Znamy kulisy wizyty Igi Świątek w Hiszpanii. I to z pierwszej ręki!
- Simone Brenna, pracownik, a prywatnie znajomy Rafy Nadala, opowiedział nam, co najbardziej podziwia u tego wyjątkowego tenisisty
- Brenna zdradził też, co łączy Nadala z Igą Świątek. Polka niejeden raz podkreślała, że Hiszpan jest jej wielkim idolem
- Brenna został ściągnięty przez Nadala z piłkarskiego Atletico Madryt. Tam miał okazję poznać wybitnego trenera Diego Simeone i znakomitych piłkarzy. Hiszpan opowiada nam, jakie naprawdę są wielkie gwiazdy futbolu
- Oprócz rozmowy z Brenną miałem okazję odbyć trening i zagrać mecz z dwójką trenerów, których zabrał ze sobą do Polski. Nie był to jednak trening tenisowy
- Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Simone Brenna zajmuje się promocją Rafa Nadal Academy na międzynarodowych rynkach. Spotykamy się w warszawskim Interpadlu, jednym z miejsc, gdzie można pograć w padla, który jest mieszanką tenisa i squasha. Tę dyscyplinę, robiącą w ostatnich latach furorę na całym świecie, też ma w swojej ofercie zlokalizowana na Majorce akademia jednego z najlepszych sportowców XXI w.
Pytam Simone, jakim człowiekiem prywatnie jest Rafa Nadal. W końcu znają się dość dobrze od lat. — Uprzejmy, zawsze pomagający ludziom, ale też niesamowicie skupiony na kolejnych celach. Nigdy nie zapomnę jego meczu na turnieju w Rzymie, w którym pokonał w trzech setach Novaka Djokovicia. W grze Rafy niesamowita jest jego intensywność. Mało było sportowców w historii, którzy byliby tak nieustępliwi i tak nigdy się nie poddawali — mówi nam Simone, który miał okazję poznać też Igę Świątek.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Iga Świątek wręczała dyplomy absolwentom
Nic w tym dziwnego, bo najlepsza tenisistka świata wielokrotnie mówiła publicznie, że jej wielkim idolem był właśnie słynny Hiszpan. — Kiedy mając 15 lat, grałam swój pierwszy juniorski turniej wielkoszlemowy, stało się dla mnie jasne, że Rafael Nadal jest jednym z moich bohaterów. Nigdy się nie poddaje, reprezentuje słuszne wartości i twardo stąpa po ziemi. Ciągle jest taki sam, mimo że odniósł tak wielki sukces. To podoba mi się w nim najbardziej — to wypowiedź Igi z września tego roku.
Polka odwiedziła też Majorkę, by poznać miejsce, w którym na co dzień przez lata trenował jej idol, który niebawem ma oficjalnie zakończyć karierę. — Iga koleguje się z Rafą. Była u nas dwa albo trzy razy. Jest wybitną, wszechstronną zawodniczką, która w pełni zasłużenie prowadzi w światowym rankingu. Przyjechała do nas potrenować na kortach Rafy, a w ubiegłym roku, oprócz tego, rozdawała też dyplomy naszym absolwentom. Ale byli zachwyceni — opowiada ze śmiechem Simone.
Z 700. miejsca na drugie w światowym rankingu
Rafa Nadal Academy powstała po to, żeby młodzi, zdolni ludzie mogli jednocześnie odbywać treningi tenisowe albo się uczyć. Pewien wpływ na jej kształt miał młody Rafa Nadal, który nieustannie podróżował i potrzebował miejsca, w którym byłyby dobrej jakości korty, ale też możliwości kształcenia się. Na powstanie akademii duży wpływ miał on, jego ojciec, a także Carlos Costa, były solidny hiszpański zawodnik.
— Dziś mamy tam 45 kortów. Są też korty do padla, bo to sport, który trafił do Hiszpanii z Ameryki Południowej i zrobił u nas furorę. Rafa Nadal Academy to miejsce dla profesjonalnych tenisistów, ale też takie, gdzie każdy może poćwiczyć, a przy okazji spędzić wakacje. Mamy obok hotel ze spa i świetnie wyposażoną siłownię. Chcemy pokazać ludziom, że Majorka to nie tylko miejsce dobre na imprezowanie, ale również do uprawiania sportu — mówi nam Brenna.
Akademia Nadala może pochwalić się wyszkoleniem kilku solidnych zawodników, a jednego znakomitego. — Trenował u nas Casper Ruud. Zaczął, gdy był zawodnikiem numer 700. na świecie, a później dotarł na drugie miejsce w rankingu. Zagrał już w trzech wielkoszlemowych finałach. Pedro Clar, trener z naszej akademii, został jego szkoleniowcem i działał razem z jego ojcem. Mamy też kilku innych ciekawych zawodników, którzy na razie są niżej w rankingu. Duży talent ma Abdullah Shelbayh, Jordańczyk z rocznika 2003 — dodaje Brenna.
„Nie skacz przy uderzeniach!”
Brenna przyjechał jednak do Warszawy, żeby promować Rafa Nadal Academy przede wszystkim pod kątem padla. To sport, który w Hiszpanii uprawiają aż cztery miliony ludzi, uznawany powszechnie za najszybciej rozwijającą się dyscyplinę sportu na świecie. — Chcemy, żeby ludzie dowiedzieli się, że u Rafy Nadala można uprawiać również ten sport. Po epidemii koronawirusa można było zauważyć, jak wielką popularność padel zdobył w takich krajach, jak m.in. Włochy, Polska czy Dania — mówi nam Simone.
W Interpadlu są z nim Maria i Guillem. Simone przedstawia ich jako głównych trenerów padlowych całej akademii. W najbliższych dniach odwiedzą inne europejskie miasta, m.in. niemiecką Kolonię. W Warszawie odbywa się akurat transmitowany na żywo turniej dla influencerów oraz streamerów, ale przed nim Hiszpanie prowadzą treningi. Zostaję zaproszony na jeden z nich.
Zajęcia trwają ok. 45 minut i są tak intensywne, że już po parunastu minutach mam dosyć. Ćwiczymy zagrania forhendem i bekhendem z głębi kortu oraz przy siatce. „Nie skacz przy uderzeniach!” , „Gdy piłka leci na ciebie, raczej graj bekhend!”, „Rakieta na początku oburącz!” — to najczęstsze uwagi, jakie słyszę od Marii. Kiedy niedługo później rozgrywamy mecz i jestem w składzie z Guillemem, on najczęściej powtarza mi, że gram zbyt szybko, niepotrzebnie na siłę chcę kończyć akcje i w nie do końca dobrych momentach biegnę do siatki. A ja chwilami nie potrafię uwierzyć, z jaką łatwością on potrafi odegrać bardzo trudne piłki.
Diego Simeone? „Przede wszystkim wymagający”
Simone z zainteresowaniem obserwuje, jak sobie radzimy. On akurat nigdy na poważnym poziomie nie grał w tenisa ani w padla, ale jego historia jest bardzo ciekawa. Był kiedyś piłkarzem, jednak w zrobieniu profesjonalnej kariery przeszkodziły mu cztery poważne urazy kolana. Rafa Nadal ściągnął go do swojej akademii z piłkarskiego Atletico Madryt. W słynnym klubie Brenna odpowiadał przede wszystkim za organizowanie letnich obozów w Azji dla pierwszego zespołu. Właśnie podczas tych podróży miał okazję dobrze poznać trenera Diego Simeone oraz piłkarzy.
— Nie wiem, co mogę powiedzieć ci o Simeone. Na pewno to trochę szalony człowiek, ale najlepiej pasuje do niego określenie: „bardzo wymagający”. Jeżeli chodzi o zawodników, najbardziej podziwiałem, patrząc na to z bliska, umiejętności Antoine’a Griezmanna, a jako człowieka, tak prywatnie, bardzo lubiłem Fernando Torresa. Imponowało mi w nim to, że nawet gdy później nie był już zawodnikiem pierwszego składu, nie wpłynęło to w żaden sposób na jego podejście do sportu oraz do treningów. Atletico było niezwykłym miejscem. Pracowałem tam rok i to był niezapomniany czas. Wytworzyła się tam niezwykła atmosfera i jedność. To one doprowadziły ten zespół do wielkich sukcesów w Hiszpanii i w Lidze Mistrzów — kończy Simone.
Źródło:Przegląd Sportowy Onet
Data utworzenia: dzisiaj, 05:41
Dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet
