Biznes

Wojciech Białek: Prognozy dla akcji i obligacji – Puls Biznesu

  • 24 października, 2023
  • 7 min read
Wojciech Białek: Prognozy dla akcji i obligacji – Puls Biznesu


Wiosnę Wojciech Białek mówił, że to dobry moment na inwestycję w obligacje. Tymczasem ceny amerykańskich skarbówek spadły, co przełożyło się na wzrost rentowności dwulatek o 100 pkt baz., a dziesięciolatek nawet o 150 pkt baz. do poziomu 5 proc., najwyższego od 2007 r.

– Zachowanie amerykańskich obligacji jest dla mnie jednym z największych zaskoczeń w ostatnim czasie. W standardowym cyklu koniunkturalnym, gdy mijamy szczyt tempa wzrostu gospodarczego (a ten minęliśmy już dawno temu) i gdy mijamy szczyt tempa inflacji (co stało się w zeszłym roku), to rozpoczyna się ta ćwiartka cyklu koniunkturalnego, gdy królują obligacje długoterminowe. Ich ceny rosną, a rentowność spada. Tworzona jest podbudowa pod kolejną fazę cyklu, czyli hossę na akcjach – mówi Wojciech Białek.

Zgodnie z tą teorią cykl koniunkturalny składa się z czterech faz: spowolnienia, gdy inwestorzy powinni preferować gotówkę, recesji, gdy najlepszym aktywem są obligacje, ożywienia – wtedy najlepszą stopę zwrotu dają akcje oraz ekspansji, kiedy najmocniej powinny drożeć surowce.

Wydawało się, że teoria po raz kolejny znajdzie potwierdzenie. Gospodarka doświadczyła spowolnienia, a rentowności obligacji amerykańskich od października 2022 r. w kilka miesięcy spadły z 4,3 na 3,3 proc. Od kwietnia systematycznie jednak rośnie.

– Ku mojemu zdziwieniu, w zeszłym miesiącu rentowność wyskoczyła powyżej ostatnich szczytów i wspięła się na poziom najwyższy od 2007 r. Dotyczy to nie tylko dziesięciolatek, ale również obligacji o krótszym terminie do wykupu. Rentowność dwuletnich obligacji skarbowych USA również przekroczyła 5 proc. i znalazła się o krok od pokonania szczytu z 2006 r. – mówi Wojciech Białek.

Lepiej wyglądało to w Polsce, gdzie teza dobrym czasie na inwestycje w obligacje się potwierdziła – rentowność dziesięciolatek spadła z niemal 9 do poniżej 6 proc.

Warto przeczytać!  Dlaczego Nifty spadł do najniższego poziomu od 3 tygodni po osiągnięciu nowych szczytów

Niełatwy wybór

Inwestorzy jak rzadko kiedy mogą mieć dylemat, czy wybrać całkiem dochodowe obligacje, dające obecnie 5 proc. do wykupu, czy postawić na akcje, z których zysk jest obarczony relatywnie większym ryzykiem.

– W sytuacji, gdy rentowność obligacji wynosiła 0,5 proc., to decyzja była łatwiejsza i inwestorzy częściej wybierali akcje. Tymczasem 5 proc. przez 10 lat wygląda już całkiem nieźle w porównaniu z akcjami, dlatego część inwestorów może się łamać – mówi Wojciech Białek.

Tymczasem w drugim tygodniu października liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA po raz kolejny spadła poniżej 200 tys., co jest wartością najniższą od stycznia.

– Dane makroekonomiczne są wręcz złośliwe. Rynek pracy nie słabnie, choć powinno się tak dziać przy stopach procentowych najwyższych od 20 lat. Nie widać czynników, które mogłyby zepchnąć rentowności obligacji USA z trendu wzrostowego. A mamy październik, czyli tradycyjnie miesiąc kupowania w akcji po to, aby je trzymać i sprzedać w maju. W tym roku ta strategia może jednak nie dać zarobić – mówi Wojciech Białek.

Recesja jest potrzebna

Zwykle wyraźna hossa na akcjach amerykańskich przychodzi dopiero po pierwszej obniżce stóp procentowych przez Fed. Na to jednak wciąż się nie zanosi.

– Na razie retoryka amerykańskiego banku centralnego jest taka, że albo wstrzyma się z kolejną podwyżką albo podniesie stopy. O obniżkach wciąż nie ma mowy. Fed ma podwójny mandat – z jednej strony ma dbać o inflację, a z drugiej strony o stopę bezrobocia. Ta ostatnia jest bliska historycznego minimum, tymczasem inflacja cały czas przekracza cel. Tym samym obniżka stóp byłaby sprzeczna z formalnym mandatem, co jest negatywnym sygnałem dla rynku akcji. Wiele wskazuje na to, że Fed będzie trzymał śrubę dokręconą lub będzie ją dokręcał jeszcze bardziej, aż wreszcie rynek pracy pęknie i pojawią się sygnały wzrostu bezrobocia, a inflacja zostanie okiełznana – mówi Wojciech Białek.

Warto przeczytać!  Bugatti przedstawia hipersamochód Tourbillon, który zastępuje Chirona i ma osiągnąć prędkość maksymalną 445 km/h z silnikiem hybrydowym

Oczekiwana recesja jednak nie nadeszła, a gospodarka USA zdaje się wychodzić ze spowolnienia. W II kwartale wzrost PKB w USA wręcz przyspieszył do 2,4 proc. w porównaniu do 2 proc. w I kwartale i oczekiwań na poziomie 1,5 proc. Być może jednak właściwa recesja wciąż przed nami.

– Od bardzo dawna utrzymuje się odwrócenie krzywej rentowności w USA – rentowność krótkoterminowych obligacji jest wyższa od długoterminowych. W apogeum ta różnica wynosiła ponad 100 pkt baz. – najwięcej od 40 lat. Ten sygnał to najlepszy znany wskaźnik wyprzedzający recesję gospodarczą – od kilkudziesięciu lat nie było tutaj błędnych sygnałów. Odwrócenie zwiastuje recesję za kilkanaście miesięcy. A obecnie amerykańska gospodarka wciąż nieźle się – nie jest to może imponujące tempo wzrostu gospodarczego, ale jest dalekie od recesji – mówi Wojciech Białek.

Gdyby recesja miała się pojawić w przyszłym roku, to byłoby to sprzeczne m.in. z teorią cyklu prezydenckiego, zgodnie z którym każdy prezydent USA stara się o dobrą koniunkturę w momencie wyborów (te odbędą się w USA w przyszłym roku), aby zapewnić reelekcję sobie lub następcy z własnej partii. Cykl prezydencki od lat 30. poprzedniego wieku nigdy nie zawiódł – inwestycja w S&P 500 na koniec III kwartału drugiego roku po wyborach trzymana pięć kwartałów, czyli sprzedana pod koniec roku przedwyborczego, dawała zysk.

Warto przeczytać!  Akcje Kronox Lab Sciences IPO mają przyzwoity debiut rynkowy; notowaniach akcji z premią 21%.

– Odwrócenie krzywej sugeruje, że w końcu recesja przyjdzie, stopa bezrobocia wzrośnie. Wtedy Fed odpuści i zacznie obniżać stopy procentowe. To oznacza, że nastąpiłoby to w przyszłym roku, a recesja w roku wyborczym to jest wyrok śmierci dla prezydenta, o czym się wielu prezydentów przekonało – ostatnio Donald Trump. Obecna administracja będzie się więc starała do tego nie dopuścić, choć możliwości są ograniczone – mówi Wojciech Białek.

Polska w innym miejscu

Bez zmiany koniunktury w Stanach Zjednoczonych trudno liczyć na poprawę na polskim rynku akcji. Choć wynik wyborów dał giełdzie niezłego kopa, to trudno myśleć o dłuższym utrzymaniu takich nastrojów.

– GPW wcale jakoś mocno nie podlega koniunkturze w USA. Ze względu na strukturę naszego rynku jesteśmy czymś między emerging markets a rynkiem europejskim. Nie mając w WIG20 spółek podobnych do Apple’a czy Google’a nie możemy liczyć na to, że będziemy replikować amerykański rynek. Kapitał pływa między poszczególnymi sektorami – jeśli u nas są banki i spółki takie, jak KGHM, to wypadamy tak, jak te sektory na świecie. Być może bliżej nam do trochę zapyziałych rynków europejskich, które są dosyć słabe – indeksy są na poziomach z marca tego roku – mówi Wojciech Białek.

Na rynek wpływa też ciągle spadek ryzyka związany z wojną na Ukrainie i ten czynnik powinien dalej wspierać polską walutę.

– Złoty umacnia się od początku wojny w marcu zeszłego roku i wydaje się, że ten trend jest dosyć trwały. Takie zaskoczenia, jak wrześniowa obniżka stóp mogą korygować ten trend, ale w długim terminie pozycja złotego wydaje się niezagrożona – mówi Wojciech Białek.


Źródło