Biznes

Znane postaci chcą budować w Gdyni – Puls Biznesu

  • 27 lutego, 2024
  • 3 min read
Znane postaci chcą budować w Gdyni – Puls Biznesu


W gdyńskiej dzielnicy Leszczynki, na terenie należącym przed laty do Carrefoura, powstanie wieloetapowe osiedle mieszkaniowe, którego budową zajmie się spółka Develia. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie nazwiska osób zaangażowanych w inwestycję. To postaci kojarzone nie tylko z biznesem, ale też polityką. W przeanalizowanym przez UOKiK wniosku o koncentrację — poza Develią, której szefuje Andrzej Oślizło — pojawiają się Rockbridge TFI zarządzane przez Krzysztofa Mazurka oraz firma Derby Investments, której współwłaścicielem jest Jaromir Netzel, były prezes PZU. Są tu także trzy kancelarie prawne — jedna należy do Jaromira Netzla, a właścicielem dwóch jest Janusz Kaczmarek, były minister spraw wewnętrznych i administracji oraz były prokurator krajowy.

Jaromir Netzel nie chciał komentować przedsięwzięcia, zaznaczając, że jest tylko drobnym inwestorem. Janusz Kaczmarek nie jest w projekcie inwestorem, a we wniosku znalazł się z powodów formalnych, gdyż jego kancelaria występuje w projekcie w roli administratora zabezpieczeń.

W inwestycję zaangażowany jest także Piotr Osiecki, były szef Altus TFI, który pełni funkcję prezesa joint venture Morska Park Development, do której należy grunt.

Warto przeczytać!  Specjalnych kontroli w domach nie będzie, ale dotacje do pomp ciepła nie dla każdego

— Gdynia wyróżnia się szybkim tempem wzrostu i jest coraz chętniej wybierana na miejsce do życia. Osiedle mieszkaniowe, które powstanie w dzielnicy Leszczynki, zaoferuje około 90 tys. m kw., będzie atrakcyjne i dobrze skomunikowane. Zgodnie z planami 50,01 proc. udziałów w tej inwestycji ma mieć Develia, która będzie liderem, ponieważ najlepiej się zna na tym biznesie. Joint venture będzie odpowiadało za budowę i sprzedaż mieszkań oraz komercjalizację lokali usługowych. Mniejszościowy pakiet należy do inwestorów zgromadzonych w Rockbridge TFI — mówi Piotr Osiecki.

Zdaniem ekspertów wysokie koszty realizacji inwestycji i problemy z gruntami to główne powody, dla których spółki coraz częściej tworzą joint venture.

— Ziemia na Pomorzu jest bardzo cennym aktywem, zwłaszcza przy obecnym niezaspokojonym popycie na mieszkania. Właściciele często nie chcą sprzedawać gruntów, próbują natomiast zwiększyć ich wartość. Coraz częstsze są także przedsięwzięcia wspólne wielu podmiotów, które pozwalają połączyć kompetencje wykonawcze z własnością nieruchomości. Popularność takich inwestycji przejawia się m.in. w propozycjach współpracy, które sami otrzymujemy — mówi Damian Tomasik, prezes dewelopera gruntowego Alter Investment.

Warto przeczytać!  Mamy tabelę wyliczeń zwrotu podatku za 2022 rok. Taki przelew ze skarbówki dostaniesz na konto [wyliczenia - 16.04.2023 r.]

Podobne obserwacje ma Michał Ćwikliński, dyrektor zarządzający Avison Young.

— Nieruchomości są bardzo kapitałochłonne, tymczasem nawet największe spółki mają ograniczone fundusze i moce przerobowe. Kupić działkę jest dziś bardzo trudno, bo konkurencja jest gigantyczna. Kiedyś inwestorzy wpłacali zadatek i czekali aż grunt będzie miał pozwolenie na budowę. Dopiero wtedy przekazywali sprzedającemu pozostałą kwotę. Dziś do zabezpieczenia nieruchomości nie zawsze wystarczy zadatek. Często trzeba zapłacić od razu całość kwoty, co wiąże się z kosztem kilkudziesięciu, a niekiedy nawet kilkuset milionów złotych. To jeden z powodów, dla których spółki wchodzą we współpracę. Często dzieje się też tak, że właściciele gruntów oddają deweloperom grunt we władanie po to, by zwiększyć jego wartość. Wrzucają po prostu działkę do wspólnego przedsięwzięcia — mówi Michał Ćwikliński.


Źródło