Polska

Wyjazd Lily Brett do Polski z ojcem, który przeżył Holokaust, zainspirował ją do napisania powieści Too Many Men. 25 lat później powstał film: Skarb

  • 17 czerwca, 2024
  • 11 min read
Wyjazd Lily Brett do Polski z ojcem, który przeżył Holokaust, zainspirował ją do napisania powieści Too Many Men.  25 lat później powstał film: Skarb


25 lat temu, w 1999 r., opublikowano uznaną powieść Lily Brett Too Many Men. W przyszłym miesiącu w Australii zostanie wyświetlona adaptacja filmu fabularnego Treasure w reżyserii Julii von Heinz, z Leną Dunham i Stephenem Fry w rolach głównych.

Powieść opowiada historię córki ocalałych z Holokaustu, 43-letniej Ruth Rothwax i jej 81-letniego ojca Edka, którzy wracają do rodzinnej Polski Edka – i do obozu koncentracyjnego Auschwitz (obecnie muzeum), które przeżył. Szukają odpowiedzi na rodzinne pytania i tajemnice.

Brett, podobnie jak jej bohaterka, jest córką dwojga ocalałych z Holokaustu i należy do tak zwanego drugiego pokolenia. Urodzona w Niemczech, następnie w 1948 roku wyemigrowała z rodzicami do Melbourne. W swojej powieści czerpie z doświadczenia dorastania pod jednym dachem z ostrą traumą rodziców.

Recenzując książkę Too Many Men, która zdobyła nagrodę Commonwealth Writers Prize i znalazła się na krótkiej liście Milesa Franklina, Kevin Brophy zasugerował, że „może to być powieść, którą Lily Brett próbowała napisać przez te wszystkie lata”. Australijka nazwała to swoim „arcydziełem”. Too Many Men była jej czwartą powieścią, w której opowiada o drugim pokoleniu ocalałych z Holokaustu (i zrobiła to ponownie w dwóch kolejnych, w tym w sequelu You Gotta Have Balls).

Jestem wnukiem ocalałego z Holokaustu, należącym do trzeciego pokolenia. Mój dziadek, Harry, urodził się w Berlinie w 1920 r. jako syn dwóch niepraktykujących Żydów, Maxa i Edith, którzy zginęli w obozach (Max w Auschwitz, Edith w Theresienstadt). Harry został osadzony w obozie w Buchenwaldzie w wieku 18 lat i został zwolniony po miesiącu, w grudniu 1938 roku. Cudem zapewniono mu pozwolenie na emigrację do Holandii. Preferowanym rozwiązaniem była wówczas emigracja, a nie zagłada.

Ojciec i córka „przeciwieństwa”

W Too Many Men Ruth i Edek są niemal zupełnie odmiennymi podejściami do swojej podróży. Od chwili, gdy wysiada z samolotu w rodzinnym Nowym Jorku, aż do chwili, gdy ponownie wylatuje na ostatniej stronie, Ruth ogarnia wściekłość.

Trudno jest, jako czytelnikom (i towarzyszom w głowie naszego bohatera), nie ulegać – a czasami czuć się niekomfortowo – pogardy Ruth wobec Polski i wszystkich Polaków. W jej głowie są oni zbiorowo winni antysemityzmu i zbrodni przeszłości. Obsesyjnie studiuje historię Holokaustu i wie wszystko o kluczowych postaciach nazistów i ich machinie wojennej.

Ruth często wzrusza się do łez, szybko wpada w złość i polega na Mylancie w przypadku ciągłych rozstrojów żołądka, często związanych z jej intensywnymi reakcjami emocjonalnymi na otoczenie. Na każdej stronie widać, że jest pod głębokim wpływem swoich rodziców, którzy przeżyli Auschwitz, oraz wszystkiego, czego doświadczyli i czego byli świadkami. Przerażające wspomnienia rodziców Ruth wydają się być z nią zawsze: prześladują ją wspomnienia zwłok, ogolonych głów i zamordowanych dzieci.

Z drugiej strony Edek jest pełen życia i wesoły i wydaje się, że w znacznie mniejszym stopniu niż jego córka skupia się na horrorze. Według niego tego, co się stało, nie da się już cofnąć: nie ma co płakać za dawno zmarłym. Charakterystyczny dla Bretta humor obserwacyjny przenika przez Edka, rozpraszając ckliwe i czasami trudne spojrzenie Ruth na przeszłość.

Warto przeczytać!  Przewagi konkurencyjne Korei Południowej jako globalnego dostawcy sprzętu wojskowego – Dyplomata

Kultura Holokaustu i drugie pokolenie

Jako popularny tekst o Holokauście, Too Many Men odegrał kluczową rolę we wprowadzeniu historii traumy drugiego pokolenia do głównego nurtu. W dekadzie, w której powstał, czyli w latach 90., ukazały się także nagrodzone Oscarem filmy o Holokauście, komercyjny hit „Lista Schindlera” i włoski hit „Życie jest piękne”.

Jako pisarz i naukowiec jestem żywo zainteresowany tym, jak te teksty przekazują traumę ocalałych z Holokaustu oraz niezmienną aktualność tych historii. Odpowiedź na te pytania nie jest łatwa – zwłaszcza teraz, gdy w chwili, gdy piszę te słowa, rośnie liczba rządów ekstremistycznych i popełniane są okrucieństwa. Sztuka badająca historyczne okrucieństwa, ludzką deprawację i jej trwałe skutki jest niezwykle aktualna.

Książki takie jak Too Many Men i filmy takie jak Lista Schindlera przedstawiają traumę ocalałych z Holokaustu.
AAP

Too Many Men jest dziełem fikcyjnym, jednak podczas czytania trudno nie dostrzec podobieństw do życia Bretta. Jest oczywiste, że ekstremalna trauma, której doświadczyli jej rodzice, pozostawiła niezatarte ślady w psychice Bretta.

Uczona drugiego pokolenia Eva Hoffman datuje ogłoszenie istnienia drugiego pokolenia na rok 1979, wraz z publikacją książki Helen Epstein Children of the Holocaust: Conversations with Sons and Daughters of Survivors. W latach 90. XX w. nastąpił rozwój badań psychologicznych i etnograficznych w tej dziedzinie, w miarę jak stawało się coraz bardziej oczywiste, że na dzieci ocalałych z Holokaustu na różne sposoby wpływa bliskość osób, które przeżyły traumę.

W przypadku Bretta jej rodzice mieli koszmary kilka razy w tygodniu. Jej matka krzyczała przez sen i opowiadała o dzieciach z dziurami w policzkach. Te same historie opowiadała jej zmarła matka Ruth, Rooshka.

Mroczny, niekończący się smutek rodziców Bretta jest nieunikniony. Dorastając, duchy zamordowanych członków jej rodziny żyły pod jednym dachem co Brett, jej rodzice i siostra (która stwierdziła, że ​​w ich domu „rzadko mówiono o Holokauście”). Ich życie było definiowane przez nieobecność i ciszę.

Nieobecność jest częstym wątkiem w nauce drugiego pokolenia. Często zdarza się, że osoby, które przeżyły, milczą na temat swoich doświadczeń. Jeśli cokolwiek ujawnią, ich wspomnienia są często fragmentaryczne, niejednolite i – w przypadku dzieci i wnuków – boleśnie niekompletne.

Sama tego doświadczyłam, gdy zapytałam mojego dziadka Harry’ego o jego przeżycia podczas Holokaustu. Harry przez wiele lat milczał o swoich przeżyciach, nawet przed swoimi dziećmi. Po raz pierwszy jego partnerka Lynn usłyszała szczegółowo o jego przeżyciach w 1997 r. podczas wywiadu dla Fundacji Historii Wizualnej „Ocaleni z Shoah”, będącego międzynarodowym przedsięwzięciem mającym na celu rejestrację życia i doświadczeń Holokaustu pozostałych ocalałych.

Warto przeczytać!  W Polsce odkryto legendarny skarb, który najprawdopodobniej należał do osławionego XVIII-wiecznego oszusta

Dla Ruth:

Wszelkie pytania dotyczące przeszłości mogą wywołać nieprzewidywalną zmienność u obojga rodziców. Nie było prostych pytań i prostych odpowiedzi na temat ich przeszłości. Wydawało się, że wszelka prostota została wymazana z ich doświadczenia.

Przeszłość jest czymś abstrakcyjnym, mrocznym. Dla drugiego i trzeciego pokolenia podróże z powrotem do fizycznego, geograficznego miejsca stają się częścią historii, antidotum na tę mistyfikowaną historię.

Ten narracyjny „powrót” mógłby stanowić gatunek sam w sobie, dlatego tak wszechobecna jest potrzeba, aby dzieci i wnuki ocalałych odnajdywały znaczenie poprzez położenie geograficzne. Ruth i Edek wracają do Łodzi, na Kamedulską 23, gdzie przed Holokaustem mieszkała rodzina Edka. Bretta pisze:

Kamedulska 23 nie była świątynią. To było po prostu miejsce poprzedniego życia. To nie było mauzoleum. Nie było tu nikogo pochowanego ani internowanego. Ten budynek był niczym więcej niż niejednolitym amalgamatem materiałów budowlanych. Z tych, którzy tam mieszkali, nie pozostało nic. Ślady palców i stóp na ścianach i podłodze dawno zniknęły. Wymazany. Nie było żadnych dźwięków z poprzednich wcieleń. Żadnych zapachów. Tam nic nie było.

Dla Ruth, podobnie jak dla wielu potomków zamordowanych podczas Holokaustu, te miejsca dawnego życia stają się miejscami pamięci, ponieważ nie ma tu grobów zmarłych. To ciekawy przekrój przestrzeni, w którym historia przenika się z teraźniejszością. Rozdźwięk między przeszłością a teraźniejszością przenika każdą stronę tekstu Bretta, podobnie jak napięcie między pokoleniami: między dzieckiem, które desperacko szuka sensu, a tym, który przeżył, który wolałby zapomnieć.

„Jeśli stoisz w miejscu, tato, możesz poczuć przeszłość” – powiedziała. „Czujesz życie”.
– Nie mów tak – powiedział Edek. „To nie będzie dobre dla nas obojga”.

Jak ludzie mogą być zdolni do takich rzeczy?

Kiedy Edek i Ruth odwiedzają Auschwitz, który – jak zauważa Ruth – przez Polaków nazywa się Muzeum Auschwitz, a nie obozem zagłady Auschwitz, ona nie może zrozumieć, że w teraźniejszości jest odsunięta od okrucieństw, które tam miały miejsce:

Ruth była zaniepokojona nieobecnością. Brak brudu, smrodu, smrodu. Brak okrucieństwa. Brak cierpienia. Spodziewała się zobaczyć cierpienie w powietrzu, na ziemi, w ścianach, na każdym płocie.

Mój pradziadek Max też zginął w Auschwitz. Kiedy miałem 21 lat, odwiedziłem muzeum. Podobnie jak Ruth, przytłoczyła mnie cisza tego miejsca, a także sterty ludzkich włosów i dziecięcych butów wystawione w szklanych gablotach. Oczywiście hordy turystów i mój nieznośnie melodramatyczny przewodnik sprawiły, że wizyta ta bardziej przypominała przeżycie turystyczne niż pomnik miejsca spoczynku mojego pradziadka.

Warto przeczytać!  Minister Obrony Narodowej Kosiniak-Kamysz widziany z frontu wschodniego
Oświęcim.
Paweł Sawicki/AAP

Popularna kultura Holokaustu otacza nas – czasami aż do nasycenia – od pierwszego telewizyjnego przypadku traumy ocalałych: procesu Adolfa Eichmanna w Jerozolimie w 1961 roku. Eichmann, jak dokumentuje dziennikarstwo Hannah Arendt, w rzeczywistości nie był złym potworem, choć jego zbrodnie wskazywałyby na coś innego.

Był to mężczyzna, jak widać na ulicy czy w biurze, zdrowy psychicznie, zdaniem tych, którzy go badali. Był człowiekiem całkowicie oddanym trudnej sytuacji swojego rządu: po prostu wykonywał wydane mu rozkazy, które nadały mu cel jego życia. Przejmująca i trwała aktualność tezy Arendt o banalności ludzkiego zła, o tym, jak takich katastrofalnych i zdeprawowanych czynów dokonują ludzie, którzy najprawdopodobniej wracają do domu, do swoich rodzin, a potem jedzą smaczny posiłek.

W Too Many Men głos komendanta Auschwitz Rudolfa Hössa materializuje się w głowie Ruth. Höss próbuje zracjonalizować swoje wulgaryzmy wobec Ruth, która coraz bardziej wścieka się.

Rudolf Höss rozmawia z Ruth w powieści.

Czytając te fragmenty, przypomniała mi się filmowa adaptacja powieści Martina Amisa „Strefa interesów” Jonathana Glazera z 2023 r., która opowiada o życiu rodzinnym Hössa. Film podkreśla, że ​​ten ambitny człowiek rodzinny, mieszkający z rodziną w idyllicznym domu obok obozu Auschwitz, w rzeczywistości nie był postacią niewyobrażalną, mitycznie złą.

Zastanawiam się, czy o tym myślał Brett, włączając postać Hössa do swojego własnego tekstu. Aby przypomnieć czytelnikowi, że był człowiekiem; wszyscy byli ludźmi. A jednak wciąż pozostaje pytanie: jak ludzie mogą być zdolni do takich rzeczy?

Kiedy 25 lat temu wydano „Too Many Men”, niewątpliwie przemówiło to do wielu osób i stanowiło przykład żywych doświadczeń dzieci ocalałych, dla których lektura udręk Ruth i Edka Rothwaxów byłaby znajoma – i prawdopodobnie oczyszczająca.

Jednak zawsze jestem sceptyczny co do trwałej funkcji tekstów o Holokauście, które wydają się przedkładać sentymentalizm i znane tropy nad bardziej innowacyjne i interesujące sposoby opowiadania historii, którą wszyscy bardzo dobrze znamy.

Ocena trwałego sukcesu Too Many Men jest trudna, bo – jak w przypadku każdej literatury – wszystko zależy od indywidualnego gustu. Chociaż niektóre fragmenty wydały mi się poruszające, inne wydały mi się zbyt przeładowane obrazami Holokaustu o wartości „szoku”, które po 25 latach już nie szokują. Każdego dnia jesteśmy narażeni na niszczycielskie nieludzkość ludzkości. Jeśli chodzi o znaczenie tekstów o Holokauście, takich jak Too Many Men, zastanawiam się, czego jeszcze mogę się nauczyć lub co czuję.

Mój dziadek przez całe życie żył ze swoją traumą. Dla mnie jego trauma była historią oderwaną od mojego własnego doświadczenia. Te historie są cenne i ważne, aby je zachować; sposób, w jaki robimy to odpowiedzialnie poprzez sztukę, stanowi ciągłe – i kluczowe – wyzwanie.

Film Treasure będzie można oglądać w Australii od 18 lipca.


Źródło