Świat

Wnętrze niesamowitego pawilonu Biennale w Wenecji w Watykanie

  • 29 kwietnia, 2024
  • 8 min read
Wnętrze niesamowitego pawilonu Biennale w Wenecji w Watykanie


Zewnętrzna część Pawilonu Watykańskiego na Biennale w Wenecji, z muralem Maurizio Cattelana (fot. Julie Baumgardner/Hiperalergiczny)

WENECJA – Była minuta, kiedy prasa artystyczna mogła spotkać się z Papieżem. To była krótka minuta, nawet nowojorska – na pewno nie wenecka. Spotkanie miało odbyć się 21 kwietnia w Pawilonie Stolicy Apostolskiej na Biennale w Wenecji; zamiast tego papież Franciszek jako pierwszy papież odwiedził w niedzielę to wydarzenie sztuki współczesnej, lądując helikopterem podczas prywatnego wydarzenia, na które nie mają wstępu osoby z zewnątrz.

Papiestwo jest organizacją działającą w tajemnicy. W końcu Bóg nie jest postacią widoczną. Wiara wymaga skoku, zaufania temu, co niewidzialne. A jednak najważniejsza jest widoczność w Pawilonie Stolicy Apostolskiej na Biennale w Wenecji, którego tytuł wystawy brzmi: Con i miei occhi (moimi oczami), jest zapożyczone z Księgi Hioba 42:5: „Widziały cię moje oczy”. Ale to nie do końca pawilon o „byciu widzianym” w sensie angielskiego potocznego oznaczającego empatię i objęcie, pomimo prób Kościoła.

Nie, w rzeczywistości dosłowna infrastruktura pawilonu jest ukryta. W więzieniu. Dom detencyjny dla kobiet Giudecca to XIII-wieczny klasztor przekształcony w więzienie dla niezamężnych matek, prostytutek i osób chorych psychicznie w 1859 roku. Kuratorzy Chiara Parisi i Bruno Racine wybrali dziewięciu artystów, aby stworzyli dzieła site-specific, które angażują i zatrudniają uwięzionych kobiety. Zwiedzający wystawę Parisi i Racine nie mogą swobodnie wchodzić (ani wychodzić). To pawilon dosłownie ukryty za kratami, do którego wstęp można uzyskać dopiero po sprawdzeniu paszportu, telefony są zabezpieczone, a drzwi otwierają się dopiero po zamknięciu poprzednich. Miejsce, w którym zasady nie są na korzyść obywateli.

W szczególności ten pawilon podlega rygorystycznemu protokołowi, a nie tylko temu ustalonemu przez Departament Administracji Więziennej włoskiego Ministerstwa Sprawiedliwości. Zwiedzanie ograniczone jest do grup liczących 25 osób cztery razy dziennie. Rozpoczynają się w stołówce strażnika więziennego, pomieszczeniu znajdującym się poza centralnym włoskim teatrem, gdzie ekspres do kawy stoi w widocznym miejscu na barze obok witryn kornety, ściany pokryte serigrafiami Cority Kent z lat 60. XX w. z hasłami takimi jak „życie-nowe życie”, „tak, ludzie tacy jak my” i „e eye love”. Kent była aktywistką amerykańską artystką i zakonnicą, znaną jako Siostra Mary Corita Kent. Uczyła w Immaculate Heart College w Los Angeles, gdzie ustaliła zasady funkcjonowania Wydziału Sztuki. Tutaj można wziąć ich broszurę: „Zasada 1: Znajdź miejsce, któremu ufasz, a potem spróbuj mu zaufać na jakiś czas”. Na tle więzienia jest to rozkaz wywołujący dreszcze.

To tutaj grupa spotyka się z przewodnikami: Marcebym i Giulią, którzy uczestniczyli w pracach plastycznych. Odwiedzającym nie wolno zadawać więzionym kobietom osobistych pytań – skąd pochodzą, dlaczego tam przebywają, jak długo przebywają na wolności.

Warto przeczytać!  Polska opozycja potępia nową komisję badającą rosyjskie wpływy – POLITICO

Za komendator — główny naczelnik, jakbyśmy to nazwali po angielsku — podążamy. Prowadzeni przez Marceby’ego idziemy zewnętrznym korytarzem, gdzie artystka Simone Fattal zaadaptowała listy więźniów wysyłane do swoich bliskich na obrazy na łupkach wulkanicznych wiszące na ścianach. Komendator wyjaśnia, że ​​uwięzione kobiety chodzą tym korytarzem tylko wtedy, gdy wchodzą i wychodzą z więzienia.

Fattal poprosił kobiety, aby napisały wiersze opisujące swoje wewnętrzne przeżycia; zostały one wydrukowane na kartonie jako pamiątki na wynos dla gości. Wiersz Marceby’ego „Wolny duch” brzmi: „Corri cavallo bianco corri. Corri finché hai fiato.” („Biegnij, biegnij, biały koniu. Biegnij, póki jeszcze możesz oddychać.”)

Następnie zostajemy wyprowadzeni na wielki dziedziniec, gdzie przed akademikami znajduje się podświetlany szyld autorstwa Claire Fontaine z napisem „Siamo con voi nella notte” („Jesteśmy z wami nocą”). Rzeczywiście, słowa, które po raz pierwszy wykonano graffiti przed więzieniem federalnym we Florencji w ramach włoskiego ruchu na rzecz reformy więziennictwa w latach 70. XX wieku, świecą jasno po zmroku. Jak ujął to Parisi, „język wszystkich dzieł jest obecny w historii tego miejsca”.

Warto przeczytać!  Turcja zaczyna się odbudowywać dla 1,5 miliona bezdomnych po trzęsieniach ziemi

Następnie pojawia się niezatytułowany film Marco Perego z Zoë Saldañą w roli głównej. Klaustrofobiczny obraz przeciskania się przez alejki i tunele to zapadający w pamięć traktat o sile kobiecej przyjaźni poprzez intymny portret więźniarek. W sali projekcyjnej pełno jest łez – łez, które ciągną się dalej, gdy wchodzimy w cykl Claire Tabouret przedstawiający dzieci kobiet, z których część dorastała w murach więzienia, oddzielona od uwięzionych matek, z wyjątkiem krótkich spotkań między 10:00 a 14:00 w środy i soboty . To przypomnienie, że dzieci są niezamierzonym zabezpieczeniem w systemie karceralnym.

Dom poprawczy dla kobiet Giudecca cieszy się we Włoszech złą sławą. Kiedy piliśmy poranne espresso przy stojącym barze, mieszkaniec Wenecji, mężczyzna z klasy robotniczej, wyglądający na około 40 lat, bez żadnej prowokacji powiedział mi, że Kościół jest hipokryzją w infantylizowaniu kobiet w ciąży, a jednocześnie karaniu tych, którzy wykorzystują swoją seksualność na swoją korzyść. „Kobiety w ciąży kradną i uchodzi im to na sucho, ponieważ Watykan uważa to za w porządku” – powiedział. „Ale wtedy Oni zamknij w Giudecca kobietę, która ją sprzedaje figa [read: slang for vagina]. Jak to jest sprawiedliwe?” Wewnątrz więzienia znajduje się działające gospodarstwo rolne, w którym więźniowie produkują mnóstwo produktów sprzedawanych na targu w czwartki. Przód i środek ustawienia to praca. Ciężko pracują, czy to w codziennej pracy na roli, czy w tym pawilonie. Oficjalny komunikat prasowy Aresztu Śledczego na temat odszkodowania jest taki, że jest to „sprawa poufna, która zostanie określona wewnętrznie”.

Pojawiła się krytyka dotycząca możliwości wykorzystania pawilonu. Sprawę komplikują jednak głosy uczestników. „Nie jestem artystą, ale nadarzyła się okazja, aby nim zostać” – powtarzał Marceby podczas trasy. „Każdego dnia spotykam ludzi, piszę wiersze i nawiązuję kontakt ze światem zewnętrznym”. Czy taki projekt może być szansą na wzmocnienie pozycji, jak sugerują powiedzenia Cority Kent, i przestrzenią nadziei, jak w projektach Fattala czy Fontaine’a, czy też takim, który niesprawiedliwie wykorzystuje tych, którzy wykonują pracę, nie otrzymując za nią świadczenia?

Warto przeczytać!  Wewnątrz Garrick, londyńskiego klubu tylko dla mężczyzn, wstrząsnął krytyką

Komplikacje pojawiają się, jak to często bywa, w przypadku wymiany mocy między graczami w tych małych aktach sztuki. „Kościół rozumie i akceptuje autonomię sztuki” – powiedział kardynał Hiperalergiczny. „Osobiście widzę linię przecięcia misji sztuki współczesnej z misją Kościoła”. Zapraszając Maurizio Cattelana, włoskiego oszusta, który zawsze pojawia się, gdy najmniej się spodziewa się, że zrobi dowcip – lub, w tym przypadku, rangę Hiperalergicznypierwszy z wielu obiecanych wywiadów z kardynałem został odrzucony na rzecz zaimprowizowanej wizyty artysty – co można odczytać jako przejaw szacunku dla autonomii sztuki. Rzeczywiście, „La Nona Ora” Cattelana (1999), a pomnik papieża uderzony meteorem wywołał w całym kraju krzyki herezji. Ale dla instytucji, która głosi i chroni się za ślubami caritas i dawanie jałmużny biednym i nieszczęśliwym, przejmowanie przez Watykan uwięzionych kobiet przypomina bardziej wpływową na całym świecie instytucję angażującą się w nieprzejrzystą pracę najemną w celu tworzenia dzieł sztuki dla własnego zysku.

Na całej wystawie często pojawiają się prośby o wzmocnienie. Parisi nazywa tych uwięzionych artystów „filozofami”. Kardynał dodaje: „Kiedy projektowaliśmy pawilon, wyobrażaliśmy sobie go jako stację odsłuchową”. Prace afro-brazylijskiej rzeźbiarki Sonii Gomes z jej serii Sinfonia (2021 – obecnie), składający się z 34 tkanych dzieł z tkaniny, kamieni i guzików zwisających z sufitu barokowej kaplicy więziennej, to gest, aby „spojrzeć w górę i być wolnym”, jak artysta mówił więźniom. Wisi pomiędzy freskiem z napisem „Remissa sunt eius peccata multa” – „Jej grzechy, choć liczne, zostały odpuszczone”. Według chwili publikacji prasy w więzieniu nadal przetrzymywanych jest 80 kobiet.


Źródło