Biznes

Woda w kranie za darmo? Ta spółdzielnia inwestuje w pompy ciepła i fotowoltaikę

  • 14 maja, 2023
  • 6 min read
Woda w kranie za darmo? Ta spółdzielnia inwestuje w pompy ciepła i fotowoltaikę


– Odłączamy się od Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej (MPEC) w kwestii podgrzania wody. To kolejny krok po dociepleniu ścian i stropów, co zrobiliśmy już lata temu. Po wybuchu wojny w Ukrainie roczna opłata za podgrzanie skoczyła z 2 na 4 mln zł. Zobaczyliśmy, że możemy zaoszczędzić – wyjaśnia Szerszenowicz.

Kilka lat wcześniej spółdzielnia na kilku innych budynkach zamontowała fotowoltaikę oraz pompy ciepła zasilane energią z paneli słonecznych. Koszt inwestycji w 70 proc. pokryto z dotacji. Test miał wypaść pozytywnie i teraz inwestycja będzie znacznie większa.

Inwestycja za miliony złotych

Chodzi o 80 bloków, co daje inwestycję o wartości 36-40 mln zł. Liczymy na otrzymanie grantu z BGK w wysokości 50 proc. wartości, ale najpierw musimy wyłożyć pełną kwotę i dopiero potem otrzymamy zwrot. Weźmiemy kredyt w banku komercyjnym na całość z zastrzeżeniem, że połowę spłacimy od razu po przyznaniu dotacji. W ciągu 5-6 lat chcemy wszystko spłacić i 6-7 tys. mieszkańców wyjdzie na „zero”. Będziemy mogli obniżyć czynsz, czasowo podniesiemy fundusz remontowy. Ciepłą wodę w kranie będą mieć za darmo – wyjaśnia wiceprezes SM.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Pompa ciepła to nie wszystko. Warto pomyśleć o kolejnej inwestycji

Wielu spółdzielni w kraju nie będzie jednak stać na zaciągnięcie tak dużego zobowiązania. Sam koszt pomp ciepła wzrósł o 25 proc. – Głównym powodem jest relacja popytu do podaży. Zainteresowanie pompami ciepła jest bardzo duże, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Dlatego producenci tych urządzeń podnoszą ceny. Przyczynia się do tego także inflacja, wzrost cen paliw i kosztów robocizny – mówił dla money.pl Piotr Ordon z firmy Ekoryniec.

– W tym roku chcemy wykonać prace na 22 budynkach, w przyszłym pozostanie 58 – dodaje Szerszenowicz. – Nie popełnimy jednak błędów z wcześniejszej inwestycji przy ul. Poświętnej. Wtedy zainstalowaliśmy jedną pompę ciepła, a te biorą tyle samo energii niezależnie od ilości produkowanego ciepła, którego latem jest znacznie więcej niż zimą. Dlatego postawimy na rozwiązanie kaskadowe.

W każdym budynku zostaną zamontowane trzy pompy ciepła. Latem, gdy wydajność jest wyższa, ma działać jedna. Zimą wszystkie trzy, a w przypadku awarii nie trzeba rezygnować z OZE.

Jedna pompa do 55 stopni, zimą nie dogrzewała dostatecznie wody. Wtedy musieliśmy się posiłkować wsparciem MPEC lub grzałkami, co się nie kalkuluje. Gdy temperatura spada do -5 stopni Celsjusza, to pompa ogrzewa wodę do 40 stopni. Montujemy dodatkowo bufory do magazynowania energii. Niewielkie nadwyżki można wykorzystać np. w nocy – twierdzi Szerszenowicz. – Jestem audytorem energetycznym i dzięki telemetrii mogliśmy sprawdzić jak to wszystko działa. Rozmawialiśmy z projektantami, do pierwszej inwestycji dodaliśmy część paneli fotowoltaicznych. Wiemy, czego potrzebujemy.

Warto przeczytać!  Samochodowe baterie mogą być 12-krotnie mniejsze

Przedstawiciel SM tłumaczy, że nie ma mowy o wykorzystaniu pomp ciepła przy centralnym ogrzewaniu. Tak zrobiono m.in. w Zwoleniu, gdzie opisaliśmy na money.pl, jak mieszkańcom obniżono rachunki za ogrzewanie nawet o 90 proc.

Potrzebowalibyśmy ok. 320 mln zł oraz dużą fermę fotowoltaiczną z magazynem. Mamy dachy, ale ich powierzchnia wystarczy na dogrzanie wody. Na centralne ogrzewanie miejsa nie ma, infrastruktura sieci podziemnych jest w naszym mieście zbyt gęsta, żeby zamontować pompy gruntowe – tłumaczy SM.

Produkcja i sprzedaż prądu

Dla Szerszenowicza projekt jest niezwykle istotny, gdyż mieszkańcy „uniezależniają się od monopolisty” w przypadku dostaw ciepła. – Nie myślimy o podwyżkach cen gazu, pelletu itd. Liczy się konserwacja, a jej koszty są przewidziane, więc znamy je i możemy zaplanować. A skoki cenowe np. węgla w ostatnim roku były nie do przewidzenia.

Spółdzielnia liczy, że poprzez system net-billingu będzie do 20 proc. nadwyżki z wyprodukowanego prądu po aktualnej cenie rynkowej. W takiej sytuacji prosument ma zarabiać. W ramach nowego systemu, pieniądze ze sprzedaży nadwyżek energii będą trafiać do tzw. depozytu prosumenckiego. Z depozytu będzie można płacić za energię pobieraną z sieci. Jeśli depozyt nie zostanie wykorzystany na ten cel w całości, to prosument dostanie z powrotem 20 proc. zgromadzonych na nim środków.

Warto przeczytać!  Fed może wstrząsnąć rynkami. Wycofanie się czy rajd w sklepie?

Nie chodzi o wielkie pieniądze, ale zawsze moglibyśmy ulżyć portfelom mieszkańców. Możemy sprzedawać nadwyżkę do MPEC – podkreśla Szerszenowicz.

Jerzy Krassowski, prezes MPEC w rozmowie z money.pl zaznacza, że w tej sytuacji liczy na dostarczenie przez spółdzielnię wyprodukowanej latem nadwyżki do sieci ciepłowniczej. Wtedy skorzystaliby inni odbiorcy.

– Spółdzielnia nie musi instalować pomp ciepła na wszystkich blokach. Jeśli zrobią to na 40-60 budynkach, to mogłaby przekazywać energię do mieszkań, które pomp nie mają. A zimą dalej korzystaliby z obecnego układu, zamiast się odłączać – twierdzi Krassowski i nie ukrywa, że MPEC musiałby szukać innych odbiorców. – Myślę, że możemy przekonać spółdzielnię i znajdziemy wspólne, korzystne dla obu stron rozwiązanie – zapowiada.

Zeszłoroczna średnia podwyżka cen ciepła w MPEC wyniosła 78 proc., ale przy obniżonej stawce VAT na ciepło sieciowe do 5 proc. Od tego roku stawka VAT znów wzrosła do 23 proc.

– Odzew mieszkańców na nasze plany był bardzo pozytywny. Ponadto przyjeżdżają do nas spółdzielcy ze Szczecina, Gorzowa Wielkopolskiego czy Łodzi i sprawdzają, czy to się opłaca i czy można u nich zrobić to samo. Cena energii zawsze może pójść w górę, dlatego inwestowanie we własne źródła ciepła to przyszłość – podsumowuje Cezary Szerszenowicz.

Piotr Bera, dziennikarz money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.


Źródło