Zamontowałem klimatyzację w domu. Opowiem wam, ile mnie to kosztuje
![Zamontowałem klimatyzację w domu. Opowiem wam, ile mnie to kosztuje](https://oen.pl/wp-content/uploads/2023/07/oD4k9kpTURBXy8zZjUzMGY2ODJmMzhjNWUzM2U0YzNjZDlhOWQ5YWJkOS5wbmeSlQMAzKvNFWDNDAaTBc0EsM0Cdt4AAaEwAQ-770x470.jpeg)
Naukowcy ostrzegają: z roku na rok będzie coraz goręcej. Pierwszy tydzień lipca był już pod tym względem rekordowy. Każdy kolejny dzień był ogłaszany najcieplejszym w historii.
Jak dotąd najcieplejszym dniem był 6 lipca, wówczas średnia globalna temperatura mierzona nad powierzchnią Ziemi wyniosła 17,23 st. C. W kolejnych dniach nieco spadła, jednak wciąż osiąga wartości powyżej 17 st. C. Tak ciepło jeszcze nie było.
Nie ma wątpliwości, że afrykańskie upały w Polsce staną się nową normalnością. Ostrzegał przed tym zresztą Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, który już wydał ostrzeżenie przed ekstremalnie gorącym latem w tym roku.
Upały to nieuniknione skutki dla gospodarki. Przede wszystkim dla rolnictwa. Wysokie temperatury i brak deszczu oznacza suszę, której efekty widzimy chociażby w cenach warzyw czy innej żywności.
Wysokie temperatury wpływają negatywnie na produktywność, zarówno w przypadku pojedynczych pracowników, jak i całych gospodarek — podawał z kolei Polski Instytut Ekonomiczny.
Przy produktywności pracowników się zatrzymajmy. Dziś, gdy wciąż wielu Polaków pracuje zdalnie, a nie w klimatyzowanych biurach, komfort termiczny w mieszkaniu staje się sprawą kluczową.
Tyle kosztuje klimatyzacja
Postanowiłem zadbać o to, by w mieszkaniu żyło i pracowało się przyjemnie. Szczególnie że warunki są w moim przypadku dość szczególne. Mieszkam na najwyższej kondygnacji w trzypiętrowym bloku. Nade mną jest już tylko dach. Okna wychodzą na południowy zachód oraz północny wschód, przez co salon i kuchnia nagrzewają się do południa, a później słońce „przechodzi” do sypialni.
Efekt? Słońce towarzyszy mi praktycznie przez cały dzień i nie sposób się przed nim osłonić. Szczególnie że promienie padają nie tylko na okna, ale też na dach, co tylko zwiększa odczucie gorąca w mieszkaniu.
Już prawie pięć lat temu zdecydowałem, że bez klimatyzacji się nie obejdzie. Postanowiłem zamontować ją jeszcze na etapie prac wykończeniowych, dzięki czemu udało się uniknąć wiercenia w ścianach i ponownego malowania.
Pod koniec 2018 r. cena klimatyzacji popularnego producenta o mocy 3,5 kW wahała się między 3 a 4 tys. zł. Dziś za podobną jednostkę trzeba już zapłacić między 5 a 6 tys. zł.
Słowo „dziś” trzeba jednak wziąć w cudzysłów. Jeśli bowiem decydujemy się na montaż klimatyzacji, to trudno będzie znaleźć termin montażu w najbliższych dniach. Firmy z branży mają teraz prawdziwe żniwa, przez co często trudno o umówienie się z dnia na dzień.
— Może w połowie sierpnia uda mi się przyjechać, wcześniej nie ma opcji — słyszę w słuchawce, gdy dzwonię do jednej z wrocławskich firm, ogłaszających się w internecie.
Za taką inwestycję najlepiej zabrać się więc tuż po sezonie, czyli we wrześniu-październiku. Albo zimą, gdy o klimatyzacji nikt raczej nie myśli.
Koszt montażu to tylko jedno. Dolicz jeszcze zużycie prądu
Sam montaż to spory wydatek, ale do tego dochodzą jeszcze koszty eksploatacji. Klimatyzator działa bowiem na prąd, więc w upalne dni zużycie energii jest po prostu znacznie wyższe.
O ile? Tu wszystko zależy od mocy urządzenia. To ona decyduje o tym, jak bardzo uda się schłodzić mieszkanie. Specjaliści szacują zazwyczaj, że 1 kW mocy „wystarcza” na 10 m kw. mieszkania. To oznacza, że 3,5 kW pozwoli w miarę bezproblemowo schłodzić 35 m kw. powierzchni, a już jednostka o mocy 5 kW da radę w 50-metrowym mieszkaniu.
W moim przypadku wystarczyła jednostka o mocy 3,5 kW. Klimatyzację mam bowiem zamontowaną tylko w salonie. Pozostałe pomieszczenia latem pozostają raczej zamknięte i otwieram je dopiero po zmroku. Wszystko po to, by chłodzenie było jak najbardziej wydajne.
W ubiegłym roku szacowałem, jak wygląda zużycie prądu przez klimatyzator. Warto jednak podkreślić, że jest to działanie trochę „po omacku”.
Nigdzie bowiem w fakturze za prąd nie znajdziemy informacji, że tyle energii pobrała lodówka, tyle piekarnik, a tyle klimatyzacja. Wyodrębnienie tego tylko na podstawie rachunku jest nierealne.
Można oczywiście próbować porównywać miesiące letnie z jesienno-zimowymi, gdy klimatyzacja nie działa. Tak właśnie postanowiłem zrobić i po szczegółowej analizie wyszło mi, że od czerwca do września miesięcznie zużywam o niespełna 100 kilowatogodzin więcej niż w pozostałych miesiącach.
Zweryfikowałem to z tym, co producent klimatyzatora napisał w specyfikacji produktu. Tam bowiem również znajdziemy średnie zużycie prądu przez urządzenie.
W instrukcji wyczytałem, że moc chłodnicza mojego urządzenia to 0,84 kW. Ponieważ używałem go średnio przez 3-4 godziny dziennie, to dało mi zużycie na poziomie 2,5-3,4 kilowatogodziny każdego dnia.
Przy założeniu, że korzystam z klimatyzacji przez okrągły miesiąc w taki sam sposób, to daje mi w sumie 75-100 kWh zużycia prądu w letnich miesiącach. Mniej więcej zgadzało się to z tym, co wywnioskowałem z faktur otrzymywanych od Tauronu.
Przy cenie prądu na poziomie 60-70 gr za kilowatogodzinę wychodzi maksymalnie 50-60 zł miesięcznie do rachunku za prąd. Oczywiście tylko latem.
|
Onet
Tak było w ubiegłym roku. W tym jednak sytuacja trochę się zmieniła. Ponieważ w mieszkaniu pojawił się nowy członek rodziny, to dbanie o przyjazną do życia temperaturę stało się dla mnie jeszcze bardziej istotne.
W efekcie klimatyzator jest włączony dłużej (ok. pięć godzin dziennie), choć na nieco mniejszych obrotach. Zakładam zatem, że i koszty nieznacznie wzrosną.
Skoro bowiem średni czas pracy urządzenia wydłużył się, to prawdopodobnie nieznacznie wzrośnie też zużycie prądu. Szczególnie że średnia cena energii również podskoczyła. Na rozliczeniu Tauron wskazał, że wynosi ona obecne 91 gr brutto.
|
Onet
Efekt? Dziś mogę szacować, że co miesiąc zapłacę za tę przyjemność ok. 90-100 zł. To maksymalna kwota przy założeniu, że chłodzę mieszkanie codziennie przez bite pięć godzin. Tak oczywiście nie jest, bo i upały nie trwają przez okrągły miesiąc, i ja nie spędzam całych dni w mieszkaniu.
Tak czy siak, jestem w stanie przełknąć wyższe rachunki za prąd. Różnicę widzę jak na dłoni, gdy wieczorem wchodzę do zamkniętej przez cały dzień sypialni. Tam termometr pokazuje ponad 30 stopni, podczas gdy ja spędziłem kilkanaście godzin w komfortowych 23-24.