Wszechświat jakiego jeszcze nie widziano: w tym tygodniu w kosmosie
Teleskopy kosmiczne dostarczają oszałamiających obrazów wszechświata dzięki połączeniu zaawansowanych technologii i obserwacji prowadzonych poza ograniczeniami narzuconymi przez naszą atmosferę. Jednak ze względu na ograniczenia fizyczne każdy teleskop może obserwować tylko określony rodzaj promieniowania elektromagnetycznego lub stosunkowo wąski jego zakres, co ogranicza naszą zdolność do gromadzenia wszystkich informacji.
Naukowcy z NASA, amerykańskiej agencji kosmicznej, stworzyli teraz złożone obrazy z danych z kilku teleskopów, na czele z Kosmicznym Teleskopem Jamesa Webba, który głównie obserwuje promieniowanie podczerwone, oraz Kosmicznym Teleskopem Chandra, który obserwuje promieniowanie rentgenowskie. Przetwarzanie obrazu obejmuje konwersję różnych zakresów promieniowania na kolory światła widzialnego, co pozwala nam docenić bogactwo informacji, jakie te obiekty przedstawiają.
Zdjęcia zawierają również dane z innych teleskopów kosmicznych, takich jak Hubble i Spitzer, oraz z potężnych teleskopów naziemnych. Rezultatem jest kolekcja szczególnie oszałamiających i niespotykanie szczegółowych zdjęć, które przedstawiają jedne z najwspanialszych kosmicznych krajobrazów, jakie nasz wszechświat ma do zaoferowania. Kliknięcie na zdjęcia pokaże ich pełnowymiarową wersję.
Mgławica Orzeł, oficjalnie znana jako M16 lub NGC 6611, znajduje się około 5700 lat świetlnych od nas. Region ten jest siedliskiem formowania się nowych gwiazd, a mgławica zyskała przydomek „Filary Stworzenia” po słynnym zdjęciu wykonanym przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a. Zdjęcia z Jamesa Webba ujawniają obłoki pyłu i gazu, podczas gdy wkład Chandry w zdjęcie to młode gwiazdy emitujące promieniowanie rentgenowskie. Na tym zdjęciu długości fal promieniowania rentgenowskiego zostały przekształcone na czerwony i niebieski, podczas gdy fale podczerwone zostały przekształcone na czerwony, zielony i niebieski.
Galaktyka M74 lub NGC 628 to galaktyka spiralna znajdująca się około 30 milionów lat świetlnych od nas. Jest również określana jako Galaktyka Widmo (lub Duch) ze względu na jej słabe promieniowanie, które jest trudne do zaobserwowania za pomocą mniejszych teleskopów. Również tutaj teleskop Chandra ukazuje obszary aktywne energetycznie, pokazane na fioletowo, podczas gdy teleskop Jamesa Webba ujawnia pył i gaz, pokolorowane na zielono, żółto, czerwono i purpurowo-niebiesko. Ponadto elementy sfotografowane w świetle widzialnym przez teleskop Hubble’a , w tym gwiazdy i pasy gazowe, są tutaj zaznaczone na niebiesko i pomarańczowo.
Galaktyka NGC 1672, znajdująca się około 50 milionów lat świetlnych od nas, jest wydłużoną galaktyką spiralną. Z naszego punktu widzenia jego środek nie wydaje się okrągły, ale raczej przybiera kształt linii lub pręta. Zdjęcia dostarczone przez Kosmiczny Teleskop Chandra, pokazane na fioletowo, ujawniają obecność ciężkich obiektów, takich jak gwiazdy neutronowe czy czarne dziury, które pochłaniają materię z otoczenia. Szybki ruch tego materiału emituje promieniowanie rentgenowskie. Zdjęcia z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba i Kosmicznego Teleskopu Hubble’a pokazują pył i gaz między gwiazdami, przedstawione w odcieniach czerwieni, zieleni i błękitu.
Ta gromada gwiazd znajduje się w Małym Obłoku Magellana, jednej z galaktyk położonych najbliżej Drogi Mlecznej, około 200 tysięcy lat świetlnych od nas. Tutaj obrazy z teleskopu Jamesa Webba przedstawione w kolorze czerwonym, zielonym i niebieskim pokazują słupy i łuki gazu, z którego protogwiazdy formują się wokół młodych gwiazd. Zdjęcia z Chandry, zwłaszcza fioletowa plama po lewej, ukazują pozostałości po supernowej – eksplozji dużej gwiazdy. Tutaj również połączono dane ze zdjęć wykonanych przez Hubble’a, Spitzera i teleskopy naziemne.
W innym badaniu z udziałem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba naukowcy próbują odkryć, jak mogły wyglądać najwcześniejsze gwiazdy wszechświata, powstałe wkrótce po Wielkim Wybuchu.
Zespół kierowany przez Corinne Charbonnel z Uniwersytetu Genewskiego skierował teleskop na jedną z najstarszych odkrytych do tej pory galaktyk, GN-z11. Znajduje się około 13,3 miliarda lat świetlnych od nas i obserwujemy ją dzisiaj tak, jak istniała około 440 milionów lat po Wielkim Wybuchu.
Spektrometr Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba ułatwia analizę jego składu świetlnego, pomagając w ten sposób w identyfikacji materiałów składowych. Obserwacje ujawniły niezwykle wysokie stężenie neonu w tej galaktyce, ze stosunkiem azotu do tlenu w jej przestrzeni międzygwiazdowej, który jest czterokrotnie większy niż w naszym środowisku.
Jednym z możliwych wyjaśnień takiego stosunku ilościowego między azotem a tlenem może być istnienie gigantycznych gwiazd, 10 000 razy większych od naszego Słońca. Ogromna temperatura i ciśnienie w jądrach takich gwiazd pokierowałyby syntezą wodoru po ścieżce, w której powstałoby więcej azotu i mniej tlenu, w przeciwieństwie do procesów, które znamy dzisiaj w jądrach gwiazd.
Oczekuje się, że gwiazdy o tak dużej masie przetrwają stosunkowo krótko. Jeśli istniały, prawdopodobnie eksplodowały, zanim docierające do nas światło z tej odległej galaktyki rozpoczęło swoją podróż w naszym kierunku.
Jednak naukowcy uważają, że pierwiastki, które te gigantyczne gwiazdy rozproszyły wszędzie podczas swojego zapadania się, pozostały w tym obszarze i zostały włączone do gwiazd, które później z nich powstały. Dlatego skład chemiczny dzisiejszej galaktyki może świadczyć o istnieniu tych bardzo wczesnych i masywnych słońc.
„Silną obecność azotu można wytłumaczyć jedynie spalaniem wodoru w ekstremalnie wysokich temperaturach, które mogą osiągnąć tylko jądra supermasywnych gwiazd, jak pokazują modele studenta magistra z naszego zespołu” – wyjaśnił Charbonnel.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna jest obecnie domem dla 11 członków załogi, po przybyciu drugiej prywatnej misji, AX-2, na stację na początku tego tygodnia. Zespół składa się z czterech prywatnych astronautów, w tym dwóch pierwszych przedstawicieli Arabii Saudyjskiej, którzy kiedykolwiek byli na stacji.
Dowódca prywatnej misji, Peggy Whitson, która obecnie pracuje dla Axiom, jest najbardziej doświadczonym astronautą spośród powiększonego zespołu na stacji. To jej czwarta wizyta na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a podczas poprzednich trzech zgromadziła 665 dni w kosmosie – więcej niż jakikolwiek inny amerykański astronauta.
Prywatny zespół dołączył do stacjonujących tam obecnie siedmiu stałych członków załogi – trzech Amerykanów, trzech Rosjan i jeden reprezentant Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Przybycie prywatnego zespołu na pokład statku kosmicznego Dragon firmy SpaceX zwiększyło całkowitą liczbę statków kosmicznych obecnie zadokowanych na stacji do czterech, w tym dwóch statków kosmicznych Dragon.
Oczekuje się, że w przyszłym tygodniu liczba ta wzrośnie do pięciu, a start bezzałogowego rosyjskiego statku kosmicznego zaplanowano na środę. Prywatny zespół ma pozostać na stacji przez dziesięć dni, do końca przyszłego tygodnia, i przeprowadzić liczne eksperymenty. Należą do nich izraelski eksperyment ILAN-ES, mający na celu fotografowanie „duszków” i innych zjawisk atmosferycznych zachodzących nad chmurami podczas burzy.
Trzy tygodnie temu informowaliśmy tutaj o bankructwie firmy Virgin Orbit, która opracowała usługę wystrzeliwania małych satelitów na rakietę wystrzeloną z Boeinga 747. Jej pierwsza próba w styczniu br. wraz z dziewięcioma satelitami, które niósł. Menedżerowie firmy mieli nadzieję na uratowanie kupca, ale nadzieje te zostały rozwiane, ponieważ kilka firm wygrało przetargi na zakup jej aktywów.
Rocket Lab, firma zajmująca się rakietami, ma zapłacić 16 milionów dolarów za obiekty Virgin w Kalifornii, aby rozszerzyć sąsiedni obszar produkcyjny. Inna firma, Stratolaunch, kupuje Boeinga za 17 milionów dolarów. Trzecia firma, Launcher, zapłaci około 3 miliony dolarów za prawa dzierżawy Virgin Orbit w miejscu testowym na pustyni Mojave w Kalifornii, a także za sprzęt już tam obecny. Sprzedaż ta pokryje część długów pozostawionych przez firmę, porzucając model biznesowy wystrzeliwania satelitów z samolotu.