dnie morza w ramach programu naukowo-technicznego.

Zakotwiczone milę od Wielkiej Bahamy, było to hydrolab – pierwsze podwodne siedlisko badawcze NOAA.

W środku naukowcy mieli wszystko, czego potrzebowali, by przeżyć tam nawet dwa tygodnie. Było miejsce na cztery, ale tylko na trzy łóżka, więc spali na zmiany.

Pod koniec każdego stintu spędzał 16 godzin w komorze dekompresyjnej, aby uniknąć zakrętów spowodowanych tworzeniem się pęcherzyków we krwi.

Warto przeczytać!  Rolnik realizuje pasję do genetyki w praktyce

Był w swoim żywiole, a kiedy nie unikał rekinów tygrysich, przeprowadzał eksperymenty.

Kiedy zmarł 2 lipca 2013 r., w wieku 80 lat, dr Llewellyn pracował na Uniwersytecie Stanowym Florydy, obecnie jest emerytowanym profesorem inżynierii chemicznej i biochemicznej.

Jego rodzina nie była zaskoczona jego bogatym życiem.

Jego brat, David, wspominał, że jego starsze rodzeństwo miało ducha przygód, kiedy byli dziećmi, mieszkając na Moira Street w Adamsdown.

David, który był cztery lata młodszy, powiedział: „Zawsze wpadał na szalone pomysły, w których trochę mu pomagałem, na przykład robienie spadochronu z cienkich worków i wyskakiwanie przez okno sypialni.

„Jako nastolatek zainteresował się motocyklami i związaną z nimi zabawą”.

W późniejszych latach pozostał jego śmiały duch.

W 1992 roku przepłynął Atlantyk z Gibraltaru do Antigui, a w 2000 roku z Miami na Azory.

„Był największym poszukiwaczem przygód” — powiedział David.


Źródło