Łódź

Wyruszyła w samotny rejs po Atlantyku. Łódź zbudowała sama w Warszawie. „Definicją wolności jest spokój wewnętrzny”

  • 20 lutego, 2023
  • 4 min read
Wyruszyła w samotny rejs po Atlantyku. Łódź zbudowała sama w Warszawie. „Definicją wolności jest spokój wewnętrzny”


25-letnia Edyta Krakowiak w Warszawie zbudowała własnoręcznie jacht i postanowiła przepłynąć nim samotnie Atlantyk. Żegluga, która początkowo przynosiła spokój i nieopisaną radość, zamieniła się nagle w prawdziwą walkę o życie w czasie wielodniowego sztormu. Silne fale przewróciły łódź. Jak w tak ekstremalnych warunkach poradziła sobie na ocenie mieszkanka stolicy, będąc zdana sama na siebie?

Spis treści

Alicja Glinianowicz: Twoim marzeniem było w pojedynkę przepłynąć Atlantyk na jachcie. Wyprawę nagle przerwał jednak sztorm. Co tam się wydarzyło?

Edyta Krakowiak: Sztorm spotkał mnie po wypłynięciu z Wysp Kanaryjskich. Pamiętam, że wypływając byłam bardzo podekscytowana. Ale chwilę później rozpętało się piekło. Ten etap rejsu łącznie trwał 11 dni, z czego 9 było w sztormie. Byłam przygotowana, że trudniejsze warunki pojawią się. Kiedy sztorm się zaczął pomyślałam: „w porządku teraz kilka dni sztormujemy, potem to minie”.

Ale nie mijało?

Nie. Z każdym dniem narastało. W ciągu dnia siła wiatru spadała, ale to nadal był bardzo silny wiatr, który nocą osiągał niewyobrażalne wartości. Na małym jachcie zupełnie inaczej odbiera się takie warunki. Noce były naprawdę trudne. Zawsze około północy czułam nieopisane zmęczenie i po sześciu dniach sztormowania zaczęła mi siadać psychika ze zmęczenia.

Warto przeczytać!  Oczy w oczy ze zdradą – jak działa prywatny detektyw z Łodzi w dochodzeniu prawdy
Zobacz galerię(13 zdjęć)

Wyruszyła w samotny rejs po Atlantyku. Łódź zbudowała sama w…

Mówisz o zmęczeniu, a na domiar złego w pewnym momencie twój jacht przewrócił się. Jak poradziłaś sobie z wywrotką?

Po wywrotce łódka wstała sama, to ona sobie z tym poradziła. To była jedna dziwna fala. Byłam wtedy w środku. Pamiętam, że zapanowała na chwilę absolutna cisza. Zdążyłam pomyśleć: „coś jest nie tak”. I nagle usłyszałam przeraźliwie wielki ryk fal. Ja do ryku fal byłam przyzwyczajona, bo te fale załamywały się nade mną średnio co pół godziny, ale tamten był inny, dużo głośniejszy. Następne, co pamiętam, to jak łódka sunęła bokiem, a ja stałam nogami najpierw na ścianie, potem na suficie. W końcu potem łódka wstała.

Co wtedy zrobiłaś?

Wybrałam, jak najszybciej wodę z pokładu i sprawdziłam łódkę, zobaczyłam, że nic jej się nie stało.

W takim momencie nie chodzi już o realizację marzenia, a jest to walka o życie. Co było wtedy najtrudniejsze dla ciebie?

Najtrudniejszy był czas, wyczekiwanie aż dni kolejne miną, aż cokolwiek się zmieni. Ciągła gotowość na dokładnie to samo przez wiele dni pod rząd. Po powrocie trafiłam na psychoterapię, zdiagnozowano u mnie Zespół Stresu Pourazowego. Wiem, jakie pokłosie ten rejs wywarł na mnie, to było realne zagrożenie życia i nie udźwignęłam tego. Jeżeli to by trwało cztery, pięć dni, to jeszcze byłoby w porządku. W momencie, gdy zadecydowałam, że nie płynę na Karaiby tylko szukam schronienia w najbliższym możliwym porcie, czyli na Wyspach Zielonego Przylądka, miałam tam jeszcze cztery dni drogi. I ten czas był niezwykle trudny. Będąc w sztormie musiałam być czujna przez 24 godziny na dobę. Snu było bardzo mało, udawało mi się usypiać na półgodzinne drzemki, raz udało mi się przespać dwie godziny.

Warto przeczytać!  UM Łódź: Remont Krakowskiej od marca. Zmiany organizacji ruchu i tras MPK Łódź [MAPA]
adny apeluje ws. dramatycznej sytuacji szkoły podstawowej nr 2 w ursusie. Budynek na skutek awarii instalacji, został zalany.
Edyta Krakowiak – prywatna galeria

Jakie to jest uczucie?


Źródło