Sport

Zwycięstwo Indii w Pucharze Świata T20: Dlaczego Hardik Pandya jest prawdziwym Houdinim Indii

  • 30 czerwca, 2024
  • 6 min read
Zwycięstwo Indii w Pucharze Świata T20: Dlaczego Hardik Pandya jest prawdziwym Houdinim Indii


Ci, którzy teraz mówią, że wiedzieli, że Indie wygrają Puchar Świata T20, gdy Republika Południowej Afryki potrzebowała 26 runów z 24 piłek z sześcioma bramkami w ręku, albo kłamią, albo przelotnie interesują się krykietem. Reszta, a raczej większość, miała powody, aby w ten nerwowy sobotni wieczór zrezygnować ze swojej drużyny.

Widzieli, jak Chetan Sharma rzuca pełnym rzutem na nogi Javeda Miandada w latach 80., płakali z Vinodem Kambli w latach 90. i czuli rozczarowanie zawodnikami Sourava Ganguly’ego na ostatnim płotku na początku XXI wieku. Zanim Virat Kohli i Rohit Sharma objęli obowiązki kapitanów, pogodzili się z częstymi załamaniami serc w Pucharze Świata. Ale w epoce stwardnienia rozsianego Dhoni, kiedy oglądanie krykieta nie było traumatyczną sytuacją, która skazywała na zagładę, indyjscy kibice widzieli wiele i mieli podstawy, by być cynicznymi w stosunku do zaciętych meczów.

Po tych Mistrzostwach Świata T20, Barbados 2024 może zapisać się w historii jako miejsce i czas nagłego rozkwitu indyjskiego krykieta. I to właśnie niewinnie wyglądająca dostawa Hardika Pandyi — milimetry od bycia nazwanym szerokim — mogła skierować indyjskiego krykieta na ścieżkę dominacji nad światem. Jeśli nie to, to przynajmniej na zawsze zmieniła psychikę jego fanów.

Ta zmieniająca reguły gry odmiana Hardika, która oszukała Heinricha Klaasena, nie miała atrakcyjności wizualnej Shane’a Warne’a, który zniekształcił umysł Mike’a Gattinga, by nazwać ją Balem Stulecia, ale była bezcenną anegdotą centralną dla uroczej baśni i być może kluczowy zwrot, który umieścił indyjski krykiet na ścieżce potencjalnie przełomowego zwycięstwa.

Warto przeczytać!  „Virender Sehwag Who?”: Shakib Al Hasan ripostuje po komentarzu India Great „Jesteś Bangladeszem”

Przypomnij sobie moment uderzenia piłki Klaasena, powiększ palce, które pracowały nad piłką, spróbuj wniknąć w przeciążony umysł rzucającego, aby zrozumieć, dlaczego Hardik był prawdziwym Houdinim Indii. Tuż przed tym, jak Hardik rzucił tę wyjątkową piłkę, Klaasen i jego partner David Miller ukradli 24 w Axar Patel over i 4 od Bumraha. Broń Bumraha, atakuj innych — to był sprawdzony, doskonały plan. Nie musieli podejmować żadnego ryzyka, ale Indie musiały ich skusić. Cudownie, Hardik to zrobił.

Oferta świąteczna

Mniejsi melonicy w takich sytuacjach mają skłonność do zamrożenia umysłu, zapominają o planach gry, lekceważą wiedzę zdobytą przy siatkach i pozwalają, aby adrenalina dyktowała ich działania. Pozwalają także, aby strach przed porażką przeniknął do ich umysłów i pomyśleli o konsekwencjach, które ich czekają. Gdyby Hardik to zrobił, dreszcz przebiegłby mu po plecach. Jak miał powiedzieć po finale, ostatnie sześć miesięcy było dla niego koszmarem. W uszach wciąż dźwięczały mu buczenie fanów Mumbai Indians w Wankhede, toksyczne komentarze na jego temat wciąż na osi czasu. Zdawał sobie sprawę z nielogicznego gniewu bezlitosnych fanów krykieta.

Zdesperowani gracze mają tendencję do szybszego rzucania piłką i uderzania nią krótko, aby zdobyć furtki. Takie podejście czyni je przewidywalnymi, a przez to nieskutecznymi. Indyjscy melonicy powtarzają ten błąd od dziesięcioleci. Krnąbrne zaklęcie otwierające Zaheera Khana w finale w 2003 roku jest dowodem A tego śledztwa. Brak oryginalności, umiejętności czy duża trema powodują, że ci melonicy tracą fabułę wtedy, gdy ma to największe znaczenie.

Warto przeczytać!  Hardik Pandya „Będzie głośniej wygwizdany”: ostrzeżenie byłej gwiazdy Indii przed pierwszym meczem MI u siebie

krótka wkładka do artykułu

Hardik nie krzyczał w swoim wielkim dniu. Nawet pod presją jego umysł wariował. Podarował Klaasenowi chwiejny, pływający nóż, który był daleko poza jego zasięgiem. W majdanach w Bombaju piłka ma swoją nazwę. Nazywa się zeher ka laddoo, deser z trucizną. Klaasen dał się nabrać. Jego umysł nie był w stanie odczytać tempa piłki, to samo dotyczyło jego rąk. Skończyło się na tym, że przechwycił piłkę i wypadł z gry.

To była klasyczna bajka „Żółw i Zając”, odgrywana na boisku krykietowym. Pomysłowość i podstęp wzięły górę nad przeciwnikiem, który zdawał się traktować zwycięstwo jak coś oczywistego. Podczas gdy Klaasen miał chwilową utratę koncentracji, jego ego wzięło górę. Hardik tymczasem trzymał się swojego procesu. Jako myślący wszechstronny gracz T20 musiał polegać na swoich intuicyjnych wariantach, aby pozostać istotnym w formacie, który był własnością odbijających korsarzy w zmowie z władzami. Dokładnie to zrobił.

Wcześniej podczas turnieju, w innym ważnym meczu z Australią, Kuldeep Yadav grał z Żółwiem, gdy zmierzył się z innym certyfikowanym Zającem — Glennem Maxwellem. Podobnie jak w finale przeciwko Republice Południowej Afryki, Indie, mimo że uzyskały zadowalającą sumę, wydawały się zagrożone przejechaniem przez Travisa Heada i Maxwella, dwusilnikowego pociągu pociskowego, którzy poddawali indyjskim melonikom zwykłe leczenie IPL.

Yadavowi także nie przyszło do głowy wyczarować wymarzoną piłkę, która przemykałaby wokół Maxwella i uderzała w kikuty. Był bardziej praktyczny i naukowy. Kiedy został uderzony przez australijskiego odbijającego, obserwował stopy odbijającego i odgadł jego zamiary. Nie pozwolił, żeby sytuacja go poprawiła. Kiedy więc Maxwell rzucił się na niego, Kuldeep wyciągnął piłkę całą długością, rzucił ją daleko od jego zasięgu i sprawił, że kręciła się w leniwym tempie. Dziki zamach nietoperza był zbyt szybki, a piłka zbyt wolna i przebiegła. Został oszukany i oczyszczony z zarzutów. Uważność zwyciężyła nad bezmyślnością.

Warto przeczytać!  Zespół Indii otrzymuje krytyczne wskazówki od Sourava Ganguly’ego przed Pucharem Świata T20: „Moja jedyna rada dla nich to…”

Geniusz Jasprita Bumraha sam w sobie nie mógł wygrać Pucharu Świata dla Indii. Potrzebowali zbiorowego intelektu bowlingowego i spokoju reszty jednostki bowlingowej: Hardika, Yadava i Arshdeepa Singha. Stanęli na wysokości zadania. Indyjscy bowlerzy w tym turnieju oceniali scenę zupełnie inaczej niż świat. Naciskali na ścianę, nie myśleli o porażce. Ciągle szukali tej jednej iskierki nadziei w najbardziej beznadziejnych sytuacjach. Regularnie zasiewali drzazgę wątpliwości w umysłach rywalizujących batsmanów.

Furtki Hardika i Kuldeepa są powiewem świeżego powietrza w formacie T20, który coraz bardziej odchodzi od krykieta i nawiązuje do baseballu. Klaasen powiedział, że mało czasu spędza w odbijaniu siatki, bardziej skupia się na zamachu kijem. Trenerów uderzających z długimi stażami w drużynach baseballowych można teraz zobaczyć w ziemiankach drużyn franczyzowych. Bez nerwów, sprytni melonicy z Indii pokazują, że nie wszystko stracone. Meloniki z krainy iluzji, oszustw i sztuczek z liną mogły zatrzymać kroczący marsz wymachujących nietoperzami uderzających na murawę T20.

Choć nieco spóźnione Indie w końcu znalazły się na tyle sprytu, aby dostać się do Pucharu. Gdyby tylko Chetan Sharma pomyślał o chwiejnym, pływającym zehar ka laddoo, zamiast o soczystym, pełnym rzucie na nogi Miandada.


Źródło