Rozrywka

Wiele lekcji Steve’a Albiniego

  • 8 maja, 2024
  • 11 min read
Wiele lekcji Steve’a Albiniego


Prawie 20 lat temu moja nauczycielka rachunku różniczkowego w liceum zapoznała mnie z książką, która – choć wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy – trwale zmieniła mój sposób myślenia o muzyce. Napisane przez dziennikarza Michaela Azerrada, Nasz zespół może być Twoim życiem to studium niezależnego krajobrazu muzycznego lat 80. – zespołów, które nieświadomie odpowiedziały na komercję panującą w MTV i mainstreamowym radiu rockowym, schodząc do podziemia i stając się bardzo dziwacznymi. Dzięki tej książce poznałem takie grupy, jak Black Flag, Dinosaur Jr. i The Measurements, z których ostatnia komponowała piosenki po piwie i miała w sobie elementy elektrycznego punkrocka, co wkrótce uczyniło z tego mój ulubiony zespół. Grupy te nigdy nie odniosły tradycyjnego sukcesu, wyjaśnił Azzerad, ale ich kariery reprezentowały romantyczne i bezkompromisowe podejście do tworzenia muzyki, które zbyt łatwo mogło zostać pogorszone przez siły zewnętrzne.


I tak naprawdę wiele zespołów opisanych w książce próbowało wznieść się na wyższy poziom, podpisując kontrakty z dużymi wytwórniami, ale gdy stało się jasne, że nie mogą wyglądać ani brzmieć w określony sposób, uderzyło w sztuczny sufit. Ale niektórzy z nich nawet nie próbowali tego zrobić – w miarę jak ich kariera nabierała kształtu, zdali sobie sprawę, że ich osobiste przekonania są trwale sprzeczne z ideą uczestnictwa w notorycznie drapieżnym i korporacyjnym przemyśle muzycznym. Wśród nich – i grupy, która wywarła na mnie największe wrażenie – był zespół o nazwie Big Black. Big Black był, nawet jak na standardy swoich współczesnych, szczególnie szorstki; jego ząbkowane riffy i uderzające uderzenia perkusji brzmiały, jakby zostały nagrane na podłodze fabryki samochodów. Filozoficzne stanowisko zespołu było równie wojownicze, jak jego brzmienie: na jego czele stał gitarzysta i piosenkarz Steve Albini, który wydawał się czerpać szczególną radość z nagłaśniania tego, jak jego zdaniem artyści powinni się zachowywać i oczerniania każdego, kto nie spełniał jego standardów . Jak to ujął Azerrad: „To był zespół z polityki.” Udowadniając swoje ideologiczne zaangażowanie, Big Black rozpadł się w 1987 roku zaraz po wydaniu swojej najlepszej płyty – częściowo dlatego, że jeden z członków chciał studiować prawo, a także dlatego, że zespół stawał się nieco zbyt popularny, co oznaczało, że przyciągał niewłaściwe osoby. rodzaj fanów.

Steve Albini (gitara) występuje z Shellac w Paradiso w Amsterdamie, Holandia, 12 lutego 1995 r.
Steve Albini występuje z Shellac w Amsterdamie, Holandia, 12 lutego 1995 r.

Ale Albini, który zmarł wczoraj w wieku 61 lat na atak serca, nie przestał tworzyć muzyki. Przez następnych kilka dekad nadal występował we własnych zespołach i rozpoczął drugą karierę jako inżynier dźwięku (jego preferowany termin to ponad producent), gdzie współpracował z setkami artystów – między innymi z Nirvaną, The Pixies, PJ Harvey, Slint, Joanna Newsom, Robert Plant i Jimmy Page, Godspeed You! Czarny Cesarz, Jaszczurka Jezusowa i wiele, wiele, wiele innych. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Albini zmienił trajektorię muzyki rockowej na lepsze. Szczególnie dobrze radził sobie z uchwyceniem artysty tak, jakby grał tuż przed tobą, co było wynikiem chemii i umiejętności, a nie sztuczności studyjnej, a zatrudnienie Albiniego stało się dla zespołów sposobem na zasygnalizowanie swojego zainteresowania byciem „bardziej realnym”. zarówno pod względem dźwięku, jak i postawy. Być może najlepiej skrystalizował się jego pogląd w eseju z 1993 roku pt Zabójca, „The Problem With Music”, w którym skrupulatnie naszkicował wszystkie powody, dla których tworzenie muzyki dla dużej wytwórni było grą frajerów. Ta idea i towarzyszące jej zasady estetyczne wydawały się tak samo ważne jak same płyty; pewnemu rodzajowi słuchacza czasami wydawało się, że Albini był ostatnim uczciwym muzykiem w branży, chociaż potrząsnąłby głową na takie mitologizowanie.

Warto przeczytać!  Matka Abby ujawnia w Night Court rozwiązanie romansu Harry'ego i Christine

Czuję się pewnie, mówiąc to, ponieważ latem 2022 roku miałem okazję przedstawić Albiniego profil Opiekuni wielokrotnie przeprowadzałem z nim wywiady w Chicago, gdzie spędził większość swojego życia. Nie podszedłem do tego zadania lekko. Najważniejszy był fakt, że słuchałem jego muzyki przez ostatnie 20 lat i nie chciałem wyjść na jakiegoś rozpieszczonego dzieciaka. Ale Albini zyskał także reputację osoby walecznej – co o czymś świadczy, biorąc pod uwagę, że zagorzali punkrockowcy nie zawsze są znani ze swoich wdzięków towarzyskich. Z biegiem lat zasłynął z mówienia ogromnej liczby obraźliwych rzeczy na temat innych ludzi, w tym zespołów, z którymi współpracował. („Nigdy nie widziałem czterech krów bardziej niespokojnych, gdy da się je prowadzić za kolczyki w nosie” – napisał kiedyś o Pixies). Wydawał się strasznie bystry i podejrzliwy wobec wszelkich bzdur. To trochę zbyt szerokie stwierdzenie, ale pozwólcie, że to powiem: każdy, kto spędził czas w towarzystwie ludzi, którzy naprawdę interesują się muzyką, spotkał typ osoby, która wydaje się całkowicie uparta i na granicy zjadliwości, jeśli chodzi o to, dlaczego zespoły, które lubią, są lepsze niż zespoły, które lubisz. Ci ludzie potrafią być dość irytujący – nie chcę, żeby na mnie krzyczano tylko dlatego, że podobają mi się niektóre piosenki Taylor Swift – ale budzą dreszczyk lęku, który być może wynika z ich uporu. usprawiedliwionyże utknęli w pewnym sposobie myślenia o sztuce, którego reszta z nas jest zbyt tępa, aby to dostrzec.

Z daleka Albini wydawał się ostatnim szefem tego sposobu myślenia. Jeszcze Opiekun profil został przydzielony, ponieważ Albini w ostatnich latach zaczął łagodzić niektóre swoje wrogie instynkty, przynajmniej w miejscach publicznych. Wciąż denerwował się zespołami, których nienawidził (zwłaszcza Stalowy Dan) i o prawicowych politykach, ale wyraźnie przeprosił za liczne obraźliwe rzeczy, które wypowiedział przez całe życie, w tym za używanie rasistowskich obelg i oczernianie kobiet. „Wiele rzeczy, które powiedziałem i zrobiłem z nieświadomej pozycji komfortu i przywileju, jest wyraźnie okropnych i żałuję ich” – napisał w wątku na Twitterze z 2021 r., który stał się wirusowy. Wydało się to godne uwagi, ponieważ w ostatnich latach popularne stało się narzekanie na wzrost kultury anulowania i zmieniające się standardy wystąpień publicznych. W przeszłości Albini zawsze twierdził, że jego obraźliwość jest powiązana z jakąś podstawową zasadą, niezależnie od tego, jak arbitralna wydawała się innym, ale od tego czasu stał się podejrzliwy w stosunku do ludzi, którzy lubowali się w obraźliwości dla samego jej dobra. „Kiedy zdasz sobie sprawę, że najgłupsza osoba w sporze jest po twojej stronie, oznacza to, że jesteś po złej stronie” – powiedział mi, jak na nowo skalibrować swoje uczucia.

Warto przeczytać!  Najważniejsze fragmenty Reya Mysterio, Great Muta i All Speeches

To był więc jeden z wymiarów Albiniego, którego spotkałem: mężczyzna, który choć wciąż ostry jak brzytwa i zabawny, jasno rozumiał, dlaczego według niego powinien pozbyć się niektórych z tych bardziej reaktywnych cech swojego dawnego ja. „To ja przyznaję się do swojej roli w zmianie kultury, która bezpośrednio wyrządziła krzywdę ludziom, z którymi darzę sympatią, i ludziom, z którymi chcę być towarzyszem” – powiedział, dlaczego zdecydował się otwarcie mówić o swoim rozwiniętym sposobie myślenia . Kiedy opublikowałem tę historię, wielu czytelników, zwłaszcza mężczyzn z jego pokolenia, stwierdziło, że osobiście zainspirowała ich perspektywa i rozwój Albiniego – że jeśli ktoś o jego znakomitej reputacji mógłby być tak refleksyjny, to być może nikt inny nie miałby wymówki, aby pozostać niegrzeczny.

Równie uderzający był dla mnie sposób, w jaki mówił o swojej pracy. Na początku swojej kariery bardziej nalegał na to, jak powinna brzmieć płyta i swobodnie dzielił się swoimi opiniami w studiu. Z biegiem czasu pozbył się tej tendencji i poczuł się bardziej komfortowo nagrywając muzyków takimi, jakimi byli i takimi, jakimi chcieli być. Jego stawki pozostawały przystępne i zawsze był osobiście dostępny do nagrywania zespołu; za rozsądną opłatą lokalny artysta mógł pozyskać gościa, który odłożył gitarę Kurta Cobaina w „All Apologies”. Lubił pracować z muzykami „poniżej poziomu zawodowego”, jak to ujął – ludźmi, dla których tworzenie muzyki było raczej niezbędnym impulsem niż sposobem na zdobycie bogactwa i sławy. Był zdecydowanie nie sentymentalny wobec sławnych artystów, z którymi współpracował (chociaż trochę zakręciło mu się w głowie, gdy rozmawialiśmy o Iggy Popie i The Stooges, których płytę z okazji zjazdu nagrał). Zamiast tego najważniejsza była codzienna praca polegająca na chodzeniu do jego studia i tworzeniu fizycznych dowodów na istnienie zespołu – nieważne, czy był duży, czy mały. Jak powiedział mi Kim Deal z Pixies, gdy relacjonowałem ten profil, jego największy wkład w muzykę to „każda osoba, która przeszła przez te drzwi i była traktowana z szacunkiem w związku ze swoimi pomysłami”.

Warto przeczytać!  Kim Zolciak i Kroy Biermann są winni IRS 1,1 miliona dolarów niezapłaconych podatków

Albini zrobił zbyt wiele, aby można go było zgrabnie podsumować w jakimkolwiek profilu; Nie miałem miejsca w swoim, żeby zagłębić się w jego najnowszy zespół, Shellac, który przez straszny zbieg okoliczności wydaje w przyszłym tygodniu nową płytę. Kiedy jednak pisałem draft, wciąż wracały do ​​mnie dwie rzeczy: po pierwsze, Albini nie bał się przyznać do swojej przeszłości, zamiast machać do niej machnięciem ręki lub podwajać swoje stanowisko. Po drugie, mówił o muzyce nie jako o wyrazie ego, ale o twórczej praktyce, którą warto pielęgnować, ponieważ wzbogaca ona życie. Usłyszeć to – i to w tak bezpretensjonalny sposób – nie było drobnostką. To nie było zwykłe kręcenie talerzami w wykonaniu faceta, który lubił słuchać, jak mówi; były to ściśle uzasadnione, bezpośrednio wyrażone przekonania, które poddał próbie stresu w swoim własnym życiu i znalazły odzwierciedlenie w tym, jak się zachowywał.

W przeciwieństwie do wielu swoich rówieśników, Big Black tak naprawdę nigdy się nie zjednoczył, poza pojedynczym występem na rocznicowym koncercie dla swojej byłej wytwórni płytowej. „Z natury nie jestem osobą nostalgiczną” – powiedział mi Albini. „Nie myślę zbyt wiele o przeszłości”. Wierzyłem mu, ale jedno z ostatnich pytań dotyczyło tego, jak ma nadzieję, że jego praca będzie postrzegana, gdyby jutro musiał przejść na emeryturę. Przytoczę jego odpowiedź w całości, ponieważ w tej chwili mnie ona uderzyła i napawa mnie optymizmem, gdy o tym teraz myślę:

„Gówno mnie to obchodzi. Robię to i to się dla mnie liczy – fakt, że mogę to robić dalej, to cała podstawa. Zrobiłem to wczoraj, zrobię to jutro i będę to kontynuować. Inni ludzie mogą się dowiedzieć, czy byli z tego powodu zadowoleni, czy nie. Nie obchodzi mnie, co mówią; Robię to, bo widzę w tym wartość. Uważam, że warto być częścią tej kultury i chronić dorobek artystyczny moich rówieśników. Odnajduję w tym wartość, podobnie jak moja rola: bycie osobą odpowiedzialną za nagranie płyty, którą ktoś usłyszy za 50 lat, aby dowiedzieć się, jak brzmiał jakiś zespół. Skąd ludzie będą wiedzieć, jaka była nasza kultura Terazza 50 czy 100 lat? Cóż, mogą przeczytać to, co przetrwa wielką cyfrową pustkę i posłuchać tego, co przetrwa muzyka. Chcę się tylko upewnić, że dobrze wykonam muzykę, która przetrwa, wiesz?”


Kupując książkę za pomocą linku na tej stronie, otrzymujemy prowizję. Dziękuję za wsparcie Atlantycki.




Źródło