Świat

Więcej jednostek ukraińskich ogłasza naloty na rosyjską ziemię; Kijów ich odrzuca

  • 7 marca, 2023
  • 5 min read
Więcej jednostek ukraińskich ogłasza naloty na rosyjską ziemię;  Kijów ich odrzuca


  • Grupy ochotników twierdzą, że przeprowadzają ataki sabotażowe na rosyjskiej ziemi
  • Putin nazwał bojowników biorących udział w nalotach „terrorystami”
  • Ukraina zaprzecza jakiemukolwiek udziałowi w potyczkach granicznych
  • Czterech bojowników zabitych na rosyjskiej ziemi pochowanych w Kijowie

KIJÓW, 7 marca – We wtorek podczas nabożeństwa upamiętniającego czterech Ukraińców zabitych w zeszłym roku podczas przeprowadzania nalotu na terytorium Rosji, zwykli żołnierze spotkali się z ochotnikami z Batalionu Bractwa, do którego należeli zabici.

Ceremonia w zabytkowej katedrze św. Michała w centrum Kijowa ze złotymi kopułami podkreśliła niejasny związek między nieregularnymi grupami a formalnymi siłami zbrojnymi Ukrainy walczącymi z Rosją.

Rola tych grup w wojnie jest przedmiotem coraz większej kontroli po tym, jak pojawiło się kilka filmów rzekomo pokazujących transgraniczne naloty sabotażowe na terytorium Rosji, a Kreml podniósł alarm w związku z zagrożeniem bezpieczeństwa.

Reuters nie zweryfikował niezależnie filmów.

Prezydent Rosji Władimir Putin nazwał sabotażystów „terrorystami” i wezwał swoje służby bezpieczeństwa do wzmocnienia obrony wzdłuż granicy.

Najnowsze aktualizacje

Zobacz jeszcze 2 historie

Czterech członków Batalionu Bractwa pochowanych później w Kijowie to Jurij Horowec, lat 34, Taras Karpiuk, lat 38, Maksym Mychajłow, lat 32 i Bohdan Liagow, lat 19.

Warto przeczytać!  Ukraińskie wyrzutnie M270 zrzuciły 8000 pocisków w jedną z rosyjskich baz

Zostali zabici 25 grudnia ubiegłego roku, jak poinformowała rosyjska służba bezpieczeństwa FSB, która poinformowała wówczas, że byli uzbrojeni w broń produkcji zagranicznej i cztery improwizowane ładunki wybuchowe.

Władze ukraińskie nie skomentowały wtedy nalotu, a następnie zaprzeczyły udziałowi w atakach, o których twierdziły grupy ukraińskie na rosyjskiej ziemi.

Na przykład w zeszłym tygodniu inna grupa zwana Rosyjskim Korpusem Ochotniczym kierowana przez rosyjskiego nacjonalistę na wygnaniu, który sprzeciwia się rządom Putina, powiedziała, że ​​na krótko przejęła kontrolę nad małą przygraniczną wioską.

Putin potępił ten atak w przemówieniu telewizyjnym, mówiąc: „Zmiażdżymy ich”. Ukraina przedstawiła to jako fałszywą „prowokację” ze strony Rosji, aby usprawiedliwić inwazję na pełną skalę.

Później tego samego dnia czterech członków rosyjskiej Gwardii Narodowej zostało rannych, gdy ich samochód przejechał przez minę we wsi Suszany, tuż za granicą z Ukrainą, powiedział Aleksander Khinstein, wysoki rangą parlamentarzysta federalny.

Naloty stawiają Kijów przed dylematem. Gdyby w grę wchodziły regularne siły, oznaczałoby to znaczącą eskalację wojny, która do tej pory toczyła się niemal wyłącznie na ukraińskiej ziemi.

Warto przeczytać!  Liga Arabska wzywa do obecności sił pokojowych ONZ na okupowanym terytorium Palestyny ​​| Wojna Izraela w Gazie Wiadomości

Ale ukraińscy urzędnicy również postrzegali ataki, w których do tej pory uczestniczyły małe grupy zbrojne w ograniczonych misjach, jako znak, że Rosjanie mogą podnieść broń przeciwko swoim przywódcom.

„Może Rosjanie zaczną się budzić” – powiedział rzecznik ukraińskiego wywiadu wojskowego Andrij Jusow w odpowiedzi na deklarowaną przez Rosyjski Korpus Ochotniczy operację.

Uważa się, że Ukraina kilkakrotnie uderzyła w głąb Rosji za pomocą dronów, chociaż urzędnicy odmawiają ich potwierdzenia.

„Ból i duma”

Pod pomnikiem upamiętniającym bojowników Bractwa, których ciała według lokalnych mediów zwrócono na Ukrainę pod koniec lutego, setki żołnierzy i cywilów tłoczyło się w ozdobnym wnętrzu katedry, by patrzeć, jak księża poświęcają trumny.

Żałobnicy zapalili świece, a nad jedną z trumien szlochał mężczyzna.

Na zewnątrz, gdy trumny wnoszono do katedry, przywódca ruchu nacjonalistycznego Bractwa, który jest związany z Batalionem, powiedział, że czuje zarówno „ból, jak i dumę”.

„Byli jednymi z najodważniejszych, którzy zginęli w bitwie” – powiedział Reuterowi Dmytro Korczyński, kontrowersyjna postać na Ukrainie ze względu na swoje ultra-nacjonalistyczne i pobożne poglądy prawosławne.

„Naszym celem jest przeniesienie wojny na terytorium Rosji. Szkoda, że ​​wojna toczy się obecnie tylko na naszym terytorium, musi rozszerzyć się również na terytorium wroga”.

Warto przeczytać!  Komisja ds. Praw mówi, że represje w Peru można zakwalifikować jako „masakrę” | Wiadomości o protestach

Korczyński był ostrożny, rozróżniając działania batalionu na Ukrainie, w tym na terenach okupowanych przez Rosjan – gdzie, jak powiedział, jego członkowie koordynują działania z siłami zbrojnymi Ukrainy – od tych na ziemi rosyjskiej.

„Kiedy jesteśmy na terytorium Rosji, działamy autonomicznie” – dodał.

Ministerstwo obrony Ukrainy nie odpowiedziało natychmiast na prośbę o komentarz w sprawie jego relacji z Batalionem Bractwa, zwanym po ukraińsku „Bracstwo”, oraz siłami zbrojnymi.

Konserwatywny nacjonalistyczny ruch Bractwa rozpoczął się około 20 lat temu w celu promowania wartości chrześcijańskich. Według doniesień zachodnich mediów, od czasu rozpoczęcia przez Rosję inwazji na Ukrainę na pełną skalę w lutym 2022 r., brała udział w niebezpiecznych misjach bojowych.

Korczyński powiedział, że większość ochotników Bractwa to chrześcijanie, a ich liczba „stale rośnie.

– Batalion liczy kilkuset bojowników – powiedział. „Nie możemy podać dokładnych liczb, ponieważ batalion bierze udział w działaniach dochodzeniowo-rozpoznawczych”.

Reportaż Mike’a Colletta-White’a i Stefanii Bern; Montaż przez Alexa Richardsona

Nasze standardy: Zasady zaufania Thomson Reuters.


Źródło