Wall Street spodziewa się obniżek stóp procentowych i łagodnych recesji
Jeśli konsensus na Wall Street jest często błędny – a dowody z 2023 r. w niewielkim stopniu zaprzeczają temu poglądowi – to w nadchodzącym roku inwestorzy staną albo w obliczu matki wszystkich wzrostów, albo trwającej od wieków wyprzedaży.
Dzieje się tak dlatego, że większość perspektyw inwestycyjnych głównych banków, doradców i zarządzających aktywami przewiduje ten sam pośredni scenariusz w 2024 r.: przewidują, że stopy procentowe w końcu zaczną spadać, łagodne spowolnienie gospodarcze i zwrot banku centralnego w stronę łatwiejszego ustalania polityki sceną dla późnego odbicia. Akcje i obligacje, które w ostatnich tygodniach 2023 r. mocno zwyżkowały, odnotowują głównie pozytywne, choć rozczarowujące zyski.
Nie jest to jedyny wynik przedstawiony w ponad 650 rozmowach telefonicznych zebranych tutaj przez Bloomberg News, ale jest to pogląd dominujący. Amundi, JPMorgan Asset Management i Vanguard należą do tych, które przewidują „łagodną” recesję. Dla BNY Mellon Wealth Management będzie to „zdrowe i mile widziane spowolnienie”. Barclays nazywa to „miękkim” lądowaniem.
W tym kontekście większość firm podkreśla potrzebę poszukiwania wysokiej jakości akcji, dywersyfikacji międzysektorowej i regionalnej oraz wykorzystywania jednych z najlepszych w ostatnim czasie stóp zwrotu w obszarze instrumentów o stałym dochodzie.
Tak, według niektórych to znowu rok więzi. Biorąc pod uwagę podwyżki stóp procentowych i obniżki na horyzoncie, instrumenty o stałym dochodzie wydają się dojrzałe zarówno do aprecjacji kapitału, jak i zbioru zysków, twierdzi JPMorgan Asset. „Przejdź na stały dochód” – mówi Franklin Templeton. „Obligacje mają swój moment” – głosi BNY Mellon Wealth.
Oczywisty problem: to samo przewidywali prawie wszyscy w zeszłym roku. Jednak Wall Street źle to zrozumiała, co słynęło z błędnego myślenia w 2023 r., gdy obligacje traciły na miesiące w obliczu nieubłaganych podwyżek stóp procentowych, a akcje rosły w uścisku szaleństwa sztucznej inteligencji.
Zatem stratedzy przechodzą z jednego z najbardziej upokarzających lat do jednego z najbardziej testowych. Następne 12 miesięcy ma określić zakończenie walki z galopującą inflacją, losy obecnego cyklu koniunkturalnego oraz przywództwo polityczne połowy światowej gospodarki, żeby wymienić tylko kilka. Być może dlatego tak wiele prognoz jest tak ostrożnych – niewielu chce podejmować ważne decyzje w tak delikatnym roku.
A co z wartościami odstającymi? W sumie pozostają w trendzie niedźwiedzim, nawiązując do faktu, że większość firm postrzega ryzyko przesunięte w stronę spadków. Robeco ostrzega, że obecny konsensus to nic innego jak „bajka”. BCA Research uważa, że obraz makro jest teraz bardziej niepokojący niż 12 miesięcy temu. Deutsche Bank jest przygotowany na twarde lądowanie w USA.
Ale jest kilka byków. UBS Asset Management twierdzi, że jeśli podstawowy scenariusz zostanie osiągnięty, „globalne akcje w 2024 roku bez problemu osiągną nowe maksima wszechczasów”. Commonwealth Financial Network oczekuje, że gospodarka Złotowłosej zapewni „stan idealny” dla rynków finansowych.
W jednej kwestii prawie wszyscy się zgadzają: wyborów w USA nie da się zwołać. Wiele firm, takich jak Citi i HSBC, twierdzi, że jest na to po prostu za wcześnie, inne po prostu ostrzegają, że należy spodziewać się zmienności. Dlatego należą się brawa dla UBS za nakreślenie konkretnego potencjalnego scenariusza: impasu Trump-Biden, w którym równowagę utrzymuje kandydat z trzeciej partii, lub decyzja w ogóle trafi do Izby Reprezentantów.
Oto, co najlepsi i najbystrzejsi przedstawiciele świata finansów zobaczą w nadchodzącym roku.