ZUS od umów zlecenie i nowy podatek dla kierowców już po wyborach?
– Składam tu, w Sopocie, uroczyste przyrzeczenie, że dzień po wyborach pojadę i odblokuję pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy i wszyscy to odczujemy – to słowa Donalda Tuska z 23 sierpnia. Potem jeszcze wielokrotnie podczas spotkań ze swoimi wyborcami to powtarzał. Nie tylko on.
– Po zwycięskich wyborach Donald Tusk, wraz z naszymi ekspertami od kwestii finansów europejskich, zajmie się tematem KPO. Poleci do Brukseli na rozmowy, a my podejmiemy działania, żeby te pieniądze odblokować tak szybko, jak to możliwe – to z kolei zapowiedź Andrzeja Domańskiego z KO, współtwórcy listy „100 konkretów”. Chodzi o listę 100 reform, jakie mają być wprowadzone w ciągu pierwszych 100 dni od wygranych wyborów.
KPO. Jakie kwoty miałaby dostać Polska?
Wypłaty dla Polski są od miesięcy zablokowane. Już wydawało się, że pieniądze są w zasięgu ręki – miała w tym pomóc nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym. Została jednak skierowana przez prezydenta Andrzeja Dudę do Trybunału Konstytucyjnego. Ten jednak od miesięcy, targany wewnętrznymi konfliktami, nie zajął się sprawą.
Chodzi o ogromne pieniądze – z KPO Polska miałaby dostać 158,5 mld zł – w tym 106,9 mld złotych w postaci dotacji i 51,6 mld zł w formie preferencyjnych pożyczek.
KPO. Kłopotliwe kamienie milowe
Nawet gdyby Bruksela przymknęła oko na nowelizację ustawy o SN, pozostaje jeszcze problem kamieni milowych. To obiecane w KPO przez rząd premiera Mateusza Morawieckiego reformy. Jeśli pieniądze miałyby zostać wypłacone, Polska musi je wprowadzić. Sprawa nie jest błaha i nie można spodziewać się, że Komisja Europejska przymknie na to oko. Jak wskazuje rząd na stronie gov.pl „podstawą rozliczania się z Komisją Europejską i przekazywania środków finansowych w ramach Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności jest realizacja tzw. kamieni milowych w odniesieniu do reform oraz wskaźników w odniesieniu do inwestycji. Płatności dla Polski będą przekazywane dopiero po wykazaniu, w cyklu półrocznym, że zaplanowane w danym półroczu kamienie milowe i wskaźniki zostały zrealizowane, oraz że uzgodniony z Komisją Europejską zakres zmian wszedł w życie” – czytamy.
Tymczasem niektóre reformy, jakie zostały w KPO zapowiedziane, mogą okazać się bolesne dla portfeli Polaków.
KPO. Wyższe podatki dla kierowców i niższe pensje na śmieciówkach
Jeden z kamieni milowych zakłada wprowadzenie – i to już od 2024 r. – przepisów, które będą nakładać na kierowców opłatę rejestracyjną od samochodów spalinowych. Jej wysokość miałaby być uzależniona od emisji CO2 i/lub NOx. Dochody z opłat miałyby zostać przeznaczone m.in. na rozwój niskoemisyjnego transportu publicznego zarówno na obszarach miejskich, jak i wiejskich.
Dłuższe urlopy i niższe pensje. Oto co rząd obiecał w KPO
To jednak nie wszystko. Od 2026 r. miałby zostać wprowadzony jeszcze podatek dla właścicieli aut spalinowych. Jak informowała ostatnio „Rzeczpospolita” wydaje się on przesądzony, bo taka danina obowiązuje już w innych europejskich krajach.
Zmiany w portfelach odczułyby także osoby pracujące na umowach zlecenie. W KPO rząd Morawickiego obiecał ich ozusowanie. Dziś składki trzeba płacić tylko do wysokości kwoty minimalnej płacy, wszystko powyżej tej kwoty z ZUS może zostać zwolnione. Dociążenie taki składkami oznacza, że od każdej zarobionej złotówki na umowie zlecenie trzeba będzie płacić ubezpieczenie, co oznacza dla pracujących niższe wypłaty. W przyszłości za to będą mogli liczyć na wyższe emerytury. Reforma jest już planowana od dawna, jednak najpierw z powodu kryzysu gospodarczego, potem – wskutek zamieszania, jaki wprowadził Polski Ład, odroczył termin wprowadzenia tego rozwiązania. Przed wyborami nie chciał takich zmian forsować. W Polsce, na umowach zlecenie pracuje ok. 1,5 mln osób.
ZUS od umów zleceń? Rząd przymierza się do reformy
W tabeli przedstawiamy, jak mogłyby zmienić się ich wypłaty na rękę.
Eksperci jednak nie mają wątpliwości: – Rząd PiS zastawił pułapkę na następców. W KPO zgodził się na wiele kamieni milowych, jednak mimo ustalonych terminów nie dotrzymał zobowiązań – mówi dr Antoni Kolek z Instytutu Emerytalnego i ekspert Pracodawców RP. Jak podkreśla, polski rynek pracy wymaga uszczelnienia i poprawienia sytuacji osób zatrudnionych. – Dlatego konieczne jest stopniowe i racjonalne objęcie składkami umów zlecenia, pozostawiając pewne wyłączenia. Z oskładkowaniem będzie musiał zatem zmierzyć się nowy rząd – dodaje.