Rozrywka

Zoe Saldaña w Taylor Sheridan Thriller – The Hollywood Reporter

  • 22 lipca, 2023
  • 7 min read
Zoe Saldaña w Taylor Sheridan Thriller – The Hollywood Reporter


Jest chwila spóźnienia lalka Barbie kiedy postać przedstawia wszystkie sprzeczne wymagania stawiane kobietom: być silną, ale nie za silną, ładną, ale nie zanadto próżną, ambitną, ale nigdy agresywną, i tak dalej, i tak dalej. To niewyobrażalny standard dla ktokolwiek spotkać nawet żwawą lalkę-zabawkę, a konkluzja filmu jest taka, że ​​jedynym sposobem na życie z nimi jest uwolnienie się od presji, by spróbować.

Ale skrypty kulturowe mają to do siebie, że cholernie trudno się ich pozbyć. Zawsze znajdą się ludzie próbujący nawlec tę igłę, bez względu na to, jak wyraźnie jest to niemożliwe. I tak dostajemy rzeczy takie jak Paramount+ Operacje specjalne: Lwicaserial, który tak bardzo stara się spełnić jakiś powszechnie akceptowany ideał, że w dużej mierze zapomina zrobić coś interesującego.

Operacje specjalne: Lwica

Dolna linia

Świetna reklama armii, bez wyrazu dramat.

Data emisji: Niedziela, 23 lipca (Paramount+)
Rzucać: Zoe Saldaña, Laysla De Oliveira, Michael Kelly, Nicole Kidman, Morgan Freeman, Dave Annable, Jill Wagner, LaMonica Garrett, James Jordan, Austin Hébert, Jonah Wharton, Stephanie Nur, Hannah Love Lanier
Twórca: Taylora Sheridana

nowy nie-Yellowstone Thriller Taylor Sheridan koncentruje się na Lioness, elitarnym zespole kierowanym przez agenta CIA Joe (Zoe Saldaña), który infiltruje grupy terrorystów, wysyłając tajnych agentów, aby przypodobali się ich żonom i córkom. Najnowszym rekrutem jest Cruz (Laysla De Oliveira), silna postać kobieca w każdym stereotypowym sensie. Na początek ten dosłowny: podczas podstawowego treningu piechoty morskiej osiąga liczbę podciągnięć i prędkość biegu, które plasują ją na 99. percentylu — „na mężczyźniskala” – dziwią się jej przełożeni, żeby nie sądzić, że nadaje się tylko na dziewczynę. Poza tym jest stoickim, cichym typem. Rzadko wpada w emocje, nawet gdy zastanawia się nad własną tragiczną historią, i nie ma skłonności do komedii ani frywolności.

Warto przeczytać!  Robert F. Kennedy Jr. zaproponował, że ogłosi, że on i Cheryl Hines rozstali się, by ją „chronić”

Jednocześnie jest konwencjonalnie atrakcyjna — jak Operacje specjalne: Lwica stara się podkreślić scenę, w której rozbiera się do naga z najdrobniejszych powodów fabularnych. A zanim poznamy ją jako żołnierza, widzimy ją jako damę w opałach. Uciekając przed agresywnym chłopakiem, tak jednowymiarowo okropnym, że równie dobrze mógłby zapuszczać wąsy, biegnie prosto do centrum rekrutacyjnego Korpusu Piechoty Morskiej, gdzie oficer jest pod takim wrażeniem tego, że go odstraszył, że niemal od razu zaciąga się do wojska. Twarda, ale także wrażliwa, niezobowiązująco ładna, wystarczająco utalentowana, by zwrócić na siebie uwagę, ale nigdy tak prymitywna, by faktycznie dążyć do awansu zawodowego: sprawdzaj, sprawdzaj i sprawdzaj, nieważne, że Cruz czuje się przez to mniej jak człowiek niż zbieranina cech zatwierdzonych przez grupę fokusową.

Szczerze mówiąc, pewna płaskość niekoniecznie jest niezwykła w przypadku serii, która dopiero się zaczyna, a krytycy tacy jak ja otrzymali tylko pierwszy odcinek Operacje specjalne: Lwica. Jeśli jego moralny wszechświat wydaje się zbyt czarno-biały, aby był interesujący – Ameryka dobra, terroryści źli, rozdarte wojną kraje Bliskiego Wschodu wiecznie zabarwione na żółto – możemy mieć nadzieję, że przyszłe historie dodadzą mile widziane odcienie szarości. Jeśli jego postacie wydają się teraz zbyt proste, być może uzyskamy więcej głębi, gdy lepiej ich poznamy. Jeśli nic więcej, z pewnością możemy spodziewać się czegoś więcej od Nicole Kidman, która pojawia się tylko na krótko jako szef CIA Joe, lub Morgana Freemana, który w ogóle nie pojawia się w pilocie.

Warto przeczytać!  Disney Pixar „Inside Out 2” może przekroczyć 1 miliard dolarów w kasie

I nawet stąd Operacje specjalne: Lwica nie wszystko jest złe. De Oliveira nasyca Cruz wystarczającą powagą, by zasugerować ukryte głębie, których scenariusz do tej pory nie chciał zgłębić. Jest najbardziej żywa, gdy najeży się pod zwierzchnictwem tajemniczego, nieco sardonicznego Joe Saldañy. Tymczasem Saldaña rysuje przejmujący kontrast między lodowatym zawodowym zachowaniem Joe a jej delikatnym zachowaniem prywatnym, jak podczas wizyty u męża (Dave Annable) i dzieci, które stały się dla niej prawie obce po tylu miesiącach spędzonych w odległych, tajnych miejscach.

Ale zbyt wiele godzin jest naznaczonych obojętnością, brakiem ciekawości i brakiem wyobraźni. Jego wymagane sceny akcji (John Hillcoat wyreżyserował pilota) są w najlepszym razie niezapomniane, aw najgorszym wręcz mylące. Są tam, ponieważ można ich oczekiwać od wojskowego thrillera szpiegowskiego, a nie dlatego, że ktoś miał jakieś konkretne pomysły, jak sprawić, by wyglądały fajnie lub ekscytująco. Jego dialog jest szablonowy. Scena tworzenia więzi między Cruz i jej nowymi kolegami z drużyny powinna być okazją do zaprezentowania ich osobowości. Zamiast tego dostajemy nudne frazesy, takie jak „Nie ufam nikomu, kto się ze mną nie upije” lub „Jestem pieprzonym żołnierzem piechoty morskiej, czego się spodziewałeś?”

Jego scenariusz wydaje się być skonstruowany przy założeniu, że większość widzów i tak będzie oglądać tylko w połowie, przewijając Facebooka na swoich telefonach. Konsumując w ten sposób, prawdopodobnie mniej zauważalne jest to, że (na przykład) oś czasu wydaje się przeskakiwać do przodu w nieregularnym tempie – niektóre wydarzenia, które wydają się być oddalone od siebie o kilka tygodni, okazują się mieć miejsce w ciągu kilku dni, podczas gdy całe miesiące przelatują bez choćby napisu na ekranie potwierdzającego upływ czasu. Właściwie zwracaj uwagę, tak jak ja w przypadku tej recenzji, i możesz zadawać pytania w stylu „Dlaczego Cruz, postać, którą mamy rozumieć, jest naprawdę dobra w podciąganiu się i niezbyt interesuje się ludźmi, wyróżniona jako najlepsza rekrutka do misji, która wymaga jej umiejętności zaprzyjaźnienia się i manipulowania zakupoholiczką z towarzystwa?”

Warto przeczytać!  Gwiazda Quantumania, Evangeline Lilly, w końcu zaczyna radzić sobie z Hope van Dyne

Ale jest jeden aspekt Operacje specjalne: Lwica który świeci jasno jak w dzień, bez względu na to, jak bardzo lub jak mało się na nim skupiłeś, i to jest jego szacunek dla Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych. Nazywanie tego godzinną reklamą rekrutacyjną byłoby niedocenianiem tego, jak ciężka jest to praca. Nie wystarczy, że funkcjonariusz ratuje Cruz przed jej byłym znęcającym się nad nią mężczyzną. Później opowiada o tym, co przydarzyło się innemu funkcjonariuszowi, aby mógł bardziej dobitnie podkreślić temat serialu: „Jesteśmy silni. Chronimy słabych. Jesteśmy bezlitośni w tym przedsięwzięciu”. Bardziej przemyślany dramat mógłby wisieć na ostatniej części tego stwierdzenia, a stamtąd odskoczyć do trudnych rozmów o tym, jak daleko sięga ta bezlitosność.

Ten odrzuca wszelkie wątpliwości co do misji swoich bohaterów, argumentując, że „jeśli nie oszukujesz, nie próbujesz”. Co brzmi dobrze w ustach żołnierza, o ile nie zastanawiasz się zbyt intensywnie nad tym, jak ten sposób myślenia może wyglądać w praktyce. Ale wydaje się, że jest to normalne dla serii zakochanej bardziej w niemożliwych ideałach niż w rzeczywistej naturze ludzkiej lub żywym doświadczeniu. W weekend, kiedy nawet Barbie jest zmuszona zmierzyć się z przepaścią między fantazją a rzeczywistością, to jest Operacje specjalne: Lwica który wygląda, jakby był wypełniony plastikowymi figurkami.


Źródło