Filmy

„Wojna domowa”, „Dzień Niepodległości” i filmy, które uwielbiają wysadzać DC w powietrze

  • 17 kwietnia, 2024
  • 9 min read
„Wojna domowa”, „Dzień Niepodległości” i filmy, które uwielbiają wysadzać DC w powietrze


Artykuł zawiera spoilery z filmu „Wojna secesyjna”.

TSiły Zachodnie atakują Waszyngton.

Czołgi i żołnierze zalewają dzielnicę, nad niskim krajobrazem ulicy wznoszą się helikoptery. Pomnik Lincolna, obecnie garnizon, zostaje zniszczony przez ogień rakietowy. Ostateczny cel najeźdźczej armii? Gabinet Owalny, w którym autorytarny prezydent stracił nad wszystkim kontrolę. Dziennikarze bojowi przedzierają się przez pole bitwy, aby świat w końcu mógł z przerażeniem i ulgą zobaczyć, jak upadły Stany Zjednoczone.

W ten sposób scenarzysta i reżyser Alex Garland kręci kulminacyjny moment swojego dystopijnego thrillera „Wojna secesyjna”. Wyobraża sobie w nim podzielony naród: Teksas i Kalifornia odłączyły się, a Środkowy Atlantyk stał się gigantyczną strefą wojny. Krytycy są podzieleni co do zakresu i zamierzeń filmu oraz tego, czy Garland igra z ogniem, odwołując się do napięć politycznych w świecie rzeczywistym, jednocześnie zamazując szczegóły. Umieść mnie w obozie profesjonalistów: medytacja na temat tendencji konfliktu do radosnego, przerażającego i kompromisowego. „Wojna domowa” pełna jest terroru i napięcia. Bohaterowie podróżujący z Nowego Jorku do Waszyngtonu starają się zachować bezstronność, gdy natrafiają na niewyobrażalne sceny na amerykańskiej ziemi: potyczki zbrojne, masowy grób. A potem wreszcie zniszczenie całego miasta – tego.

Zdziesiątkowanie Waszyngtonu w „Wojnie secesyjnej” uderza w brzuch, co jest właściwie trochę dziwne. Twórcy filmów Miłość zniszczyć Waszyngton. Widzimy, jak to robią – z niewłaściwych powodów – przez cały czas.

A Miasto symboli ma w sobie coś bardzo ważnego: jest także miastem skrótów. Zmiażdżenie Waszyngtonu – splądrowanie go, zniszczenie, nieco zgrubienie – mówi widzom, że właśnie byli świadkami kataklizmicznej, niewyobrażalnej straty, ciosu dla amerykańskiego ducha. Jednak najbardziej wstrząsające sceny eterycznego DC – te, które łączą na poziomie emocjonalnym, jak w „Wojnie secesyjnej” – pochodzą z filmów, które chcą zrobić coś więcej niż tylko wykorzystanie pomników do ćwiczeń pirotechnicznych. Buty na ziemi, sugestia prawdziwego miasta, to jedyny sposób na stworzenie intymności i ludzkich stawek.

Najsłynniejszy przestępca: „Dzień Niepodległości”, cieszący się ogromną popularnością film o inwazji obcych z 1996 roku, w którym latający spodek wystrzeliwuje śmiercionośny promień bezpośrednio w Biały Dom. Los Angeles i Manhattan również zostają zniszczone, ale na ulicach pojawiają się prawdziwi ludzie, w tym gadający „O cholera” Harveya Fiersteina z „New Yorkera”. W DC każda katastrofalna utrata życia jest przypadkowa; prezydent i jego świta zostają w samą porę zabrani z Białego Domu. Żadnej myśli o osobach mieszkających w pobliżu, żadnej wymiernej stracie życia, nawet turysty na Pennsylvania Avenue. Reżyser Roland Emmerich równie dobrze mógłby wysadzić domek dla lalek. W rzeczywistości to właśnie zrobił.

Warto przeczytać!  Problemy, które doprowadziły do ​​7-letniej przerwy między filmami w Gwiezdnych Wojnach

Ten eksplodujący Biały Dom Jest imponujący wyczyn praktycznych efektów i zastrzyk pieniędzy, który zaintrygował widzów już od pierwszego zwiastuna filmu. Jednak płytką naturę „Dnia Niepodległości” można wyczuć po częstotliwości remiksowania sekwencji. Ujęcie to jest dosłownie pointą z filmu o Austinie Powersie. Jeśli pójdziesz do kina Alamo Drafthouse w Waszyngtonie, zobaczysz pomnik Billa Pullmana w roli prezydenta, którego grał w filmie. To banalne. Nie można pojąć, że „Wojna secesyjna” pozostaje w powszechnej wyobraźni jako kicz, ponieważ Garland chce wstrząsnąć publicznością, nie chcąc, aby zniszczenie DC było niczym więcej niż filmową magią.

Mnóstwo innych, podobnie nonszalanckich przykładów. „Marsjanie atakują!” Tima Burtona (1996) zawiera bezczelną sekwencję, w której kosmici używają promieni śmierci i UFO, aby żonglować pomnikiem Waszyngtona, dopóki nie spadnie on na oddział skautów. Dla tych karykaturalnie złych Marsjan wiąże się to z podwyżką, podobnie jak niewątpliwie zrzucenie żyrandola na pierwszą damę. Podobnie jak Emmerich, Burton zapożyczał symbole Waszyngtonu do własnych celów – w jego przypadku tak naprawdę przekazując je elitom – ale przynajmniej jego szalony, przesadny film nie sprawia wrażenia tandetnego.

Bardziej poruszający jest przeciętny thriller science-fiction „Inwazja” (2007), który jest powściągliwy w ataku na Dystrykt. Ale to Jest przerażający obraz miasta tracącego przyczepność, ponieważ przedstawia widok z ziemi na kosmitów przejmujących kontrolę. Ledwo pamiętam ten film, ale nie otrząsnąłem się z widoku ludzi rzucających się z dachu Union Station.

A filmy o superbohaterach? „Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz” przedstawia gigantyczny poduszkowiec rozbijający się o rzekę Potomac (filmowcy musieli cyfrowo poszerzyć drogę wodną, ​​aby nakręcić kulminacyjne ujęcie). „X-Men: Days of Future Past” ma scenę, w której zmutowany Magneto lewituje stadion RFK nad brzegiem Anacostii, a następnie upuszcza go na południowy trawnik Białego Domu. Podobnie jak „Dzień Niepodległości” te sekwencje robią wrażenie pod względem technicznym, ale wymagają ludzkiego dotyku. Zanim Magneto podniesie arenę piłkarską, przynajmniej porozmawia z pracownikiem – człowiekiem, który tu mieszka! – którzy mogą tylko stać i patrzeć, bezsilni.

Warto przeczytać!  Anita Pallenberg, Rolling Stones i Kate Moss

Twórcy hitów filmowych, tacy jak Emmerich, nie szukają rytmu charakterystycznego dla burzenia Dystryktu i nie dlatego oglądamy jego filmy — ani filmy o dziesięcioleciach pościgów, walki, filmy katastroficzne i filmy o potworach, które ignorują ludzkie żniwo rzezi, którą przedstawiają – W każdym razie. Te sceny są często kręcone z imponującymi umiejętnościami i kunsztem, ale jeśli nie ma w nich poczucia człowieczeństwa lub straty, nie mogą budzić odrazy ani dreszczyku emocji. Możemy zobaczyć puste, sprawne technicznie ćwiczenia, gdy superburze niszczą DC w „The Day After Tomorrow” lub czołgi Cobra toczą się w stronę Kapitolu w „GI: Joe: Odwet”. Prawie wszystkie te sceny przedstawiają odległy widok na Kapitol, a nie panikę na ulicy, którą faktycznie wywołałyby. Nie uderzają. Jedyną wadą znalezienia odrobiny człowieczeństwa w Dystrykcie byłoby to, że dyrektorzy mogliby stracić ochotę na jego unicestwienie.

WTutaj Jest zniszczenie DC wpływające? W grach wideo.

Wydana w 2008 roku przez Bethesda Softworks gra RPG science fiction „Fallout 3” rozgrywa się w postnuklearnym Waszyngtonie. Gracze wędrują po National Mall i okolicach, znanych w grze jako „The Wasteland”. Niezapomniane lochy do zwiedzania obejmują stacje metra i muzea Smithsonian, w których gracze spotykają zombie, mutanty i gigantyczne owady. Reklamy „Fallouta 3” pojawiły się w 2008 roku w metrze DC, pokazując Kapitol zniszczony przez wybuch nuklearny. Było to na tyle niepokojące, że czytelnik „Washington Post” napisał list do redaktora, w którym skarżył się: „Mieszkańcy naszego miasta nie potrzebują codzienne przypomnienie, że Waszyngton jest głównym celem ataku. Nie potrzebujemy codziennego przypominania o tym, jak wyglądają nasze najgorsze obawy”.

Zastanawiam się, co ten czytelnik powiedziałby o grze akcji „Tom Clancy’s The Division 2” z 2019 roku. Akcja rozgrywa się w niedalekiej przyszłości i przedstawia Waszyngton, DC, gdzie genetycznie zmodyfikowany wirus unicestwia populację, więc elitarna siła dobrze uzbrojonych wojowników musi powstrzymać przejęcie miasta przez wędrujące gangi uliczne. Podobnie jak „Fallout”, ta gra zawiera skorupy słynnych zabytków, a jednak to właśnie drobne szczegóły sprawiają, że gra odnajduje swoją niewiarygodną prawdziwość. Jeśli gracz przemierza mapę, znajdzie cyfrowe reprodukcje każdej firmy i sklepu. Materiały promocyjne gry opisują, w jaki sposób programiści wykorzystali dane GIS, aby dostosować jej ustawienie, niezależnie od tego, czy chodzi o każde drzewo rosnące wzdłuż centrum handlowego, czy o dokładną lokalizację bramy Chinatown. Twórcy gry zatrudnili nawet lokalnych mieszkańców. Kelly Towles, artystka, której prace można znaleźć w całym Waszyngtonie, stworzyła w grze graffiti, które szczególnie przypadło do gustu mieszkańcom takim jak ja, którzy są przyzwyczajeni do oglądania jego murali w całym centrum miasta.

Warto przeczytać!  Gwiazda „The Blair Witch Project” uważa restart Blumhouse za brak szacunku

Mieszkam w DC od 2006 roku i spędziłem zawstydzającą liczbę godzin w obu grach. Spacer po National Mall w „Fallout” i zastanawianie się, czy metro zapewni odpowiednie schronienie podczas wybuchu nuklearnego, było dziwnie pocieszające. W „The Division 2” mogłem odwiedzić moje stare biuro i ulubione lokalne kino. W czasie pandemii ta gra stała się wyjątkowo niesamowita. Wiosną 2020 roku jazda na rowerze po opuszczonych ulicach DC sprawiła, że ​​poczułem się jak członek Division i zobaczyłem, jak twórcy natknęli się na coś wyjątkowego, tworząc grę o tym, jak ludzie mogą realistycznie próbować przetrwać w prawdziwym DC Kiedy mój gracz udaje się do Muzeum Lotnictwa i Przestrzeni Kosmicznej lub w pobliżu Tidal Basin, aby wziąć udział w przedłużającej się, desperackiej strzelaninie, gra osiąga emocjonalny rezonans, który często wymyka się medium.

„Wojna domowa” robi to samo w przypadku tego miasta. Zanim siły zachodnie i dziennikarze bojowi będą mogli wejść do Białego Domu, muszą przedostać się przez żołnierzy pilnujących Biura Wykonawczego Eisenhowera. Garland wyobraża sobie, że EEOB jest chroniony przez duże betonowe ściany zaprojektowane do odpierania żołnierzy naziemnych, ale szczerze mówiąc, nie jest to o wiele bardziej intensywne niż teatr bezpieczeństwa, z którym odwiedzający spotykają się w prawdziwym życiu, odwiedzając budynek w ramach wydarzenia służbowego. Jasne, miasto symboli, ale takie, które może mieć wiele znaczeń. Miasto, którego nie lubisz, gdy rozkwita.


Źródło