Filmy

„Widziałem blask telewizora” przedstawia wielkiego trans nieznanego

  • 16 maja, 2024
  • 9 min read
„Widziałem blask telewizora” przedstawia wielkiego trans nieznanego


Kiedy grzebię w wewnętrznych zakamarkach mojego umysłu, na powierzchnię wypływa wczesne wspomnienie: świętuję moje siódme urodziny w JoyRides Family Fun Center, typowym centrum gier i rozrywki, takim jak wiele innych rozsianych po przedmieściach Ameryki. Widzę siebie grającego w cymbergaja z moim przyjacielem Kline’em, wyglądającego przez okno nad ladą z nagrodami na tory gokartowe, niestety niedostępne z okazji moich urodzin w połowie listopada. Potem idę do domu i oglądam Zwariowane przygody Ronalda McDonalda, jeden z tych przeklętych fragmentów mediów opartych na synergii korporacyjnej, który nie powinien istnieć, ale w jakiś sposób zdobył 70 milionów wyświetleń w YouTube po śmierci. 11 września miał miejsce zaledwie dwa miesiące wcześniej. Pamiętam inny moment, ale najwyraźniej wzmocniony przez dziesięciolecia obrazów odtwarzanych w pętli, zacierających granice między tym, co mogłem wtedy zrozumieć, a tym, czego doświadczyłem od tego czasu.

Podczas oglądania obrazy tej 7-letniej siebie wypłynęły na powierzchnię Widziałem blask telewizora, mistrzowski drugi film Jane Schoenbrun, w którym jeden z jego bohaterów, Owen (Justice Smith), pstryka na przyjęciu urodzinowym takim jak moje. Gdy ich wieloletni szef, zabawiany przez Connera O’Malleya z maniakalną radością, krzyczy w kółko „Wszystkiego najlepszego”, Owen w końcu pęka, wrzeszcząc na pustą skorupę życia, przez które przebrnęli przez dziesięciolecia. Cierpienie Owena jest niepokojące, jednak reakcja wszystkich wokół jest znacznie bardziej ponura. Goście imprezy osuwają się do przodu, bez życia jak źle działający zespół audio-animatroniczny na zaciemnionej scenie Chucka E. Cheese’a. W filmie kładącym nacisk na sposób, w jaki czas i pamięć przepływają przez nas zniekształconymi falami, czyniąc je tym bardziej nierzeczywistymi przez świat, który chce, abyśmy poddali się futurystycznemu stanowi niekończącej się pracy i nieprzerwanego marszu ku śmierci, ta scena nierówno odrywa się od trudno dotknąć rzeczywistości, której nie da się utrzymać – pełnej wściekłości, zarówno ożywiającej, jak i podłej.

Ten kluczowy moment następuje w końcowych minutach filmu. Jednak przez nieuwagę i spóźnienie wraz z przyjaciółmi, którzy szliśmy na film do nowojorskiego Angelika Theatre w ubiegły poniedziałek, udało nam się uchwycić te sceny pod koniec projekcji o 19:30 – naszej rezerwacji na 21:00 zaledwie kilka domów dalej. Oczywiście nie jest przeznaczone do oglądania filmów w ten sposób, a obserwowanie tych kluczowych momentów poza kolejnością było coś niesamowitego. Mimo to zadziałało. Jak na film, który zasadniczo opowiada o czasie, obecności i zamieszkiwaniu naszych ciał w sposób pozwalający nam doświadczyć bogactwa tego życia, ta cykliczność była aż nadto odpowiednia.

Warto przeczytać!  Ben Stiller był oszołomiony flopem „Zoolandera 2”.

„Czy zdarza Ci się być zdezorientowanym, jakby pamięć nie była w porządku?” To pytanie, które często zadajesz sobie jako osoba transseksualna, i to pytanie Maddy (Brigette Lundy-Paine), którą poznajemy jako uczennicę dziewiątej klasy podczas wieczoru wyborczego w 1996 r., zadaje Owenowi dziesięć lat później, osiem lat po jej zniknięciu z podmiejskiego miasteczka, które uwięziło ich oboje w beznadziejnym uścisku. Pokrewieństwo Maddy i Owena zaczyna się od wspólnej miłości Różowy nieprzezroczysty, program potwora tygodnia, w którym łączą się dwie nastolatki, które najpierw nawiązują więź na obozie nocnym, a następnie spotykają się ponownie na wyższym poziomie duchowym, aby pokonać wrogów wymyślonych przez pana Melancholia, „wielkiego złego” o księżycowej twarzy. W świecie, w którym „rzeczywistość” jest tak odrętwiająca i pozbawiona uczuć jak przedmieścia z lat 90. pełne agresywnych rodziców i nudnych rozrywek, gdzie Owen siedzi na trybunach boiska piłkarskiego i nazywa ziewającą pustkę tam, gdzie powinno znajdować się ich serce, nic dziwnego, że ci bohaterowie powinien szukać schronienia w fantastycznym świecie ekranu. „Czasami, Różowy nieprzezroczysty wydaje się bardziej realne niż prawdziwe życie, wiesz?” Maddy zastanawia się. Nawet bez słów, żeby odpowiedzieć, Owen też to czuje.

W miarę jak dorastałem i posuwałem się dalej w stronę transformacji, zdałem sobie sprawę z tego, jak rozproszyłem kawałki siebie w czasie i przestrzeni. Jako nastolatka, zwłaszcza odizolowana od świata z powodu dysforii i stresu związanego z obawą o zdrowie rodziców – coś, co podzielam z Owenem – wiem, że już wtedy zaczęłam wyrzucać kawałki siebie, schowane do reanimacji w późniejszym życiu . W scenach filmu rozgrywających się podczas szkolnego karnawału poczułem, jak moje ciało powraca do rozrywek na promenadzie w Ocean City w stanie New Jersey, nadmorskim miasteczku, które odwiedziłem kilka razy jako dziecko, miejscu, gdzie dysforia zaczęła wtapiać się w moje dojrzewające ciało, moją Płaska klatka piersiowa chłopca była zbyt odsłonięta, moje czerwone kąpielówki były źle dopasowane i w niewytłumaczalny sposób niewłaściwe.

Warto przeczytać!  Legion samobójców: Dream Team #4 Zapowiedź: Dylemat marzyciela

W dorosłym życiu powinniśmy pielęgnować te pamiątki z dzieciństwa, ceniąc rodzaj naiwnego, prostego piękna, które pojawiało się w wyraźnych przebłyskach czystych, nowatorskich spotkań. Ale jeśli okres dojrzewania 1 stłumił te pozornie radosne chwile – pozbawił je witalnej esencji – transseksualna dorosłość i wycieczka z przyjaciółmi na promenadę dwa lata temu przywróciły całą frywolną radość w splendorze Technicoloru. Stłumione poczucie niewytłumaczalnej nieobecności zniknęło całkowicie. Robienie poppersów i wykonywanie szerokich, zapętlonych łuków na huśtawce; pożerając słonowodne toffi Shrivera oraz pizzę Maca i Manco; wygrzewając się w rozległej przestrzeni piasku i oceanu – wszystko było tam, aby mnie ponownie powitać, wyłaniając się z obecnej świadomości, otwartej na ciało gotowe na spotkanie.

Co z pewnością będzie prawdą w przypadku wielu widzów trans, Widziałem blask telewizora udaje mu się uchwycić szerokie tragedie, które pamiętam, zagłębiając się w specyfikę naszego życia i historii w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłem na ekranie. Ucieczka Maddy i pomysł Różowy nieprzezroczysty jako rodzaj podwyższonej płaszczyzny duchowej, ma szczególnie niesamowity rezonans. W noc pomiędzy Halloween a Świętem Zmarłych w 2019 r. śniła mi się kobieta, która podeszła do mnie i powiedziała: „Znałam cię na różnych płaszczyznach istnienia”, na co po prostu odpowiedziałam: „Wierzę ci. ” Od tego czasu ta kobieta wróciła tylko raz, wieczorem po tym, jak zapoznałem się z pracą brytyjskiej transpłciowej artystki Danielle Brathwaite-Shirley – taką, w której ożywiłem ducha zmarłej transseksualnej starszej osoby w postaci cyfrowego awatara. W chwili, gdy prosta istota transseksualizmu wydaje się wszędzie zagrożona, widok Schoenbruna, reszty obsady i ekipy tak odważnie stwierdzających, że u osób transpłciowych istnieje boski duch, wydaje się po prostu cudowny.

Widziałem blask telewizoraPowtarzające się upieranie się przy tym, że pamięć jest zawodna, jest aktem hojności. Jako ludzie, którzy nie mogą powstrzymać się od wątpliwości co do naszej przeszłości i niepewności, co sądzić o tych, którzy kiedyś zetknęli się ze światem pod pewnego rodzaju statycznym połyskiem, w tym podejściu istnieje luksus pozwolenia. Nieważne, co sobie przypominasz, a czego nie, nie ma to jak zacząć od nowa, właśnie teraz. Nadal jest czas, nabazgrane kredą chodnikową DayGlo, to kolejny obraz, który widziałem zarówno na początku, jak i na końcu, dokładnie w chwili, gdy byłem świadkiem, jak Owen wycofuje się z pozbawionego życia przyjęcia urodzinowego, dzierży obcinacz do pudeł i odkrywa wielką, świecącą siłę bijącą z ich piersi, promienną energię zawsze pod ręką. Być może moja pamięć wyostrzyła się w ciągu ostatnich pięciu lat i jestem w stanie wychwycić więcej szczegółów, gdy patrzę wstecz na to, co się zmieniło. Mówiąc znacznie bardziej fundamentalnie, po prostu przeżywam każdą chwilę z większą świadomością. Wspomnienie jest przyjemnym tłem dla czystej i pięknej teraźniejszości.

Warto przeczytać!  Inwestor Disneya krytykuje filmy Marvela dotyczące Kevina Feige i „Woke”.

Cenię te chwile: akceptację rozdzierającego szlochu, który wstrząsał moim kadrem, gdy film kończył się po raz drugi w ciągu 90 minut, moją zdolność oderwania się od świata na ekranie z powrotem do tego planu, możliwego tylko dzięki skupieniu się na popcornie rozsypanym na zakrzywioną, granatową niebiesko-karmazynowa czerwona wykładzina w hotelu Angelika; oglądam film po raz drugi w ten weekend z moją partnerką, która osiem lat temu podarowała mi moją pierwszą różowo-pomarańczową koszulę nocną, i znowu płaczę w ich ramionach, gdy Maddy pomaga Owenowi przymierzyć ich pierwszą sukienkę, a na twarzy Maddy pojawia się ukradkowy uśmiech. W moich dziennikach nie ma żadnych zapisów dotyczących tego zmieniającego życie momentu na mojej własnej trajektorii – przypadek zbyt embrionalny, nabrał znaczenia we wszystkich zmianach, które stamtąd zapoczątkował, aby można go było właściwie zarejestrować w tamtym czasie. Jednak pod pocieszającym blaskiem filmu granice między fantazją a wspomnieniami, prawdziwym doświadczeniem a magią ekranu kinowego miękną i blakną, stając się równie niejasne i zamglone, jak urodziny z motywem Scooby’ego Doo ponad dwie dekady temu. Tak jak Maddy wyjaśnia swój wypad do Różowy nieprzezroczysty w promiennym świetle nadmuchiwanego planetarium szkolnego konstelacje wyświetlane i renderowane jako mityczne opowieści, które od tysiącleci stanowią fundament ludzkiego życia, Widziałem blask telewizora przedstawia życie osób transpłciowych w podobnie imponujących kategoriach. Jest to proces, który ma znaczenie w swojej specyfice, ale zawsze jest to podróż zdecydowanie skierowana w stronę wielkiej, promiennej nieznanej, która jest w nas wszystkich.


Źródło