Zia Anger to ważny nowy głos w amerykańskim filmie
Autorefleksyjna historia o pochodzeniu, tworzeniu, wzroście i micie samotnego artysty, „My First Film” zapowiada śmiały, przełomowy nowy talent w amerykańskim kinie. Ale jeśli premiera filmu będzie choć trochę podobna do doświadczeń Zii Anger w świecie filmu, wywoła ona irytujący jęk tam, gdzie powinna wywołać huk.
To dlatego, że Anger, która pisze i reżyseruje z zaciekłymi emocjami i szczerością, miała strasznego pecha (jeśli można to tak nazwać) na scenie filmowej. Pomimo reżyserowania sugestywnych teledysków dla artystów takich jak Mitski i Angel Olsen, Anger była stale pomijana przez Hollywood i walczyła o zabezpieczenie finansowania. Jej pierwszy film fabularny, nakręcony przy ograniczonym budżecie ze wsparciem rodziny i przyjaciół, został odrzucony na każdym festiwalu filmowym.
Zastrzeżenie: nawet Anger wspomina ten pierwszy film jako „zły”. Przynajmniej sugeruje to w „My First Film”, bolesnym dziele, w którym Anger rozlicza się ze swoją niespokojną historią kariery, odtwarzając swoją skazaną na niepowodzenie pierwszą produkcję. Wyprodukowany przez MUBI film przybiera złożoną formę, która obejmuje przeskoki w czasie, połamane obrazy i połączenie fikcji z prawdziwymi wspomnieniami. Jego fabuła, o 25-latce, która dokonuje aborcji i reżyseruje swój pierwszy film fabularny, jest bezpośrednia, podobnie jak jego idee dotyczące bycia kobietą w nieżyczliwej branży. Jednak w miarę rozwoju filmu ewoluuje on w poruszającą medytację nad tym, co oznacza stworzenie czegoś, co nigdy nie powstanie.
Film zaczyna się od linii czcionki na pustym ekranie. „Nie wiem, jak to zacząć” – czytamy w części. Słowa przeplatają się z radosnymi, gestykulującymi nagraniami wideo z iPhone’a, na których Anger tańczy, robi miny i pokazuje się z gołym tyłkiem do kamery. Sekwencja kulminuje, gdy widzimy zastępcę Anger, Vitę (Odessa Young, pełna uczuć), siedzącą przy komputerze. Jej palce trzepoczą po klawiaturze. „Naprawdę cieszę się, że oglądasz” – pisze – „szczęśliwsza, niż mógłbyś kiedykolwiek wiedzieć”.
Ta radość wkrótce ustępuje miejsca goryczy. Vita, opowiadając w narracji z offu, wspomina, jak przedstawiała grupie dyrektorów koncepcję krótkiego filmu. Pocąc się przed nimi, bełkocze, wymachując ruchami, zanim położy się na dywanie. Ludzie od pieniędzy śmieją się i szepczą do siebie. „Czy jesteś przywiązana do tego pomysłu, czy jesteś otwarta na coś bardziej narracyjnego?”, pyta jeden z nich.
Można przeczytać „Mój pierwszy film” jako ambiwalentną odpowiedź na to pytanie. Ponieważ bada wczesną karierę Anger, jest jednocześnie namiętnie, a nawet fanatycznie, narracyjny — zaczyna się, ostatecznie, od Anger/Vita wahających się, gdzie zacząć, a następnie śledzi produkcję od początku do końca — ale jest również badaniem tego, co obejmuje narracja filmowa. Przywołując na myśl współczesnych mistrzów, takich jak Josephine Decker, Joanna Hogg i Mia Hansen-Love, Anger czerpie obficie z własnego życia, otwierając jednocześnie nowy sposób opowiadania historii filmowych. Widziany przez jej pryzmat czas jest okrężny, a granica między sztuką a życiem jest przepuszczalna, a prawdziwe życie zawsze przecieka.
Poznajemy Vitę na poważnie pierwszego dnia produkcji jej filmu fabularnego: mdłego filmu o dziewczynie z małego miasteczka zatytułowanego „Always Always”. Na opustoszałej drodze w północnej części stanu Nowy Jork Vita przedstawia Dinę (Devon Ross), która zagra jej główną bohaterkę, swojej małej ekipie składającej się z gromady przyjaciół i znajomych. Gdy ekipa przygotowuje się do pierwszego ujęcia, Dustin (Philip Ettinger), szalony chłopak Vity, robi zdjęcie grupie. Studiujemy zdjęcie: grupa dzieciaków szeroko się uśmiecha, pijanych dreszczykiem emocji zbiorowego tworzenia. Ich lekkomyślny entuzjazm, jak wie Anger, jest zarówno elektryzujący, jak i nieco niepokojący: zapowiada garść starć, które ich czekają, a także błędy w osądzie, od drobnych do prawie śmiertelnych.
W miarę jak sceny produkcyjne nabierają tempa, Vita okresowo rozmyśla o doświadczeniach w narracji. Mówiąc retrospektywnie, analizuje to, co widzimy, oferując kontekst wydarzeń lub wyciągając wnioski z błędów. Największy z nich pojawia się po szczególnie hucznej nocy zdjęć i imprezowania. „Pamiętam, że myślałam, że jestem genialna” — mówi Vita ponuro, ujmując słowami, jak gdy jest się wystarczająco młodym i wystarczająco głodnym, ambicja twórcza przesłania wszystko inne.
Te traumy produkcyjne ostatecznie łączą się z bardziej intymnymi, niepokojącymi momentami, w tym sceną aborcji tak ekspresyjnie pomyślaną i wykonaną, że faktycznie wydaje się oderwaniem od świata, który Anger do tej pory zbudował. Bo chociaż opowiada o produkcji, która rzekomo poszła źle, „Mój pierwszy film” jest w swej istocie filmem nie o przewrocie, ale o tęsknocie — i o tym, jak czasami oddanie tej tęsknocie może być pięknym, hojnym aktem kreacji samym w sobie.
Ocena: A-
„Mój pierwszy film” będzie można oglądać na MUBI od piątku 6 września.
Chcesz być na bieżąco z filmami IndieWire? recenzje i myśli krytyczne? Subskrybuj tutaj do naszego nowego newslettera In Review autorstwa Davida Ehrlicha, w którym nasz naczelny krytyk filmowy i redaktor naczelny działu recenzji zbiera najlepsze recenzje, propozycje streamingowe i przedstawia nowe przemyślenia – wszystkie dostępne wyłącznie dla subskrybentów.