Filmy

Witaj, Cezarze: jak ponowne uruchomienie „Planety małp” ugruntowało pozycję Andy’ego Serkisa jako króla przechwytywania ruchu

  • 9 maja, 2024
  • 10 min read
Witaj, Cezarze: jak ponowne uruchomienie „Planety małp” ugruntowało pozycję Andy’ego Serkisa jako króla przechwytywania ruchu


Niektóre z największych gwiazd Hollywood, dawne i obecne, są tak rozpoznawalne, że widzowie mogliby je rozpoznać jedynie po sylwetkach: potężnej sylwetce Arnolda Schwarzeneggera; kadencja biegu Toma Cruise’a; postawa bojowa Bruce’a Lee. I odwrotnie, są aktorzy-kameleony znani z całkowitego znikania w swojej roli, być może żaden z nich nie jest większy niż niedawno emerytowany Daniel Day-Lewis. Ale nie ma w Hollywood takiej postaci jak Andy Serkis: performer, którego najlepsze dzieła wykraczają poza jego wygląd z krwi i kości i który stoi w awangardzie stale rozwijającej się technologii.

Nawet jeśli nie potrafisz rozpoznać twarzy, istnieje duże prawdopodobieństwo, że dobrze znasz postacie, w których żył Serkis, począwszy od Władca PierścieniGolluma i Przygody TintinaKapitana Haddocka do King Konga. Tym, co łączy te przedstawienia, jest wykorzystanie motioncapture – złożonej technologii, która zasadniczo rejestruje ruchy i mimikę aktora przed przeniesieniem ich na postać cyfrową. Jak Serkis wyjaśniał w wywiadach, pionierem mo-cap został podczas przesłuchań do Władca Pierścieni trylogia. Początkowo miał być jedynie aktorem głosowym dla Golluma, ale reżyser Peter Jackson był pod takim wrażeniem fizyczności Serkisa, że ​​został zaproszony na plan zdjęciowy, na którym postać była wzorowana na jego ruchach przy użyciu nowej, w dużej mierze niesprawdzonej technologii. (Jeśli chodzi o chropawy głos Golluma, Serkis naśladował swojego kota kaszlącego kłębkiem sierści.)

Podczas gdy Serkis pracował nad trylogią Jacksona – a później jego ponowne spotkanie z twórcą filmu King Konga remake — spotkał się z szerokim uznaniem, większość prac typu mo-cap z tamtej epoki nie była zadowalająca. Oprócz tego, że jest powszechnie znienawidzony przez Gwiezdne Wojny fani, Widmowe zagrożenieJar Jar Binks był bezdusznym dziełem mo-capa; podobnie, Ekspres Polarny, pierwszy film w całości wykorzystujący animację typu motion-capture, zszedł do niesamowitej doliny. Jednak w miarę ciągłego rozwoju technologii te cyfrowe dzieła nie tylko wyglądają lepiej; usprawnili pracę aktora w ożywianiu tych postaci. W rzeczywistości przechwytywanie ruchu tak bardzo zakorzeniło się w kinematografii hitów kinowych, że pojawiło się w ośmiu z 10 najbardziej dochodowych filmów wszechczasów. Tymczasem Serkis w dalszym ciągu jest wiodącą twarzą renderowanej cyfrowo technologii przechwytywania ruchu, a nawet jest współzałożycielem firmy produkcyjnej Imaginarium, specjalizującej się w tej nowej formie sztuki.

Jednak choć znaczenie technologii w branży stale rośnie, uznanie dla pracy wykonanej przez aktorów nie idzie w jej ślady. Do tej pory żaden film animowany nie był nominowany do Oscara. Chociaż może to wynikać z tego, jak zagmatwane jest zrozumienie niuansów związanych z przechwytywaniem ruchu – gdzie kończy się technologia, a zaczyna występ? – oznacza to również, że przełomowa praca Serkisa w stylu moc-cap nigdy nie została doceniona na największej scenie Hollywood. Łatwo sobie wyobrazić, że Serkis pewnego dnia otrzyma honorowego Oscara za swój rewolucyjny dorobek, podobnie jak Jackie Chan został doceniony przez Akademię przez dziesięciolecia kina sztuk walki. A jeśli ten moment znajdzie się w centrum uwagi, jedna rola z życiorysu Serkisa w stylu mo-cap wybija się na tle innych: druga rola, w której wcielił się w przeklętą, brudną małpę.

Warto przeczytać!  Zrób recenzję Aur Do Pyaar: bezpretensjonalny mały klejnot, który jest niezwykle wygodny

Od premiery pierwszego filmu w 1968 r Planeta małp franczyza oparła się na imponującej protetyce, aby przekształcić swoich aktorów w wyewoluowane naczelne. Ale począwszy od prequelu z ponownym uruchomieniem w 2011 r. Powstanie planety małpw filmach wykorzystano technologię przechwytywania ruchu firmy Weta FX, nowozelandzkiej firmy zajmującej się efektami wizualnymi, odpowiedzialnej za Władca Pierścieni trylogii i Jamesa Camerona Awatara franczyzowa. Od tego momentu obsadzenie Serkisa było oczywiste. W Wzrastać, chemik farmaceutyczny Will Rodman (James Franco) testuje możliwy lek na chorobę Alzheimera na szympansach, zanim jeden z badanych zostanie wypchnięty z zagrody i zabity. Ale jak wkrótce odkrywa Will, przestraszony szympans jedynie chronił swojego noworodka, którego przynosi do domu i nadaje mu imię Cezar (Serkis). Odkąd jego matce wstrzyknięto lek zwiększający jej inteligencję, Cezar jest niezwykle utalentowanym naczelnym, potrafiącym wyrafinowaną komunikację za pomocą języka migowego.

To fascynująca rola dla Serkisa, który nie tylko musi przekazywać całą gamę emocji swoją fizycznością i mimiką, ale także wcielić się w postać, która w rzeczywistości jest uwięziona pomiędzy dwoma światami: ludzkością i własnym gatunkiem. (Nawiasem mówiąc, Wzrastać ukazał się w tym samym roku co Projekt Nim, głęboko niepokojący dokument o szympansie wychowanym jako ludzkie dziecko.) W końcu, kiedy Cezar zostaje zabrany do ośrodka kontroli zwierząt po zaatakowaniu sąsiada Willa – FWIW, sąsiad to kazał – na własnej skórze doświadcza mrocznego serca ludzkości, zasiać ziarno powstania. Podczas gdy poprzedni Planeta małp filmy poruszające problemy społeczne, Wzrastać badał okropności testów na zwierzętach i porusza tak emocjonalnie, że wyjdziesz na drugą stronę, kibicując naszemu gatunkowi. Kiedy Cezar w końcu przemówił i przeciwstawił się agresywnemu opiekunowi zwierząt granemu przez Toma Feltona, uderzyło to jak tona cegieł.

W tamtym czasie trudno było uchwycić niuanse występu Serkisa, do tego stopnia, że ​​Franco napisał felieton dla Termin ostateczny o tym, dlaczego praca jego kostiumu była godna uznania w branży. „Jest wiele nagrodzonych Oscarem kreacji, w których do stworzenia postaci wykorzystano makijaż protetyczny: John Hurt w Człowiek-słońNicole Kidman jest w środku GodzinyWchodzi Sean Penn mleko”- napisał Franco. „Ci aktorzy polegali na wizażystkach, którzy poprawiali wygląd swoich postaci, ale występ pod spodem był dziełem wyłącznie aktorów. Cóż, to dokładnie ta sama sytuacja, w której znajduje się Andy. Jego problem polega na tym, że cyfrowy „makijaż” jest tak przekonujący, że ludzie zapominają, że zapewnia duszę Cezara. Ale gdyby nadal pozostawały jakiekolwiek wątpliwości co do znaczenia Serkisa dla… Wzrastać lub tchnęli życie w Cezara, zostali zmiażdżeni przez wspaniałą kontynuację filmu, Ewolucja Planety Małp.

Rozpoczyna się po 10-letniej przerwie, podczas której większość ludzkości została zniszczona przez tak zwaną małpią grypę – wirusa pochodzącego z eksperymentalnych leków mających leczyć chorobę Alzheimera w laboratorium Willa –Świt podąża za Cezarem, który zakłada kolonię genetycznie ulepszonych małp człekokształtnych w sekwoi pod San Francisco. Kiedy małpy wchodzą w kontakt z małą grupą ocalałych ludzi, którzy chcą przywrócić zasilanie w mieście, uruchamiając tamę wodną, ​​Cezar staje przed dylematem między pomocą im a ochroną swojej kolonii. Tym razem folią Cezara jest małpa Koba (Toby Kebbell), która całe życie spędziła na eksperymentach prowadzonych przez ludzi. Nawet jeśli jego przeczucia dotyczące oszukańczej i egoistycznej natury ludzkości są słuszne, Kobą kieruje nienawiść do tego stopnia, że ​​ryzykuje zniszczeniem wszystkiego, co zbudował dla nich Cezar.

Warto przeczytać!  Marvel ujawnia nowy kostium Kapitana Ameryki Sama Wilsona

Ideologiczny podział między Cezarem i Kobą (oraz nieunikniona katastrofa, która po nim następuje) przywołuje na myśl dzieła Szekspira i tragedie greckie – a wszystko to skupione wokół społeczności gadających małp. Jednak fakt, że film porusza podstawowe tematy z taką starannością i przemyślanością, a nie kampowością, jest jego największą siłą. Świt reżyser Matt Reeves pokłada wielką wiarę nie tylko w technicznej magii efektów wizualnych Wety, ale także w aktorach, których zadaniem jest nasycenie tych naczelnych autentycznym patosem. Gra Serkisa również ewoluowała: Cezar nie jest już tylko małpą próbującą pogodzić się ze swoim miejscem na świecie, ale ciąży na nim obowiązek ojcostwa i przywództwa. Tyle tego zmęczenia widać w cudownie wyrazistych oczach Cezara, które są pierwszym i ostatnim obrazem Świtjakby istniały jakiekolwiek wątpliwości, że jest to hit Serkisa do wykonania.

Pracownie XX wieku

Reeves powrócił, aby wyreżyserować koniec trylogii, Wojna o planetę małp, który wywołuje zagładę i mrok. Działania Koby w Świt doprowadziły do ​​wojny pomiędzy ocalałymi ludźmi a kolonią Cezara, która wycofała się dalej w las. Niestety, Cezarowi nie wystarczy ochrona najbliższych: w ciągu pierwszych pół godziny filmu jego najstarszy syn i żona zostają zabici przez pułkownika J. Wesleya McCullougha (Woody Harrelson), sadystycznego przywódcę paramilitarnego w stylu Marlona Brando w Czas Apokalipsy. Zamiast wyprowadzać małpy na nowe pastwiska, Cezar rozpoczyna zdecydowaną pogoń za zemstą na pułkowniku, odzwierciedlając wściekłość, która niegdyś napędzała Kobę.

Warto przeczytać!  „Wiele się wydarzy”

Co jest takiego zdumiewającego Wojna ile z tego pozostaje w doświadczeniu Cezara; w ciągu 140 minut filmu z jego perspektywy prawie nie ma usuniętych scen. (Nawet pułkownik pojawia się sporadycznie, choć Harrelson wykorzystuje to maksymalnie.) Wojnaz kolei opiera się na wewnętrznym konflikcie Cezara pomiędzy osobistą zemstą a przetrwaniem swojej społeczności i świadomością, że nie ma miejsca na jedno i drugie. Cierpi podczas swojej podróży, podobnie jak jego klan, gdy zostają pojmani przez pułkownika i czeka ich straszliwa przyszłość: obozy pracy dla małp, w których ginie każdy, kto jest zbyt słaby, aby dalej się trudzić.

W takich chwilach Cezar nie musi nic mówić: po raz kolejny na jego twarzy widać cały ból i smutek. To, że cyfrowo renderowane dzieło jest w stanie wywołać taką złożoność – i może wywołać u widzów reakcję emocjonalną tak silną, jak u każdego bohatera z krwi i kości – wydaje się magiczną sztuczką. Do końca WojnaSerkis nie tylko wcielił się w postać wieloaspektowego bohatera należącego do panteonu: poprowadził największą trylogię przebojów od czasów podróży do Śródziemia.

Oczywiście udana franczyza nigdy nie pozostaje pogrzebana na długo: w ten piątek przypada premiera Królestwo Planety Małp, samodzielna kontynuacja, której akcja rozgrywa się wieki po panowaniu Cezara. W tym momencie ostatnie resztki ludzkości cofnęły się do prymitywnego stanu, podczas gdy nowy król małp, Proximus Caesar (Kevin Durand), wypacza nauki swojego poprzednika, podporządkowując sobie własny gatunek. Jeśli chodzi o Serkisa, chociaż mógł zagrać inną małpę w serii, Królestwo reżyser Wes Ball ostatecznie zdecydował, że jego praca w roli Cezara jest „zbyt ikoniczna”. Żadnych argumentów: to, co Serkis osiągnął w odnowionej trylogii, pozostaje standardem doskonałości mo-cap od mistrza formy. Każdy, kto podąża śladami Serkisa i dziedzictwa Cezara, wkrótce się przekona: Ciężka jest głowa, która nosi koronę.


Źródło