Zabójstwo w Puszczykowie pod Poznaniem. 42-latek udusił we śnie żonę i dwie córki
- W sobotę do ochroniarza parkingu przy poznańskim dworcu zgłosił się 42-letni Ukrainiec. Powiedział, że zabił najbliższych członków rodziny
- Wkrótce, w wynajmowanym domu w podpoznańskim Puszczykowie, gdzie mieszkała rodzina, policja znalazła zwłoki 29-letniej kobiety i jej dwóch córeczek w wieku 4 lat i 1,5 roku
- Okazuje się, że do zbrodni miało dojść w poniedziałek 13 listopada, pięć dni przed zgłoszeniem sprawy
- — 42-latek powiedział, że udusił żonę, gdy spała, potem to samo zrobił swoim córkom. Oszczędził jedynie mieszkającego z nimi 11-latka, bo jak tłumaczył, chłopiec nie był jego synem — dowiedział się Onet w źródłach zbliżonych do śledztwa
- Prokurator z Poznania poinformował, że „podczas przesłuchania podejrzany zachowywał się spokojnie”. — Dopiero gdy prokurator zapytał go, czy żałuje swojego czynu, rozpłakał się — wyjaśnił śledczy
- Więcej takich historii przeczytasz na stronie głównej Onetu
W poniedziałek 20 listopada w poznańskim Zakładzie Medycyny Sądowej odbyły się sekcje zwłok trzech ofiar zabójstwa w Puszczykowie. Z kolei podejrzany, 42-letni Serhii T., został doprowadzony na przesłuchanie do poznańskiej prokuratury. Onet dowiedział się, jakie są dotychczasowe ustalenia śledztwa.
Małżeństwo z Ukrainy kilka lat temu przyjechało do Polski. 29-latka miała syna z poprzedniego związku. Para doczekała się także wspólnych dzieci, dwóch córek. Głowa rodziny, obecnie 42-letni Serhii T., dostał pracę w restauracji w Puszczykowie. Jednak stracił ją. Popadł później w długi.
Szokująca zbrodnia w Poznaniu. 71-latek zabił przedszkolaka
W poniedziałek 13 listopada miał zamordować żonę i dwie córki. Ich ciała zamknął w pokoju na piętrze domu i mieszkał z nimi przez kolejne pięć dni. W domu przebywał jeszcze 11-letni chłopiec — syn kobiety z poprzedniego związku. Zakazywał mu wchodzić do zamkniętego pokoju.
W końcu, w sobotę 18 listopada, mężczyzna zgłosił się do ochroniarza parkingu w galerii handlowej działającej przy poznańskim dworcu PKP. Powiedział mu, co zrobił. Wkrótce pojawiła się policja.
„W domu były kłótnie”
— Po zatrzymaniu ten mężczyzna opisywał, że w domu były kłótnie. Stracił pracę, zaczął brać „chwilówki”, pojawił się też wątek hazardu z jego strony. Żona była na niego zła, krytykowała go za brak pieniędzy, także za to, że nadużywał alkoholu. Do ostatniej kłótni, do przepychanek między nimi, doszło w dniu zabójstwa. Potem gdy jego żona oraz ich córki spały, doszło do zabójstwa. Najpierw udusił żonę, potem dwoje ich dzieci — mówi nasze źródło.
Poczwórne zabójstwo w Chodzieży. Zabił rodziców, żonę i synka
42-letni Ukrainiec twierdził też, że w końcu, po pięciu dniach, zgłosił sprawę, bo „ruszyło go sumienie”. Opowiadał, że po zabiciu rodziny myślał o popełnieniu samobójstwa, ale „zabrakło mu odwagi”. Oszczędził jedynie 11-letniego chłopca, swojego pasierba. W sobotę, tuż przed zgłoszeniem sprawy pracownikowi parkingu, zawiózł chłopca do restauracji w Poznaniu i tam zostawił. Policji tłumaczył, że chłopcu niczego nie zrobił, bo 11-latek nie był jego synem.
Prokuratura z Poznania: wnioskujemy o trzymiesięczny areszt
W poniedziałek w prokuraturze w Poznaniu usłyszał zarzut potrójnego zabójstwa.
— Wykonaliśmy czynności procesowe, zakończyły się sekcje zwłok. Prokurator przedstawił mężczyźnie trzy zarzuty zabójstwa w zamiarze bezpośrednim. Podejrzany przyznał się do zarzucanych czynów — poinformował prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.
Potwierdził, że „śmierć ofiar nastąpiła w wyniku uduszenia poprzez trzymanie szyi rękoma”. Ukrainiec najpierw udusił żonę. Po chwili obudziła się jedna z córek. Udusił ją oraz drugą córkę. 11-letniemu pasierbowi tłumaczył potem, że mama i jego siostry są w szpitalu z powodu koronawirusa. Z kolei do pokoju nie wolno wchodzić, bo miała znaleźć się substancja do zneutralizowania koronawirusa.
Jak opisywał prokurator, 42-latek „podczas przesłuchania zachowywał się spokojnie”.
— Dopiero gdy prokurator zapytał go, czy żałuje, rozpłakał się — powiedział prokurator Wawrzyniak.
Prokuratura wniosła do sądu o trzymiesięczny areszt dla podejrzanego.
