Podróże

Zapakuj, a przyjadą: logistyka kolarskiej przygody na Bliskim Wschodzie

  • 13 lutego, 2023
  • 11 min read
Zapakuj, a przyjadą: logistyka kolarskiej przygody na Bliskim Wschodzie


„], „filter”: { „nextExceptions”: „img, blockquote, div”, „nextContainsExceptions”: „img, blockquote, a.btn, ao-button”} }”>

Nie przegap ani chwili z Paryża-Roubaix i Unbound Gravel do Giro d’Italia, Tour de France, Vuelta a España i wszystkiego pomiędzy, gdy >”,”name”:”in-content-cta”, „type”:”link”}}”>dołącz do Outside+.

Każdy fan kolarstwa spacerujący po paryskim lotnisku Charlesa de Gaulle’a w zeszłym tygodniu mógł się pomylić.

„Och, jest były zwycięzca wyścigu Paris-Roubaix”.

„Spójrz kochanie, oto zwycięzca etapu Tour de France”.

Całe zespoły przedzierały się przez Terminal 3, wszystkie zmierzające do Arabii Saudyjskiej na trzecią edycję Saudi Tour.

Jednak ci zawodowi kolarze nie latali klasą biznes. Cała świta wsiadła do samolotu czarterowego i jakieś sześć godzin później wylądowała na środku Półwyspu Arabskiego.

„Lot był OK. Było dobrze zorganizowane, a przed naszym był lot i nie musieliśmy dźwigać rowerów” – powiedział zawodnik Cofidis, Max Walscheid. „Miło jest też mieć tylko jeden hotel. Te wyścigi na Bliskim Wschodzie też mają ładną pogodę i są dobrze zorganizowane. Ogólnie jeźdźcy je lubią”.

Przeczytaj także:

Spektakularne przestrzenie wokół AlUli były kiedyś miejscem, gdzie dawnym szlakiem przyprawowym ciągnęły się karawany wielbłądów ciągnących towary.

Przenieśmy się do 2023 roku i chociaż wciąż błąkało się kilka wielbłądów, jedyną karawaną w zeszłym tygodniu była ekipa wyścigowa składająca się z 200 jeźdźców i pracowników skaczących na spadochronie przez pięć dni wyścigów.

Scena powtarzała się na lotniskach przez całą zimę.

Gdzie jest droga, tam jest wyścig

Kolarze z Euskaltel-Euskadi znajdują cień przed startem etapu w Saudi Tour. (Zdjęcie: Charly Lopez/ASO)

Profesjonalne wyścigi motocyklowe to obecnie prawdziwie międzynarodowy sport. Na każdym kontynencie (z wyjątkiem Antarktydy) odbywają się ważne wyścigi rowerowe.

Jak co roku na początku sezonu, zawodnicy i zespoły pakują się i jadą do takich miejsc jak Argentyna, Australia, Oman, Arabia Saudyjska czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Dodaj Malezję, Gabon, Rwandę i Gwadelupę w ciągu roku.

Później tego lata Arctic Race zakończy się na najbardziej wysuniętej na północ drodze w Europie w Nordkapp w Norwegii. W 2025 roku szosowe mistrzostwa świata UCI po raz pierwszy odbędą się w Afryce w Rwandzie. Gdzie jest droga, tam jest wyścig.

Nowozelandzki kolarz George Bennett, który ścigał się w Santos Tour Down Under w styczniu, jest przyzwyczajony do podróżowania przez pół świata na wyścigi rowerowe.

„To wydaje się trochę bardziej przyjazne. To bardzo dobrze prowadzony. Naprawdę dbają o jeźdźców i zespoły” – powiedział Bennett o Tour Down Under. „Ma relaksującą atmosferę, a Hilton staje się domem na dwa tygodnie. Naprawdę to lubie.”

Przeczytaj także: Pogačar bardziej zmotywowany niż kiedykolwiek

Gdy kalendarz europejski wejdzie w życie, nikt nie chce lecieć na wyścig przez sześć lub więcej godzin, ale w styczniu i lutym zespoły i kolarze nauczyli się wpasowywać te egzotyczne wyścigi w swój kalendarz.

Warto przeczytać!  12 wyjątkowych gorących źródeł w Stanach Zjednoczonych, w których można się zrelaksować

Większość z tych wyścigów ma jeden centralny hotel w ciągu tygodnia.

Przy tak długiej podróży, aby się tam dostać, organizatorzy starają się nie zmuszać kolarzy do dodatkowych godzin przesiadek między etapami. Niemal na każdym wyścigu kolarze meldują się w tym samym hotelu i pozostają tam przez cały czas.

„W tym wyścigu prawie nie ma transferów, może godzina. Giro jest tym, co cię zabija” – powiedział. „W Giro robisz dwie godziny przed, trzy godziny później, a potem wszystkie wyścigi”.

Z pokazem w trasie

Zdenek Stybar przygotowuje się do etapu w Saudi Tour z tyłu furgonetki zespołu. (Zdjęcie: Andrew Hood/VeloNews)

Prowadzenie pokazu kolarskiego na drodze to dość wymagająca nauka.

Europejscy organizatorzy wyścigów, którzy promują wyścigi na Bliskim Wschodzie, mają wszystko dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.

Firmy takie jak ASO i RCS Sport zapewniają wiedzę, wsparcie marketingowe i logistyczne, a następnie pozyskują całą infrastrukturę wyścigową lokalnie. Wszyscy szermierze, podium, ochrona, samochody i inni pracownicy są wynajmowani w krajach-gospodarzach.

Sędziowie wyścigu wchodzą do samolotu z niewiele więcej niż torbą podręczną. ASO lata w kilkunastu pracownikach. Dodaj kilku komisarzy UCI, kilku kierowców motocykli, garstkę zrzędliwych fotografów i dziennikarzy, a świta zmieści się idealnie w jednym szerokokadłubowym locie czarterowym.

Zupełnie inaczej jest w przypadku drużyn. Wszystko musi być wysłane z Europy i wtedy sprawy się komplikują.

Jeźdźcy zazwyczaj muszą podróżować na swoich rowerach, ale ASO rozwiązało ten problem przynajmniej w przypadku wyścigów na Bliskim Wschodzie, wynajmując drugi lot czarterowy, podczas którego wszystkie rowery i materiały są wywożone dzień wcześniej niż jeźdźcy.

Kiedy więc kolarze przybyli do AlUli, mechanicy byli tam już cały dzień i zbudowali motocykle gotowe do treningów i wyścigów.

„Podróżuję tylko z walizką” — powiedział Zdenek Štybar z Jayco-AlUla. „Nigdy nie jest łatwo, kiedy trzeba wsiąść do samolotu i lecieć z całym materiałem. Nigdy nie wiadomo, co nadejdzie lub czy coś się nie zepsuje, to trochę stresujące”.

Drużyna australijska faktycznie przybyła do AlUla na kilka dni przed wyścigiem i została tam na kilka dodatkowych dni, a niektórzy z jej pracowników i członkinie drużyny kobiet przyjechały na trening.

Dyrektor sportowy Tristan Hoffman powiedział, że te międzynarodowe wyścigi wywierają dodatkową presję na mechaników zespołu i personel. Zespół ma wyczerpującą listę kontrolną, aby upewnić się, że wszystko jest spakowane na loty.

„Jeśli o czymś zapomnisz, dość trudno jest znaleźć tutaj materiał na czas wyścigu” – powiedział Hoffman. „Jeśli jesteś w USA lub Australii, możesz, ale nie tutaj.

„Musimy zabrać ze sobą wszystko – bidony, dwa rowery na rowerzystę, cztery zestawy kół, żywność energetyczną, narzędzia, zestawy, kaski, buty, cały zestaw” – powiedział. „To dość ciężka operacja, ale warto, aby zespół przyjechał na te wyścigi”.

Warto przeczytać!  Główne chińskie miasta przekroczyły szczyt Covid, gdy fala przenosi się na obszary wiejskie, nowe projekty badawcze

Bennett powtórzył opinię, że najtrudniejszą częścią wyścigów w Australii, Argentynie czy Arabii Saudyjskiej jest wyzwanie zabrania ze sobą wszystkiego, co jest potrzebne podczas wyścigu.

„Nadal próbuje zabrać to, co normalnie mielibyśmy w ciężarówce, autobusie i pięciu samochodach zespołu, i próbuje wcisnąć to do toreb rowerowych. Wiąże się z tym wiele przeszkód” – powiedział Bennett.

„Ten rok na Tour Down Under był jeszcze bardziej skomplikowany z prologiem, więc musisz zabrać koła tarczowe, kaski TT, większe zębatki, kombinezony, wszystko, co pasuje do TT, z wyjątkiem motocykli”.

W pogoni za słońcem, w pogoni za pieniędzmi

Jeźdźcy udają się, aby zarejestrować się w budynku Maraya w AlUla, masywnym lustrzanym budynku. (Zdjęcie: Charly Lopez/ASO)

Więc po co się męczyć?

Odpowiedź jest oczywista – pieniądze.

Wygląda na to, że między wszystkimi arabskimi książętami toczy się rywalizacja o prawo do przechwalania się, a kraje takie jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar, Oman, Bahrajn i Arabia Saudyjska wydają miliardy na promowanie różnorodnych sportów międzynarodowych.

Drużyny kolarskie i organizatorzy są wdzięczni za wsparcie.

„Są absolutnie ważni dla tego sportu” — powiedział dyrektor sportowy ZEA, Fabio Baldato, o wsparciu finansowym, jakie narody Bliskiego Wschodu udzielają kolarstwu. „Reprezentujemy cały naród. Staramy się wyprowadzić naród na pierwszy plan i wygrać. Jedną z misji drużyny jest reprezentowanie narodu.

„Inwestycje z tych krajów są dobre dla kolarstwa” – powiedział. „Dobrze, że patrzą na siebie nawzajem i widzą, kto radzi sobie lepiej. Naszym zadaniem jest wygrywanie wyścigów.

„Przyzwyczailiśmy się do tego rodzaju wyścigów. Katar jest tam już 15 lat temu” – powiedział Baldato. „To inny początek sezonu, ale kolarzom się podoba. Pogoda jest dobra. Wyścigi są dobre. Organizacja jest dobra.”

Organizatorzy wydają na te wyścigi miliony. Santos Tour Down Under jest uważany za jeden z najlepiej zorganizowanych wyścigów w kalendarzu, a co roku licznie przybywają tam fani, aby oglądać najlepsze europejskie gwiazdy.

Z pewnością tak nie jest na Bliskim Wschodzie, przynajmniej jeśli chodzi o kibiców wzdłuż jezdni. W regionie AlUla, który jest mniej więcej wielkości Belgii, ale ma tylko około 40 000 mieszkańców, jest więcej wielbłądów niż ludzi.

Plan logistyczny pomaga jednak organizatorom wyścigów zapuszczać się coraz dalej.

Koncepcja lokalnego pozyskiwania wszystkich materiałów, zrodzona z doświadczeń wyścigów na Bliskim Wschodzie, w szczególności pomogła położyć podwaliny pod RCS Sport, aby zorganizować Giro d’Italia w Belfaście w 2014 roku.

Zamiast transportować całą świtę — pojazdy i wszystko inne — Giro zatrudnił miejscowych do prowadzenia pokazu w Irlandii, a włoska załoga czekała na transfer we Włoszech. Podobny plan zastosowano w przypadku przełomowego startu w Izraelu w 2018 roku.

Warto przeczytać!  Miałem dość życia jako biedak, więc postawiłem dom na kółkach i odłączyłem się od sieci – teraz nie mam rachunków i nie mógłbym być szczęśliwszy – The Irish Sun

Sukces tych wydarzeń wciąż budzi marzenia o przeniesieniu Tour de France do Ameryki Północnej. ASO pozostaje jednak niezdecydowany ze względu na godziny lotów. Około siedem godzin z Quebecu do Francji to po prostu zbyt długo jak na wyścig tak wymagający jak Tour.

Jedno jest pewne, na hotele nikt nie narzeka.

Podczas Tour Down Under kolarze zatrzymują się w nowoczesnym hotelu biznesowym w samym centrum miasta. Hotele były na szczycie w Saudi Tour, a kilka drużyn miało szczęście zatrzymać się w luksusowym pięciogwiazdkowym kurorcie w Banyan Tree AlUla, gdzie pokoje kosztują 2500 $ za noc.

Po wyścigu czas na biznes

Ślady peletonu w regionie AlUla podczas Saudi Tour. (Zdjęcie: Charly Lopez/ASO)

Jednak nikt nie jest tam na wakacjach. Po rozpoczęciu wyścigów wszystko jest sprawą biznesową. Każda duża drużyna chce wygrywać w każdym wyścigu, na który się wybiera, niezależnie od tego, gdzie się znajduje.

Jeźdźcom zdawała się podobać spektakularna sceneria i mieszanka geografii podczas Saudi Tour. W porównaniu z jałowymi przestrzeniami podczas UAE Tour lub nieistniejącego już Tour of Qatar, wyścigi w AlUla były bardziej zróżnicowane.

„Jeśli chodzi o wyścigi, wolę to niż ZEA, ponieważ w wyścigu zawsze było trochę akcji” – powiedział Walscheid. „Kilka razy brałem udział w wyścigu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i tam zawsze było super łatwo w sprintach lub na podjazdach.

„To dobry wyścig na przygotowanie do sezonu, ale chcesz też uzyskać jakiś wynik. Organizacja jest dobra, a hotel świetny, więc nie ma na co narzekać – powiedział. „Lubię tutejszą pogodę, nie jest szalenie gorąco. Dla Europejczyka to bardzo dobre przygotowanie.

„Różni się od innych ras na Bliskim Wschodzie. Nie mamy Google Street View, jak w Europie. To dobra mieszanka wyścigów, nie jest łatwa, ale nie jest super trudna. To świetne otwarcie sezonu”.

Jedną dużą różnicą w tych wyścigach na początku sezonu w porównaniu z Europą jest brak autobusów drużynowych.

To powrót do czasów, zanim wielkie autobusy weszły do ​​sportu kilka dekad temu, a jeźdźcy szukali cienia pod drzewami.

„Dorastałem, jeżdżąc na wyścigi małym samochodem, więc nie mam nic przeciwko siedzeniu tutaj na świeżym powietrzu” – powiedział Stybar, przygotowując się do startu w Saudi Tour.

„Czuję się trochę jak na obozie treningowym, jest łatwo. Nie ma dużego stresu, ale oczywiście chcemy tu wystąpić, bo to dom sponsora. Jest dobra pogoda. To nie wyścigi. Przez kilka wyścigów nie mamy nic przeciwko.

Wkrótce dobiegną końca wiosenne zgrupowania kolarskie. Weekend otwarcia jest już za kilka tygodni dla kolarzy klasyków, a do marca wszyscy są już daleko w Paryżu-Nicei i Tirreno-Adriatico.

Od tego momentu to prawdziwa okazja.

Eszelony i boczne wiatry to typowe cechy wyścigów na Bliskim Wschodzie. (Zdjęcie: Charly Lopez/ASO)


Źródło