Wojna na Ukrainie: mołdawska enklawa otoczona przez siły prorosyjskie
![Wojna na Ukrainie: mołdawska enklawa otoczona przez siły prorosyjskie](https://oen.pl/wp-content/uploads/2023/03/128849931_lucy-770x470.png)
- Lucy Williamson
- BBC News, Molovata Noua
Prom, który przewozi ludzi z Molovata Noua do reszty Mołdawii – jedyne połączenie enklawy z resztą terytorium kontrolowanego przez Mołdawię
Kilka minut jazdy od południowej granicy Ukrainy setki rosyjskich żołnierzy strzegą ogromnego składu amunicji z czasów sowieckich w separatystycznym regionie Naddniestrza w Mołdawii.
Ten magazyn, ci żołnierze i ten prorosyjski separatystyczny region są pod coraz większą globalną kontrolą.
W ciągu ostatnich kilku tygodni między Rosją, Ukrainą i Mołdawią pojawiły się oskarżenia o rzekome spiski mające na celu destabilizację Mołdawii oraz ostrzeżenia o możliwości ponownego wybuchu konfliktu w tym kraju.
Premier Mołdawii, Dorin Recean, powiedział, że rosyjskie wojska powinny zostać wydalone z regionu, pośród ostrzeżeń ze strony prezydent Maia Sandu, że Moskwa planuje obalenie jej prozachodniego rządu.
W międzyczasie Rosja mówiła o groźbie ataku „fałszywej flagi” ze strony sił ukraińskich – i ostrzegała, że jakikolwiek atak na jej wojska w Naddniestrzu będzie postrzegany jako atak na samą Rosję.
Wielu zachodnich analityków zwraca uwagę, że Naddniestrze mogłoby zapewnić Rosji kolejny punkt wejścia na Ukrainę, wypychając wojska ukraińskie z innych obszarów walk.
Tak więc Naddniestrze – kontrolowane przez prorosyjskich separatystów od czasu wojny domowej w Mołdawii w 1992 roku – jest uważnie obserwowane na całym świecie, ale także przez tych znacznie bliższych.
Nad wioską Molovata Noua wiszą ostrzeżenia i groźby związane z nowym konfliktem.
To maleńka mołdawska enklawa, wciśnięta w terytorium Naddniestrza i oddzielona od reszty Mołdawii Dniestrem.
Jeśli mieszkańcy Kiszyniowa czują się bezbronni, mieszkańcy Molovata Noua czują się całkowicie narażeni.
Wielu starszych tutejszych mężczyzn walczyło z prorosyjskimi separatystami o tę ziemię 30 lat temu. Zastanawiają się teraz, czy będą musieli tu znowu walczyć.
W piątek weterani tego konfliktu zebrali się w Molovata Noua na coroczną pielgrzymkę przez linię kontroli do Naddniestrza, aby uczcić tych, którzy zginęli.
Dwa tuziny mężczyzn w mundurach wojskowych, z jasnymi medalami na piersiach i ciemnością za oczami. Wśród nich 62-letni Vlad Untila.
Vlad Untila mówi, że jest gotowy, gdyby Molovata Noua musiała bronić się przed Rosją
„Mamy szczęście, że Ukraina nas w tej chwili broni”, powiedział, „ale jeśli zacznie się w Mołdawii, jesteśmy gotowi ponownie bronić tego terytorium”.
Ich konwój samochodów jedzie opustoszałą polną drogą z Molovata Noua na separatystyczne terytorium prorosyjskie – wjeżdżając na terytorium wroga, tak jak trzy dekady temu.
„Zobacz, jak na nas patrzą” — warczy Vlad, gdy jego samochód zbliża się do rosyjskiego punktu kontrolnego.
Grupa uzbrojonych żołnierzy przygląda się konwojowi, który przewozi ludzi w mołdawskich mundurach wojskowych na terytorium separatystów, przymykając oko na ten przyciągający wzrok coroczny rytuał.
„Rozejrzyj się wokół siebie”, mówi Vlad, „to tutaj walczyliśmy – to wszystko było polem bitwy”.
Teraz wąska polna droga przecina cichy krajobraz, otoczony brązowymi polami i połamanymi zimowymi drzewami.
„Trudno, bo czuję, że jestem we własnym kraju” — dołącza jego przyjaciel Constantin. „To moja własna ziemia, a mimo to nie mogę tu swobodnie chodzić”.
Krótka przejażdżka za punktem kontrolnym, ukrytym w jeżynach na poboczu drogi, to pierwszy przystanek pielgrzymki – prosty niebieski krzyż wykonany z metalowych słupów.
Oznacza miejsce, w którym 31 lat temu zginął miejscowy burmistrz. Weterani zbierają się wokół z girlandą z kwiatów i plastikową butelką pełną wina, aby wznieść toast za poległych towarzyszy.
Podążają szlakiem bladoniebieskich pomników rozsianych po tym terytorium, powtarzając rytuał na każdym przystanku, oddając cześć swoim towarzyszom, rodzeństwu i przyjaciołom.
„Obaj byliśmy snajperami” — wspomina Vlad w miejscu, w którym zginął jego przyjaciel Vasea. – Strzelali do nas z tamtego wzgórza, z czołgu. Jeden z odłamków trafił go w szyję. Upadł na ziemię i umarł w moich ramionach.
Gdy weterani mijają lokalną mołdawską szkołę, uczniowie wychodzą na powitanie, prowadzeni przez ich dyrektorkę Tatianę Roscę.
„W 1992 roku toczyły się tu wielkie bitwy” — mówi Tatiana. „I wciąż są głębokie rany w duszach ludzi. Bardzo się boimy: wiemy, co oznacza wojna i nikomu jej nie życzymy”.
Jedna z jej uczennic mówi, że jest gotowa chwycić za broń, jeśli konflikt wybuchnie ponownie, tak jak jej ojciec i dziadek 30 lat temu.
Ale lojalność tutaj – podobnie jak w pozostałej części Mołdawii – jest skomplikowana przez historię, geografię i ekonomię.
Tutaj, po drugiej stronie Dniestru, mołdawska tożsamość przeciwstawia się subsydiowanemu rosyjskiemu gazowi z Naddniestrza.
Gospodarcza przepaść z resztą kraju pogłębiła się od początku wojny na Ukrainie, po tym jak Moskwa odcięła dostawy gazu do Mołdawii w zeszłym roku.
„Będę szczery” – powiedział mi burmistrz Molovata Noua, Oleg Gazea. „Bardzo trudno jest przekonać ludzi, że życie w Mołdawii jest lepsze, kiedy płacą tu ułamek ceny gazu”.
„Nie możemy mówić o wolności i lepszym życiu, a jednocześnie kazać im przejść na drugą stronę rzeki i zapłacić 30 razy więcej za rachunki – powiedzą nam: zwariowałeś? Ale jest ukryta cena [to the cheap gas] – kupuje ich poparcie”.
Niektórzy tutaj mocno wierzą, że Moskwa nie jest zagrożeniem militarnym, ale ekonomicznym sojusznikiem, a prezydent Maia Sandu prowokuje wojnę, zbliżając się do Zachodu.
„Naddniestrze naprawdę nas broni” — mówi mi 59-letnia Maria Ursachi.
„Ale Mołdawia to rozczarowanie. Ludzie boją się przechodzić przez rzekę, żeby z nami porozmawiać: mają tam punkt kontroli granicznej i sprawdzają nasze torby. Kiszyniów nas nie widzi”.
Po powrocie do Molovata Noua weterani kończą pielgrzymkę na wiejskim rynku, składając czerwone goździki pod pomnikiem zamrożonego konfliktu.
Przez lata, odkąd walczyli z prorosyjskimi separatystami, ich dzieci dorastały obok rosyjskich żołnierzy, rosyjskiego języka i rosyjskiego wsparcia ekonomicznego.
„My, starsi mężczyźni, nadal będziemy stanowić serce każdego oporu”, mówi mi Vlad, „nawet z udziałem młodszych mężczyzn”.
Wspomnienia z przeszłości, które tkwią w tej maleńkiej mołdawskiej enklawie, wyostrzają się narastającymi obawami o przyszłość.