Wiadomości z wojny rosyjsko-ukraińskiej: aktualizacje na żywo
Jewgienij W. Prigożyn, przywódca grupy najemników Wagnera, który w weekend zorganizował krótkie powstanie przeciwko rosyjskiemu dowództwu wojskowemu, nie był widziany publicznie od czasu odwołania buntu w sobotę, co zwiększyło zamieszanie wokół epizodu, który rzucił wyzwanie Rosji. okleiną stabilności politycznej.
Rzecznik Kremla Dmitrij S. Pieskow powiedział w sobotę, że w ramach porozumienia o zakończeniu działań wojennych Prigożyn zgodził się opuścić Rosję i udać się do sąsiedniej Białorusi. W zamian, jak powiedział Pieskow, śledztwo w sprawie Prigożyna i oskarżenia przeciwko niemu o wszczęcie zbrojnego buntu zostaną umorzone.
Ale według doniesień rosyjskich mediów opublikowanych w poniedziałek sprawa karna przeciwko Prigożynowi pozostaje otwarta, a zarzuty przeciwko niemu nie zostały wycofane. Rosyjska gazeta Kommersant oraz trzy główne agencje informacyjne w kraju — Tass, RIA i Interfax — poinformowały, że Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) kontynuuje śledztwo.
Publikacje, wszystkie kontrolowane przez państwo lub powiązane z Kremlem, powoływały się na anonimowe źródła, więc ich doniesień nie można było niezależnie zweryfikować. Jeśli postępowanie będzie kontynuowane, Prigożynowi grozi do 20 lat więzienia.
Prigożyn był ostatnio widziany publicznie, uśmiechając się i ściskając dłonie zwolennikom, kiedy opuszczał miasto Rostów nad Donem w południowej Rosji w sobotę wieczorem, po tym, jak zakończył swoje krótkie powstanie przeciwko dowództwu wojskowemu i zawrócił kolumnę żołnierzy wysłał marsz na Moskwę.
Filmy przedstawiające wyjazd Prigożyna z Rostowa nad Donem, gdzie w sobotę wojska Wagnera na krótko zajęły instalację wojskową, pojawiły się wkrótce po tym, jak Aleksandr G. Łukaszenka, autokratyczny przywódca Białorusi i niezawodny sojusznik prezydenta Rosji Władimira W. Putina, ogłosił, że pośredniczył w zawarciu umowy mającej na celu zakończenie działań wojennych. Wielu obserwatorów wyraziło wątpliwości, czy Prigożyn będzie bezpieczny na Białorusi, biorąc pod uwagę bliskie powiązania rządu z Putinem.
Od tego czasu jego miejsce pobytu jest nieznane, a Prigożyn, który podczas wojny Rosji z Ukrainą często wypowiadał się wulgarnie w mediach społecznościowych, nie skomentował publicznie wyjazdu na Białoruś. W niedzielny wieczór służby prasowe pana Prigożyna powiedziały rosyjskiemu kanałowi telewizyjnemu RTVI, że „mówi ze wszystkimi cześć i odpowiada na pytania”, kiedy ma dobry zasięg w telefonie komórkowym.
W sobotę podczas nalotu na pięciogwiazdkowy hotel Trezzini w Petersburgu, który jest własnością jednej z firm Prigożyna i prawdopodobnie mieści się w nim jedno z jego biur, lokalne serwisy informacyjne poinformowały, że policjanci znaleźli miliardy rubli, paczki niezidentyfikowanego „białego proszku” oraz sztabki złota.
W sobotę, jeszcze przed zakończeniem buntu, Prigożyn przyznał się do posiadania dużej ilości gotówki. Pieniądze, jak powiedział, zostały wykorzystane na wypłaty żołdów żołnierzy Wagnera i odszkodowania dla krewnych bojowników Wagnera zabitych w akcji na Ukrainie, suma, która wynosi pięć milionów rubli na rodzinę (około 59 000 USD).
„Przez 10 lat Wagner działał wyłącznie gotówkowo” – powiedział w nagraniu audio. „Kiedy pracowaliśmy w Afryce, na Ukrainie i w innych krajach, kiedy straszyliśmy Amerykę, wszyscy byli zadowoleni z gotówki” – powiedział, najwyraźniej odnosząc się do farmy trolli, której używał, by wtrącać się w wybory w USA. „A teraz są tutaj, aby szukać. W porządku. Gotówka rzeczywiście została znaleziona.”
Pomimo surowości działań Prigożyna w weekend, które Putin nazwał zdradą, niektórzy rosyjscy urzędnicy niechętnie krytykowali bojowników Wagnera, którzy udowodnili, że są skuteczni, choć brutalni, walcząc w imieniu Rosji na Ukrainie i innych konflikty.
Andriej Kartapołow, przewodniczący komisji obrony rosyjskiego parlamentu, powiedział w niedzielę, że bojownicy Wagnera, którzy przejęli dowództwo armii w Rostowie nad Donem, „nie zrobili nic nagannego” i po prostu „wykonali rozkazy dowództwa”.
„Nikogo nie obrazili, niczego nie złamali” – powiedział. „Nikt nie ma do nich najmniejszych pretensji – ani mieszkańcy Rostowa, ani personel wojskowy Południowego Okręgu Wojskowego, ani organy ścigania”.