Rozrywka

Zaginiona postać historyczna dostaje to, co mu się należy

  • 18 kwietnia, 2023
  • 6 min read
Zaginiona postać historyczna dostaje to, co mu się należy


Kino od dawna jest narzędziem używanym do ponownego tworzenia historii, ponieważ gwiezdny film może zreifikować historycznego bohatera lub odzyskać go w procesie. Kawaler, wyreżyserowany przez Stephena Williamsa, niesie ze sobą taki impuls, jak jego Gwiazda Północna. Celowo wymazana z podręczników historii postać Josepha Bologne, Chevalier de Saint-Georges, zostaje tutaj pokazana w filmie biograficznym mającym na celu umieszczenie go w naszej wspólnej kulturowej wyobraźni – a film Williamsa prosi nas o skonfrontowanie się z tym, jak zapisy historyczne tak często zależą od takich skasowanie.

Osiemnastowieczna Francja, kraj stojący na krawędzi rewolucji, która przyprawia o zawrót głowy, Kawaler od samego początku przygotowuje grunt pod historyczny rewizjonizm. Zamiast przedstawiać Josepha jako młodego chłopca, który jest zmuszony wykorzystać każdy swój geniusz, aby przezwyciężyć głęboko zakorzeniony rasizm, który otacza go w szkole, Williams i scenarzystka Stefani Robinson stawiają Chevaliera na równi z Wolfgangiem Amadeuszem Mozartem. Na koncercie prowadzonym przez tego słynnego kompozytora nieznany Joseph olśniewa publiczność muzycznym pojedynkiem, w którym publiczność (i Mozart) od razu zastanawia się, kim jest ten czarny wirtuoz i dlaczego nigdy wcześniej o nim nie słyszeliśmy.

Takie otwarcie, jakkolwiek dosadne, może ustalić raison d’être filmu, zakotwicza Kawaler w historię alternatywną, w której Robinson, Williams i Harrison Jr. rekonstruują człowieka wartego zapamiętania jednym tchem, co Mozart. Dopiero wtedy – po napisach początkowych – dowiadujemy się, jak młody czarny chłopiec poczęty na plantacji (bękart, jak przyznaje jego własny ojciec) otrzymał pełne wykształcenie w Paryżu, olśnił dwór i Marie Antoinette (Lucy Boynton) – więc tak bardzo, że zasłużył na tytuł Chevaliera – i jak jeszcze później, komponując operę komiczną, został uwikłany w nielegalny romans, który ostatecznie go zradykalizował.

Warto przeczytać!  Jay-Z i Nicki Minaj uznani za najlepszych raperów wszechczasów

Z wystawnymi kostiumami i dekoracjami, które umieszczają nas prosto w dekadenckim świecie tego słynnego i nieszczęsnego monarchy, Kawaler zajmuje się niemożliwym zadaniem Bolonii, jakim jest odniesienie sukcesu w takiej przestrzeni. Jego ojciec mówi mu wcześnie, że musi być doskonały – aby jego doskonałość stała się niestrudzoną obroną przed jego ciemną skórą. I rzeczywiście, czy to w pojedynku z Mozartem uzbrojonym w skrzypce, czy w szermierce przed królową, Bologna internalizuje tę potrzebę, by jego osiągnięcia służyły jako tarcza i broń. Wiele z tego dobrze mu służy – dopóki nie.

Harrison Jr., który obdarzył nas już palącymi kreacjami w filmach takich jak Fale, Luce, I Potwór, ma tutaj szansę udowodnić, dlaczego jest jednym z najbardziej ekscytujących aktorów swojego pokolenia. Młody aktor bacznie śledzi sposób, w jaki Bologne porusza się po świecie, zawsze wiedząc, że nie może ryzykować żadnych błędów. Taka wiedza ciąży na nim na każdym kroku, ale także pobudza go do bycia czarującym draniem, który wie, jak daleko zajdzie zaciśnięty uśmiech, aby nie pokazać, jak bardzo może być napięty. Ale Harrison Jr. wie również, kiedy złagodzić taką postawę; na przykład w scenach z matką Bologne (Ronke Adekoluejo) jest wezwany do emocjonalnego regulowania represji całego życia, stając twarzą w twarz z matczyną postacią, do której nie miał dostępu przez większość swoich lat młodości. W takich interakcjach, jakkolwiek bolesne, jesteś świadkiem żniwa, jakie przyniosła mu jego własna doskonałość.

Warto przeczytać!  Sony World Photography Awards: Boris Eldagsen odrzuca nagrodę za zdjęcie wygenerowane przez sztuczną inteligencję

CHEVALIER | Oficjalny zwiastun | Obrazy reflektorów

Pomimo tego, że pomaga Bologne żyć zwinnie wśród szlachty, która wyrzekłaby się go (i ostatecznie to robi), potrzeba bycia człowiekiem bez zarzutu, który byłby przede wszystkim Francuzem, jest męcząca. Staje się to trudniejsze, gdy zakochuje się w niedoszłej głównej bohaterce swojej opery, Marie-Josephine de Montalembert (Samara Weaving). Schadzka, która zaczyna się niemal natychmiast po tym, jak zwróci uwagę Bolonii, w końcu przejmuje kontrolę nad filmem (co kończy się przywołaniem fabuły tej samej opery, w której dziewczyna wybiera miłość zamiast małżeństwa z rozsądku). Nawet jeśli Weaving i Harrison Jr. mają trzeszczącą chemię (a ich bohaterowie mają czas na zastanowienie się, co to znaczy „wydawać się” jedną rzeczą, aby nie zdestabilizować ich własnej dobrej pozycji), taki wątek kończy się tym, że historia Bolonii, tak jak została przedstawiona, jest ogólny, zajmujący się nielegalnymi sprawami i zazdrosnymi mężami.

A jednak taki romans podkręca coś, co jest prawdopodobnie triumfem ostatniej sceny, która uchwyciła co Kawaler robi to najlepiej: nie tylko oferuje fabularyzowaną historię, którą warto poznać, z gwiezdnym centralnym przedstawieniem, ale także okrzyk bojowy o siłę, jaką sztuka i artyści mogą mieć w czasach buntu i rewolucji. Michał Abels (Wysiadać, Nie), który pomógł zaaranżować i wyprodukować pracę Bologne do filmu, oraz Kris Bowers (Król Ryszard, Szacunek), który zriffował to swoją ciężką orkiestrową partyturą, dajcie Kawaler siniacząca faktura muzyczna, która osiąga punkt kulminacyjny w niezapomnianym ostatnim ujęciu filmu. To moment, który ma taki cios, że prawie wybaczasz często stosowaną lekkomyślność, która grozi spłaszczeniem poważniejszych interesów filmu. Niemniej jednak, jako święto geniuszu muzycznego, Kawaler to szalenie zabawna przejażdżka, ekscytująca lekcja historii w trakcie tworzenia, która pozostaje na czasie jak zawsze.

Warto przeczytać!  Związki reprezentujące hollywoodzkich pisarzy i aktorów dążą do ograniczenia sztucznej inteligencji i chatbotów

Kawaler trafi do kin 21 kwietnia 2023 roku


Źródło