Biznes

Zniknie absurd z czasów rządów PiS. Biznes się doczeka

  • 9 lutego, 2024
  • 6 min read
Zniknie absurd z czasów rządów PiS. Biznes się doczeka


Zlikwidowanie takich nonsensów, jak płacenie składki zdrowotnej od sprzedanego samochodu firmowego czy innego środka trwałego zostało wpisane do „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów”.

W punkcie 34. tego dokumentu czytamy: „wrócimy do zryczałtowanego systemu rozliczania składki zdrowotnej. Skończymy z absurdem od sprzedaży środków trwałych”.

Czy rząd Donalda Tuska dotrzyma danej przedsiębiorcom obietnicy? Zapytaliśmy o to ministra finansów Andrzeja Domańskiego. W odpowiedzi usłyszeliśmy zapewnienie, że podległy mu resort będzie gotowy z propozycją zmian w przepisach przed upływem stu dni od objęcia rządów przez Donalda Tuska.

Prowadzimy prace nad redefinicją dochodu, który stanowić będzie podstawę do naliczania składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Tak, by skończyć z odprowadzeniem składek od sprzedaży środków trwałych – poinformował money.pl minister Domański.

Dodał, że ministerstwo pracuje również nad kompleksowymi rozwiązaniami dotyczącymi składki zdrowotnej dla przedsiębiorców.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Obajtkowi grozi odpowiedzialność prawna? „Jest symbolem degrengolady”

Zrobili błąd, ale w niego brnęli?

W którym kierunku pójdą zmiany, tego na razie resort nie ujawnia. Na rynku nie brakuje jednak pomysłów, jak naprawić błąd popełniony wobec części przedsiębiorców w Polskim Ładzie przez ekipę Mateusza Morawieckiego.

Money.pl dotarł do informacji, z których wynika, że jeszcze za rządów PiS Ministerstwo Finansów opracowano kilka rozwiązań tego problemu, ale nie spotkały się one z przychylnością premiera Morawieckiego.

– Chciano m.in. wdrożyć model wzorowany na systemie estońskim. Zakładał wprowadzenie funduszu na cele inwestycyjne do PIT – relacjonuje nasz informator, który chce pozostać anonimowy.

W dużym uproszczeniu polegałoby to na tym, że dochody ze sprzedaży środków trwałych w jednoosobowych działalnościach gospodarczych (JDG) nie podlegałyby oskładkowaniu składką zdrowotną, o ile byłyby one przeznaczane później na rozwój biznesu, czyli inwestycje.

– Wprowadzenie zasady niepłacenia podatku i składki zdrowotnej od dochodu, który nie jest konsumowany prywatnie, to prorozwojowe rozwiązanie – ocenia główny doradca podatkowy InFaktu Piotr Juszczyk.

Wyjaśnia, że przedsiębiorcy prowadzący JDG otrzymaliby rozwiązanie funkcjonujące obecnie w CIT. Oznaczałoby, że dopóty przedsiębiorca nie dokonuje zakupów prywatnych, dopóty nie płaci danin.

Przy takim rozwiązaniu przedsiębiorcy musieliby posiadać specjalne rachunki inwestycyjne obok tych firmowych, a wpłacony tam dochód nie podlegałby opodatkowaniu. Jednocześnie zakupy z tego konta nie byłby kosztem.

Jak ustaliliśmy, ministerstwo zaproponowało też inne rozwiązanie, ale i ono nie spotkało się z przychylnością poprzedniej ekipy rządzącej. Chodziło o pozostawienie składki zdrowotnej w formie takiej, jaka jest obecnie, wraz ze składką minimalną, ale dodatkowo podstawa do rozliczania podatku dochodowego oraz wymiaru składki zdrowotnej zawsze byłaby taka sama.

Dziś podstawy dla podatku dochodowego i składki zdrowotnej mogą być i są różne.

I w końcu trzecia opcja – zaproponowana przez tych, którzy współtworzyli Polski Ład –  była taka, aby ustalić górną granicę podstawy składki zdrowotnej.

– Dziś jest ona nielimitowana. Prowadzi to do tego, że przedsiębiorcy z wysokimi dochodami płacą nawet po kilkanaście tysięcy złotych składki zdrowotnej miesięcznie. Brak tego limitu spowodował, że składka zdrowotna stała się dodatkowym podatkiem – podkreśla Juszczyk.

Zmiany systemowe będą trudne

Zmiany w określeniu dochodu, od którego przedsiębiorcy zapłacą składkę zdrowotną, są stosunkowo proste i mogą wejść w życie jeszcze w ciągu tego roku podatkowego. Ale kompleksowa reforma składki – o której mówił nam minister Domański – to według ekspertów praca na długie miesiące, a nawet dwa lata.

– Jeśli czegoś nauczył nas Polski Ład, to tego, że pośpiech w sprawach podatkowo-składkowych jest fatalnym doradcą – przypomina Tomasz Lasocki. – Nie oczekujmy od rządu działań szybkich, ale przemyślanych – dodaje.

Wprowadzenie takich zmian w 100 dni mogłoby być wręcz lekkomyślne – mówi wprost ekspert.

Większy klin, albo wyższe podatki?

Zdaniem naszego rozmówcy, „szybka ścieżka” to uchwalenie przepisów do 2025 r. i roczne vacatio legis na przygotowanie się rynku, przygotowanie przepisów wykonawczych, poprawki. Realnie oznacza to, że reforma mogłaby wejść w życie dopiero od 2026 r.

Jak podkreśla dr Lasocki, w przypadku całościowej reformy składki zdrowotnej nie ma oczywistych rozwiązań, politycy będą musieli bowiem zdecydować, „kto jakie ciężary będzie musiał ponosić”.

Przywrócenie zryczałtowane składki zdrowotnej dla wszystkich przedsiębiorców oznaczałaby drastyczne zwiększenie i tak już dużych różnic w opodatkowaniu osób prowadzących działalność gospodarczą i reszty pracujących.

– Potrzebna byłaby wobec tego duża reforma „odtworzeniowa” polegająca na przywróceniu wraz z ryczałtową składką dla firm, również odliczania składki zdrowotnej od podatku dla wszystkich pozostałych (czyli pracowników czy zleceniobiorców – przyp. red.) – uważa dr Lasocki.

Co by to oznaczało w praktyce? W pierwszym progu podatkowym PIT wynosi aktualnie 12 proc. Odliczenie od tych 12 proc. 9 proc. składki na NFZ oznaczałoby, że płacilibyśmy efektywnie tylko 3 proc. PIT.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.


Źródło