Rozrywka

Występ Joni Mitchell w konkursie Gershwin Prize był niezwykle głęboki

  • 31 marca, 2023
  • 4 min read
Występ Joni Mitchell w konkursie Gershwin Prize był niezwykle głęboki


Czy ludzie nadal widzą oblicze Boga w swojej owsiance, czy też teraz czcimy tylko pieniądze? Tak czy inaczej, bez względu na to, jak banalne i niemożliwe, chciałbym móc wyciągnąć rękę z tych naciśnięć klawiszy, położyć ręce na twoich ramionach, zajrzeć głęboko w twoje siatkówki i powiedzieć ci, że kiedy Joni Mitchell śpiewała „Summertime” George’a Gershwina w Konstytucji DAR Hall na początku tego miesiąca coś w rodzaju Boga wkroczyło do pokoju.

Okoliczności były dziwne. Mitchell był w Waszyngtonie, aby odebrać Nagrodę im. Biblioteki Kongresu im. Gershwina za popularną piosenkę, aw chwili, którą opisuję, był głównym bohaterem koncertu w hołdzie filmowanego przez PBS. Przyjmując nagrodę w satynowej sukience w kolorze oceanu i berecie w kolorze sztabek złota, 79-letni kolos piosenki wydawał się trochę nie w porządku. Czy była to ukryta niezręczność telewizyjnej egzaltacji, czy coś gorszego? Mitchell doznała tętniaka mózgu w 2015 roku, który uniemożliwił jej mówienie lub chodzenie, i od tego czasu zadziwiająco wyzdrowiała, ale kiedy podeszła do fortepianu, pokój wstrzymał oddech.

Następnie, ściskając w prawej ręce lśniący złoty mikrofon, wypuściła tę pierwszą zwrotkę, jej frazowanie było cierpliwe i dokładne, jej ton był ciężki od koloru i uczucia. „Cicho, maleńka” – zaśpiewała z finezją, którą można zmierzyć tylko w tonach metrycznych. „Nie płacz, nie płacz”.

Warto przeczytać!  Zwycięzcy nagród filmowych BAFTA 2024: pełna lista

Nie łącząc tych słów z mokrą wilgocią, która natychmiast zmaterializowała się na mojej twarzy, Mitchell był w połowie piosenki, zanim zauważyłem, że moje płuca również zdecydowały się przenieść do gardła, co technicznie kwalifikuje się jako doświadczenie poza ciałem, i tu właśnie pojawia się cała sprawa z Bogiem. Łącznie ta chwila wydawała się większa niż życie, większa niż wszyscy w pokoju, może nawet większa niż Joni Mitchell, chyba że jest Bogiem, co, jak sądzę, nie jest już wykluczone.

Normalnie martwiłbym się, że zabrzmi to hiperbolicznie (wielkość wydaje się tania w dobie mediów społecznościowych) lub co gorsza, sentymentalnym (brawo dla kruchej starszej osoby, która robi niesamowicie potężną rzecz), ale byłem zbyt zajęty spędzaniem przeszłości kilka tygodni próbując zrozumieć, w jaki sposób tak delikatna piosenka zderzyła się z moim sensorium z tak niszczycielską, pływową siłą. Być może tajemnica całego śpiewnika Mitchella tkwi w tym paradoksie — wszystkie te ballady bez bębnów z „Clouds” i „Blue” rozbijają się o naszą zbiorową świadomość jak zbuntowane fale. Może uda nam się prześledzić to wszystko przez całe życie zamiłowania Mitchella do tańca. W jej muzyce jest ogromna ilość ruchu, nawet gdy gesty wydają się surowe, a nastrój pogodny.

Warto przeczytać!  Restauracja pragnąca „dorosłej i seksownej atmosfery” zakazuje przyjmowania gości poniżej 30. roku życia

A potem jest cała jednoznaczna wielkość Mitchell: jej wyjątkowa zdolność jako autorki piosenek do przemawiania do naszych doświadczeń i wyobrażeń poprzez postacie, które możemy znać lub nie (Carey, Edith i Kingpin) oraz miejsca, które mogliśmy odwiedzić lub nie (autonomiczny Champs-Élysées, dawne rajskie parkingi). Śpiewając o tym wszystkim z zawiłością i natarczywością przypominającą drapanie długopisem, dopasowuje nieoczekiwane słowa do nieoczekiwanych melodii, jednocześnie posiadając je w sposób głęboko pomysłowy i uczulony na banały.

Ale jak to wszystko wydawało się tak oczywiste, gdy Mitchell delikatnie przesuwał słowa innego autora piosenek w czasie, jakby umieszczał je w najbardziej idealnej pozycji, wciąż nie jestem pewien. Coś głębokiego, kompletnego i głęboko afirmującego życie nagle pojawiło się w rzeczywistości i trudno było dokładnie zrozumieć, jak i dlaczego.

„Musiałeś tam być” to okrutne zdanie, prawda? Jesteśmy gatunkiem opowiadającym historie i spędzamy życie, próbując dzielić się „tam” z tymi, którzy nie byli. Szukamy go w powieściach i „Jak ci minął dzień?” w porze obiadowej. Ale na albumie Joni Mitchell „tam” wydaje się „tutaj”. Intuicyjne doświadczenie słuchania jej najbardziej żywych piosenek zawsze wydaje się zastępować szczegółowe historie, które opowiadają.

Warto przeczytać!  Pamela Anderson bez makijażu na okładkę magazynu: „Czuję się silna”

To wszystko, aby powiedzieć, że możesz dziś wieczorem oglądać w telewizji Mitchella śpiewającego „Summertime” w całości i chociaż nie mogę obiecać, że Bóg odwiedzi twój salon, spróbuj słuchać całym sobą i zobacz, kto się pojawi.

Joni Mitchell: Nagroda Biblioteki Kongresu Gershwina za popularną piosenkę emitowany w piątek o 21:00 w stacjach PBS. (Sprawdź lokalne listy.)


Źródło