Rozrywka

Wszystkie zmysły Billie Eilish ożywają podczas porywającego utworu „Hit Me Hard and Soft”

  • 17 maja, 2024
  • 4 min read
Wszystkie zmysły Billie Eilish ożywają podczas porywającego utworu „Hit Me Hard and Soft”


LOS ANGELES, Kalifornia – 18 października: Billie Eilish sfotografowana w Los Angeles, Kalifornia, 18 października 2023 r. (Annie Noelker / For The Times)

Nowy album Billie Eilish nosi tytuł „Hit Me Hard and Soft”. (Annie Noelker / Dla The Times)

Billie Eilish śpiewała o patrzeniu – i byciu obserwowanym – przez prawie połowę swojego życia.

Teraz ma 22 lata, a wybuchła w wieku 13 lat, kiedy jej piosenka „Ocean Eyes” stała się popularna na SoundCloud; „Bad Guy”, przebojowy singiel z jej debiutanckiego albumu z 2019 roku, w którym zdobyła gwiazdę, drwi z podejrzeń dziewczyny zakochanej: „Powiedziałeś, że się mnie boi? To znaczy, nie widzę tego, co ona.

Eilish wciąż zastanawia się nad iluzoryczną naturą percepcji w przypadku „Hit Me Hard and Soft”, swojego trzeciego studyjnego albumu w karierze, która przyniosła jej już dziewięć nagród Grammy, dwa Oscary i ponad 100 milionów obserwujących na Instagramie. Album otwiera „Skinny” – pełna oddechu ballada, w której zauważa, że ​​„ludzie mówią, że wyglądam na szczęśliwą tylko dlatego, że schudłam”. Rozczarowana, ale nie zaskoczona, kontynuuje swoje przemyślenia na temat celebrytów z albumu „Happier Than Ever” z 2021 roku, który pojawił się w ramach fali głośnych płyt (w tym Olivii Rodrigo i Lorde) kwestionujących zdrowotność ery mediów społecznościowych popu.

Warto przeczytać!  Ben Affleck spędza Dzień Ojca z byłą Jennifer Garner po tym, jak Lopez nazwała go swoim „bohaterem” wśród podzielonych plotek | Hollywood

„Internet jest głodny najpodlejszego rodzaju zabawnych rzeczy” – wzdycha w „Chudy”. „I ktoś musi to nakarmić”.

Jednak, jak sugeruje tytuł, porywający „Uderz mnie mocno i delikatnie” wykracza poza badanie bardziej dotykowych przyjemności i zagrożeń związanych z innymi zmysłami Eilish. Umieszczony w sekwencji bez wątpienia celowo, tuż po „Skinny”, „Lunch” to funkowy występ na temat cieszenia się kobiecym ciałem – „Ona tańczy na moim języku / Smakuje, jakby mogła być tą jedyną” – podczas gdy korzeniowy „Wildflower” porównuje jej zaangażowanie w trójkąt miłosny aż po tortury spalenia żywcem: „Mówisz, że nikt nie zna cię tak dobrze” – ciągnie. „Ale za każdym razem, gdy mnie dotykasz, zastanawiam się, jak się czuła”.

Z 10 utworami w niecałe 45 minut – studium wyrazistości w epoce „Cowboy Carter” i „The Tortured Poets Department” – album Eilish sprawia wrażenie kogoś, kto zaakceptował nienaturalne wymagania sławy i chce dowiedzieć się, jak to zrobić. żyć pełnią życia pomimo nich.

Czytaj więcej: Dokąd zmierzają Kendrick Lamar i Drake?

„Hit Me Hard and Soft” w większości podtrzymuje charakterystyczne dla Eilish elektrogotyckie brzmienie: mieszankę folkowych gitar, szklanych syntezatorów i zaprogramowanych beatów, które rozwija wraz ze swoim bratem i producentem Finneasem, odkąd oboje zaczęli tworzyć muzykę w domu rodziców w Góralski Park. Jednak nowo odkryte emocjonalne wyzwolenie w jej opowiadaniu rozciąga się na pełne przygód struktury utworów, takich jak „L’Amour de Ma Vie”, który zaczyna się od spokojnego soulowego shuffle, a następnie przekształca się w porywający rave jam, oraz „Bittersuite”, który sprawia, że dobry jak na swój tytuł z trzema odrębnymi częściami.

Warto przeczytać!  Ujawniono alternatywne zakończenia „The Flash”.

Podejmując niezwykłą decyzję dla tego dumnie niezależnego duetu, Eilish i Finneas z radością przyjęli do studia udział ich koncertującego perkusisty, Andrew Marshalla, i kwartetu smyczkowego Attacca (choć obaj doskonale wpasowali się w ustalony dźwiękowy wszechświat rodzeństwa). Tym, co stanowi większą zmianę, jest odwaga śpiewu Eilish: od dawna znana jako zaangażowana szeptaczka, a tutaj pasie w sposób, jakiego nigdy wcześniej u niej nie słyszeliśmy; to ogromny dreszczyk emocji, być świadkiem jej wspinaczki w górę, w górę, w górę w „The Greatest”, porywającej rockowej piosence o nieodwzajemnionej miłości, w której gratuluje sobie przetrwania „za każdym razem, gdy czekałem, aż zechcesz mnie nago”.

Bezczelność ocalałej pojawia się ponownie w ukrywającej się „The Diner”, którą opowiada z wyimaginowanej perspektywy prześladowcy; piosenka jest pełna niepokojących szczegółów: „Wszedłem przez kuchnię, szukając czegoś do jedzenia / Zostawiłem wizytówkę, żeby wiedzieli, że to ja”. Jednak Eilish, która prawdopodobnie czerpała z rzeczywistych doświadczeń, o których mówiła, śpiewa piosenkę z uśmieszkiem. W „Birds of a Feather” proponuje nawet swoją wersję przewiewnego, letniego bopu, obiecując niekończące się oddanie przy dźwiękach bujnych gitar akustycznych w rytmie swobodnego rytmu.

Warto przeczytać!  Aktor sprzeciwia się zarzutom dotyczącym dyskryminacji – The Hollywood Reporter

„Chcę, żebyś zobaczył, jak dla mnie wyglądasz” – mówi swojemu kochankowi – jest to nowe zastosowanie starego instynktu.

Otrzymuj powiadomienia, gdy na żywo pojawią się najważniejsze historie z Hollywood, kultury i rozrywki. Zarejestruj się, aby otrzymywać powiadomienia o rozrywce LA Times.

Ta historia pierwotnie ukazała się w Los Angeles Times.


Źródło