Wampirzyca balerina Radio Silence nie ma ugryzienia
Film „Abigail” nie jest całkiem zły, ale Abigail, piruetującemu złoczyńcy wielkości kufla, przydałaby się poważna… próba.
Trudno sobie wyobrazić slasher o wampirze baletnicy, która utknęła w sytuacji „Zwykłych podejrzanych”, pozbawionej krzepy. Jednak piąty film fabularny scenarzysty/reżysera Matta Bettinelli-Olpina i Tylera Gilleta pasuje do skromnej treści tytułu, prezentując rozczarowujący występ w głupich pomysłach na slashery, które prawdopodobnie zagrały lepiej za kurtyną.
Absolwentka „Matilda: The Musical” Alisha Weir występuje w roli tytułowego potwora: wirującego pojazdu terroru, którego status członka nieumarłych jest teoretycznie odkrywczy. Porwana przez bandę przestępców Abigail rozpoczyna film jako bezradna, bogata dziewczynka z zawiązanymi oczami, przywiązana do łóżka i pozostawiona, by czekać na swojego niebezpiecznego tatusia w przeważnie mahoniowej rezydencji.
Główną opiekunką celu jest zatwierdzona przez Radio Cisza królowa „Krzyku” Melissa Barrera. Zamaskowana i skrupulatna, z własną współczującą historią, Joey nie chce, aby Abigail cierpiała. To schemat, którego należy się spodziewać daleko poza logicznym zakończeniem, co ostatecznie jest błędnym eksperymentem w horrorze skoncentrowanym na dzieciach, który traci znacznie gorzej niż małe dziecko z tremą.
Do Joey’a dołącza czterech innych porywaczy, jeden z porywaczy w grupie niezrozumianych wyrzutków. Z nieżyjącym już Angusem Cloudem i niezmiennie uroczą Kathryn Newton wśród członków ekipy zajmującej się napadami, ten horror-komedia jest przede wszystkim grany dla śmiechu. Ale dodanie Williama Catletta w roli stoickiego wojskowego, Kevina Duranda w roli mięśnia, szczególnie złowrogiego Dana Stevensa i krótkiego, ale ważnego występu gwiazdy telewizyjnej Giancarlo Esposito, dodaje istotnej powagi temu uroczemu założeniu.
Redukcja „Gotowa czy nie”, działająca na połowie mocy, ta przerwa w zapłonie w jednym miejscu ma wiele działających części, ale nie ma wśród nich jego imiennika. Weir ma się dobrze, dokładnie poświęca się swojej nieprzemyślanej roli i tańczy do cholery w sekwencji, która sprawia wrażenie brutalnie wyrwanej z „M3GAN”. Jednak scena, na której aktorka prezentuje swoją strasznie źle zachowującą się małą tancerkę, nie jest w stanie udźwignąć szaleństwa tego, co ma ze sobą nieść.
Tak, „Abigail” została pomyślana jako nowe podejście do „Córki Draculi”. Ale w gotowym produkcie ta niesławna historia pochodzenia jest tak samo niewidoczna jak wampirze odbicie. Abigail nie tylko jest rutynowo spychana na bok w związku ze spiskiem, w którym nie ufa się jej umiejętnościom, ale rzekome podstawy jej postaci są równie beznadziejne jak jednostronny kieł. Jeśli balet ma dla kogokolwiek znaczenie (a tak nie jest Posiadać ale specyfika pomaga), nie jest tutaj pokazana. Bez solidnej historii i naprawdę satysfakcjonującego zabójstwa „Abigail” znacznie różni się od klasycznych horrorów z tatą, który jest naprawdę ważny.
To powiedziawszy, w tym głupim rozczarowaniu znajduje się wiele charakterystycznych bitów znanych fanom Radia Silence i chociaż przynosi to malejące zyski, bis jest coś wart. „Abigail” nie tylko lepiej definiuje duet filmowy uwielbiany w tym gatunku, ale także oferuje całkiem zabawną koncepcję z kilkoma zabawnymi jednowierszowymi fragmentami, które rozśmieszą w kinach. Te chichoty nie przezwyciężą irytacji oglądania jednego z najtwardszych małych goblinów w showbiznesie (poważnie, Weir próbuje) marnuj się na trofeum za udział w filmie. Ale biorąc pod uwagę tytuł, który zbyt mocno obciąża małe ramiona krwiopijców, przynajmniej te zabawne momenty dają Abigail szansę na zebranie kwiatów.
Ocena: C-
„Abigail”, dystrybuowany przez Universal Pictures, w kinach od 19 kwietnia 2024 r.