Polska

Wolniejszy Śląsk – rowerowe wakacje w Polsce

  • 19 czerwca, 2024
  • 7 min read
Wolniejszy Śląsk – rowerowe wakacje w Polsce


We wrześniu 1940 roku wielki pisarz komiksowy PG Wodehouse został wysłany pociągiem do niemieckiego obozu dla internowanych w Tost na Górnym Śląsku. Patrząc na wilgotne, płaskie pola, zadawał sobie pytanie: „Jeśli to jest Górny Śląsk, to jaki musi być Dolny Śląsk?” Cóż, mogę mu powiedzieć: wczesnym latem jest wspaniale.

Przyjrzałem się też dobrze wsiom, bo widziałem ją z punktu widzenia rowerzysty. Nie zrobiłem tego lekko; kiedy ostatni raz jechałem na rowerze, Tony Blair był premierem. (To prawda, co mówią, jak się jeździ na rowerze, nie zapomina się.)

Ale podczas wycieczki z biurem podróży The Slow Cyclist dostajesz zmodyfikowany rower elektryczny, po czym wyruszasz na starannie wybraną malowniczą trasę, w tempie dostosowanym do najwolniejszej osoby w grupie. Myślałam, że to będę ja, bo mam 61 lat i – aby zaznaczyć jedno z pól w kwestionariuszu, który zadają przed wyruszeniem w podróż – jestem „zdrowa, ale nie sprawna”.

Nie ćwiczę, bo nie lubię i nie widzę potrzeby. Ale wiedziałam już, że Dolny Śląsk jest piękny i chciałam pojechać jeszcze raz, i nie chodzi tu – na szczęście – o doprowadzenie do granic wytrzymałości. Chodzi o to, żeby cieszyć się scenerią – i, na mój Boże, sceneria jest tego warta.

Slow Cyclist obejmuje różne kierunki, m.in. Turcję, Transylwanię, Grecję, RPA, ale szczególnie chciałem pojechać do Polski, bo to kraina moich dziadków (no, jest ich dwóch).

Po odebraniu z Wrocławia i zabraniu do naszego pierwszego miejsca docelowego, przebudowanego domu wiejskiego i stodoły w małej wiosce, pierwszy dzień jest stosunkowo spokojnym okresem docierania. Po obfitym lunchu – który, ku mojemu zdziwieniu, był wegetariański – zapoznaliśmy się z naszymi cyklami.

Warto przeczytać!  W Polsce ma miejsce pierwsze kościelne błogosławieństwo par tej samej płci

To mocne rowery górskie ze skomplikowanym układem dźwigni i gadżetów na kierownicy; kiedy spojrzałem na tylne koło, wydawało się, że ma około 15 biegów.

Kręciliśmy się trochę po ogrodzie, żeby się z nimi oswoić, po czym Chris, lider grupy, oznajmił, że wszyscy jesteśmy gotowi do drogi; 25 km jazdy do naszego pierwszego celu.

Wydawało się to strasznie długą drogą i z powątpiewaniem patrzyłem na nasze pierwsze wzniesienie, ale skromny silnik w rowerze bardzo ułatwił podjazd. Nadal musisz poruszać nogami w górę i w dół, ale to z pewnością pomaga.

Kiedy dotarliśmy na szczyt wzgórza i obejrzeliśmy nasz pierwszy właściwy widok, nie mogłem powstrzymać zachwytu; na południu przed nami grzbiet gór, wiele szczytów wygląda tak stożkowo jak wulkany — z bardzo ważnego powodu, dla którego kiedyś były, jakieś miliony lat temu.

Rzeczywiście, cały region nazywany jest „Krainą Wygasłych Wulkanów”. (Technicznie rzecz biorąc, są to w rzeczywistości kanały lub kominy wygasłych wulkanów, ale nie musimy się tutaj zbytnio rozwodzić.)

Chris, nasz lider i przewodnik na czele naszego peletonu, udzielił nam porad technicznych, jak najlepiej wykorzystać nasze rowery i jakiego terenu się spodziewać; Tomàsz, który prowadził tyły, przekazał nam fascynujące szczegóły na temat historii i geologii miejsc, w których się zatrzymaliśmy.

Cała grupa jest ujęta w nawiasy, z przodu i z tyłu, przez tych dwóch ekspertów, więc nikt się nie zgubi ani nie pozostanie w tyle; przez cały czas czułem się bezpiecznie w ich rękach.

Warto przeczytać!  Pakiet statystyk grupy D: najlepsze typy dla Francji, Holandii, Austrii i Polski

Ci dwaj byli Polakami (ze znakomitą znajomością języka angielskiego), ale po przybyciu na miejsce The Slow Cyclist zaopatruje innego pracownika, czy to na lunch, czy na nocleg: w naszym przypadku jest to młody, dobrze mówiący dwudziestokilkuletni pan o nazwisku Jasper .

Po chwili zrozumiałem, jaką funkcję pełni Jasper – jest twoim kamerdynerem. Jeśli będzie mógł coś dla Ciebie zrobić podczas podróży, zrobi to.

W moim przypadku było to głównie związane z ponownym napełnieniem kieliszka, co, muszę przyznać, zajmowało go dość dużo, ale ani razu nie narzekał. Dostarczył także i spakował torbę z upominkami na naszą pierwszą noc; w torbie Slow Cyclist znaleźliśmy szczegółową, laminowaną mapę regionu, koszulkę Slow Cyclist w bardzo atrakcyjnym odcieniu turkusu, a także maskę na oczy, gdyż pokoje w naszym pierwszym lokalu nie miały zasłon oraz mała tryskająca buteleczka Mgiełki Stillness Pillow Mist.

Świadczy to o tym, jak bardzo wszyscy byliśmy szczęśliwi w firmie – grupa dziennikarzy, chociaż doświadczyliśmy tego samego, co każdy inny – że kiedy zeszliśmy na śniadanie, wszyscy mieliśmy na sobie koszulki Slow Cyclist.

Następnego dnia pojechaliśmy rowerem wzdłuż brzegów rzeki Bóbr; oznacza to „bóbr”, a ponieważ mam zaskakującą wiedzę na ten temat, udało mi się po drodze dostrzec kilka tam bobrowych.

Zatrzymaliśmy się, aby podziwiać sztuczną zaporę Pilchowice na rzece, niegdyś największą w Europie; niedaleko od niego zatrzymaliśmy się w najbardziej prymitywnym barze, jaki kiedykolwiek widziałem poza Meksykiem – chatce z rdzewiejącą przyczepą kempingową obok, chociaż piwa były jednymi z najbardziej mile widzianych, jakie kiedykolwiek jadłem.

Warto przeczytać!  Brytyjski Sunak podczas wizyty w Polsce ogłosi pomoc dla Ukrainy | wiadomości krajowe

I to jest jedna z radości regionu; jest zupełnie dziewiczo, odkrywamy średniowieczne zamki (i ich ruiny), zwiedzamy lokalną winnicę i jemy lunch przygotowany przez „klub gospodyń domowych”, a podczas naszej wycieczki mijamy miejsca, których nie da się wymówić, m.in. Sokołowiec i Tarczyn. Największą miejscowością, przez którą przejechaliśmy rowerem, był Lubomierz, który na tym etapie wycieczki wyglądał jak tętniąca życiem metropolia.

Historia tego regionu jest mroczna i wiąże się z masową, mimowolną kolonizacją (w zasadzie wszyscy Niemcy zostali wyrzuceni, a Polacy są tutaj po 1945 r.), więc cały obszar ma w sobie coś dzikiego i niedostatecznie zaludnionego, ponieważ jeśli to góry i lasy są wieczne, a element ludzki ulotny lub przypadkowy.

Stodoły mogły zostać zbudowane w średniowieczu, dosłownie lub dlatego, że nigdy nie zadali sobie trudu zmiany projektu. Sporo jest w budowie, aby dostosować się do powoli rozwijającego się tu handlu turystycznego, ale jeśli tu przyjedziesz, nadal będziesz w czołówce.

Byliśmy jedynymi turystami, których tam widzieliśmy i jest w tym coś zachwycającego. Potraktowano nas więc po królewsku – po opuszczeniu lotniska nie musieliśmy sięgać do kieszeni.

I nie tylko mogliśmy zobaczyć jedne z najpiękniejszych krajobrazów w Europie, ale być może nawet wróciliśmy do domu w nieco lepszej kondycji niż na początku.

Dotarcie tam

Loty w obie strony do Wrocławia kosztują od około 40 funtów z Manchesteru linią Ryanair, około 50 funtów ze Stansted linią Ryanair i około 55 funtów z Luton linią WizzAir.

Czterodniowy wyjazd po Dolnym Śląsku z The Slow Cyclist zaczyna się od 2290 funtów i obejmuje zakwaterowanie, wszystkie posiłki i napoje, rower elektryczny, kask i transfer na lotnisko.

Pi47dQ9q3QcyJIZLB_ewO9ohiDUjM6zaV5-oKAzV9oQ=.html


Źródło