Rozrywka

Zmarła moja 15-letnia córka. Niedawno znalazłem jej pudełko – i to, co było w środku, wstrząsnęło mną.

  • 16 marca, 2024
  • 9 min read
Zmarła moja 15-letnia córka.  Niedawno znalazłem jej pudełko – i to, co było w środku, wstrząsnęło mną.


Kiedy moja córka Ana miała 11 lat, zdiagnozowano u niej rzadki nowotwór zwany zapalnym guzem miofibroblastycznym (IMT). Pięć lat później, 22 marca 2017 roku, Ana zmarła z powodu choroby.

W pierwszych miesiącach po śmierci Any smutek objawiał się bólem w klatce piersiowej i niemożnością zrobienia czegoś więcej niż siedzenie na podwórku i obserwowanie ptaków przy karmnikach. Przestałem pracować na około sześć miesięcy, zlecając swoje niezależne projekty marketingowe podwykonawcom, podczas gdy poruszałem się przez życie w oszołomieniu.

Z każdym rokiem mój smutek zmienia się i zmienia. To nigdy nie zanika. Jest po prostu… inny. Dla mnie przetrwanie żałoby wymaga adaptacji. Zajęło mi to dużo czasu, ale w końcu pogodziłam się z tym, że nie trzymam się każdego wspomnienia, rytuału i symbolu, który przypomina mi Anę.

Zbliżając się do siódmej rocznicy utraty Any, nie muszę i nie chcę w kółko opowiadać historii jej śmierci. Chcę pamiętać jej życie i wyjątkowe rzeczy, które uczyniły Anę, no cóż… Ana. Jest szczególnie jedno wspomnienie, które wciąż mam ostre i wyraźne w pamięci – wyimaginowany świat Any. Nazwała to Arkomo.

Ana uwielbiała małe rzeczy. Kolekcjonowała je jak skarb: maleńkie pluszaki. Muszle mieszczące się w dłoni. Najmniejsza plastikowa żaba na świecie.

Kiedy była małym dzieckiem, Ana gromadziła swoją kolekcję zabawek na ogromnym stosie na środku salonu i wpadała w złość, gdy próbowałam ją posprzątać. Siedziała i bawiła się obok stosu, aż nieuchronnie poczuła się zmęczona. Potem zwinęła się w kłębek na pluszowych zwierzętach i ucięła sobie drzemkę. Była jak mały smok, zaciekle strzegący swojego złota.

Ana w końcu przeszła od tych stosów zabawek do bardziej uporządkowanych światów. Budowała miasta z drewnianych klocków, klocków Lego lub tektury. Umieściła w nich swoje najmniejsze zabawki. Bawiła się nimi godzinami, wciągając swoją młodszą siostrę Emily w te magiczne miejsca. Ana zawsze była szefową. Jej zwierzęta zawsze odgrywały główne role w każdej przygodzie.

Otwórz obraz modalny

Ana w wieku 8 lat podczas dnia zbierania jabłek.

Dzięki uprzejmości Jacqueline Dooley

Przez bardzo krótki czas świat Any zdominował mój dom. Pojawiły się na stole w jadalni i na podłodze gabinetu. Pojawiły się w sypialni Any i Emily. Pojawili się na moim stoliku do kawy i przejęli kontrolę, dopóki nie kazałem dziewczynom spakować i odłożyć. Te początkowe światy miały poinformować o tym, co miało stać się Arkomo — najbardziej ukochanym światem Any.

Warto przeczytać!  Recenzja „Fubar”: debiut Arnolda Schwarzeneggera w serialu telewizyjnym Netflix zostaje sfałszowany w rozpoznawalny sposób

Ana zbudowała Arkomo z gliny, klocków Lego, kawałków zestawów Playmobil i więcej niż kilku lalek Polly Pocket — takich, które miały około cala wysokości. Był to świat, który stopniowo rozwijał się na komodzie Any, wraz z drzewami, domami i drogami wykonanymi z cegieł z czerwonego i brązowego winylu (pozyskanych z lokalnego sklepu, w którym sprzedawano modele pociągów).

Zrobiła tabliczkę z napisem „Witamy w Arkomo” – nazwę, którą sama wymyśliła – i zaludniła mały świat śmiesznie małymi zabawkami zwanymi Squinkies. Byli to gumowi ludzie i zwierzęta o wysokości około pół cala.

Podstawy Arkomo były chwiejne. Został wykonany z bloków drewna zabezpieczonych kawałkami gliny z dodatkiem wypalonych składników polimerowych. Całość była niepewna i niepewna.

Za każdym razem, gdy odkładałem ubrania Any, pół tuzina Arkomoian spadało z komody jak winylowe krople deszczu. Zawsze starannie je odkładałem, próbując przywrócić je tam, gdzie były, kiedy upadły. Znajdowałem Squinkies na podłodze Any przez lata po tym, jak tej komody – i Any – już dawno nie było.

Arkomo zajął cenną nieruchomość w zagraconej sypialni Any. Kiedyś poskarżyłam się na to koleżance, która z uniesioną brwią poradziła mi, żebym to posprzątała, kiedy Ana będzie w szkole. Nie było mowy, żebym to zrobił. Ana spędziła wiele godzin na budowaniu i rozwijaniu Arkomo. Zniszczenie tego złamałoby jej serce.

Martwiłem się na drodze rodziców, którzy nie chcą tworzyć małych socjopatów. Pomyślałam, że może rozpieszczam Anę i że nie nauczy się sprzątać, jeśli nie będę atakować zabawek. Martwiłam się, że może Ana jest już za stara na wyimaginowane światy.

Otwórz obraz modalny

Ana w wieku 11 lat, około miesiąc po przeszczepie wątroby.

Dzięki uprzejmości Jacqueline Dooley

Zanim u Any zdiagnozowano raka, Arkomo rzadko pojawiał się ponownie. Kiedy wyciągnęła pudełko, miała na celu zdobycie plastikowego drzewka lub małego domku na potrzeby szkolnego projektu. Około miesiąc temu, kiedy sprzątałem pokój, znalazłem to pudełko. Wiedziałem, co w nim jest. I tak to otworzyłem.

Arkomo wciąż tam był: plastikowe zwierzęta, winylowe drogi, drzewa Playmobil. Kawałki gliny, które spajały to wszystko, są teraz pokruszone i suche.

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz Ana bawiła się tymi rzeczami. To było prawdopodobnie co najmniej dziesięć lat temu, prawdopodobnie dłużej. Po siedmiu latach żałoby nauczyłam się, że ostatnie chwile nie zawsze się zapowiadają.

Czasem są spokojni i wywrotowi. Na każdy ostatni dzień w szkole przypada tuzin mniej wspaniałych trwa: ostatni raz oglądała SpongeBoba, ostatni raz nocowała i ostatni żuraw origami, jaki kiedykolwiek złożyła. Nie pamiętam kiedy ostatni raz Ana bawiła się z Arkomo.

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz przed tym rokiem otwierałam pudełko zawierające rzeczy, które Ana tak uwielbiała. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz usiadłam na podłodze i bawiłam się obok dziecka, którego twarzy nie widziałam od tylu cholernych lat.

Szkoda, że ​​nie zrobiłam zdjęcia Arkomo, kiedy jeszcze leżał na komodzie Any. Szkoda, że ​​nie poświęciłem więcej uwagi, kiedy ożywiała swój świat. Szkoda, że ​​nie spisałem tego wszystkiego.

To właśnie bym Ci powiedział, gdybyś poprosił mnie o radę rodzicielską – Mój Boże. Zapisz to. Zapisz to wszystko.

Otwórz obraz modalny

Ana, lat 14. „Jej włosy siwieją po chemioterapii” – pisze autorka.

Dzięki uprzejmości Jacqueline Dooley

22 marca Any nie będzie już siedmiu lat. To magiczna liczba – siedem. Dziecko w wieku 7 lat może wymyślać całe światy. Jeśli stłuczesz lustro, czeka Cię siedem lat nieszczęścia. Tęcza ma siedem kolorów. Siedem czakr. Siedem nut.

W miarę jak nasze dzieci dorastają (a nawet jeśli nie), szczegóły ich dzieciństwa – dzieci, które tylko my mogliśmy oglądać – blakną. Tę stratę zazwyczaj łagodzi obietnica życia i przyszłości. Dorastanie jest zawsze traumatyczne. Z wiekiem tracimy jakąś szczególną magię. Ale brak dorastania – to jeszcze bardziej traumatyczne.

Zakurzone, zniszczone pozostałości wyimaginowanego świata Any przypomniały mi, że dziecko, którym była – dziecko, które tylko ja naprawdę znałam – zniknęło. Kobieta, którą miała się stać, również zniknęła. Dla Any nie ma już pierwszych ani ostatnich wydarzeń.

W siódmą rocznicę jej śmierci chciałem podzielić się czymś o Anie, co tylko nieliczni z nas pamiętają. Chciałam Was zaprosić do Arkomo, miejsca, w którym rządzą najdrobniejsze pamiątki i wyobraźnia dziewczyny, za którą bardzo tęsknimy. Ana tu była. Była niesamowita. Wymyśliła całe światy. Teraz wiesz o niej coś prywatnego i wspaniałego. Weź to ze sobą. Twórz własne światy. Przypomnij sobie Anę, gdy zobaczysz maleńkie skarby.

Jacqueline Dooley jest niezależną pisarką i eseistką pracującą w nowojorskiej dolinie Mid-Hudson. Jej eseje na temat żałoby i rodzicielstwa ukazywały się w „The Washington Post”, „HuffPost”, „Modern Loss”, „Al Jazeera”, „Pulse”, „Longreads” i nie tylko. Wiele jej prac można znaleźć na Medium, gdzie regularnie pisze o żałobie, rodzicielstwie i innych sprawach.

Czy masz fascynującą osobistą historię, którą chciałbyś opublikować w HuffPost? Dowiedz się, czego tutaj szukamy i wyślij nam ofertę na adres pitch@huffpost.com.

Wesprzyj HuffPosta

W HuffPost wierzymy, że każdy potrzebuje wysokiej jakości dziennikarstwa, ale rozumiemy, że nie każdego stać na opłacenie drogich subskrypcji wiadomości. Dlatego też zobowiązujemy się do dostarczania szczegółowo opisanych, dokładnie zweryfikowanych wiadomości, które są swobodnie dostępne dla każdego.

Niezależnie od tego, czy odwiedzasz HuffPost, aby uzyskać aktualne informacje na temat wyścigu prezydenckiego w 2024 r., wnikliwe dochodzenia w sprawie kluczowych problemów stojących dziś przed naszym krajem, czy też popularne historie, które Cię rozśmieszają, doceniamy Cię. Prawda jest taka, że ​​tworzenie wiadomości kosztuje i jesteśmy dumni, że nigdy nie ukrywaliśmy naszych historii za kosztownym paywallem.

Czy dołączyłbyś do nas, aby nasze historie były dostępne dla wszystkich? Twój wkład w wysokości zaledwie 2 dolarów będzie bardzo pomocny.

Wesprzyj HuffPosta


Źródło