Żyjemy jak marzenie po przekształceniu zardzewiałej ciężarówki Coca-Coli w dom
PARA zrobiła sobie dom z nieużywanej ciężarówki Coca-Coli, a teraz może podróżować w niekończącą się podróż bez czynszu.
32-letni Pauli i 27-letnia Clara z Australii spędzili prawie rok na przebudowie starej, zardzewiałej ciężarówki i teraz czują się bardziej wolni niż kiedykolwiek po przyjęciu „życia furgonetki”.
Para, która poznała się podczas sezonu narciarskiego w Japonii w 2018 roku, spędzała wieczory i weekendy na przerabianiu ciężarówki Isuzu z 2005 roku i wyposażaniu jej we wszystko, czego potrzebowali.
Po 11 miesiącach mogli opuścić wspólne mieszkania i pod koniec 2021 roku przenieść się do swojej ciężarówki, trafnie nazwanej Cola.
Przeprowadzili się do ciężarówki na rok, aby zaoszczędzić pieniądze na podróże i od tego czasu podróżują po całej Australii, ciesząc się życiem wolnym od pracy.
„Czujemy się bardzo błogosławieni. Absolutnie kochamy nasz mały dom na kółkach” – powiedział Pauli 7News.
„To niesamowite uczucie być wolnym od czynszu i nie musieć zajmować się trudnym zadaniem szukania i ubiegania się o wynajem zawyżonych cen”.
Były stolarz kontynuował: „To wspaniałe uczucie móc obudzić się w czymś, nad czym tak ciężko pracowałeś.
„Dzięki temu jest jeszcze lepiej, że możemy budzić się każdego dnia i odkrywać ten piękny kraj”.
Przed podjęciem decyzji o spędzeniu dni na otwartej drodze obaj zmagali się z kryzysem kosztów życia i „zgrzytem” pełnoetatowych miejsc pracy.
Para Wollongong potrzebowała odmiany i postanowiła zobaczyć, co jeszcze ma do zaoferowania Australia.
Clara, która porzuciła pracę jako pielęgniarka, powiedziała: „Podróżowanie po Australii zawsze było na naszej liście rzeczy do zrobienia.
„Uwielbiamy podróżować i przeżywać przygody, oboje dużo podróżowaliśmy za granicę, ale nigdy na własnym podwórku.
„Naprawdę pociągał nas pomysł bycia na otwartej drodze, gdzie nie ma gdzie być i nie ma nikogo, przed kim można by odpowiedzieć – bez czynszu i bez pracy.
„To wspaniałe poczucie wolności.”
Para długo szukała odpowiedniego pojazdu do swojego budżetu i stylu życia.
„Autobusy i furgonetki są trudniejsze do zbudowania, ponieważ mają zakrzywione ściany i niskie sufity, zamiast być kwadratowymi pudłami jak ciężarówka Pantech.
„A Pauli jest też za wysoki na wiele autobusów i furgonetek, które mają maksymalnie 6 stóp (182 cm) wzrostu” — wyjaśniła Clara.
Natknęli się na „Colę” na wyprzedaży w Sydney za 9500 funtów i wiedzieli, że jest idealna.
„Jest dużo miejsca, mnóstwo schowków wewnątrz i na zewnątrz, większa ładowność”.
Dodała: „Czuje się bardziej jak dom niż kamper”.
Australijska para wydała ponad 24 000 funtów na przekształcenie ciężarówki w prawdziwy dom na kółkach.
„Ukończenie budowy zajęło nam 11 miesięcy” — powiedział Pauli.
„Wynajmowaliśmy wspólnie z kolegami cały czas podczas przebudowy naszej ciężarówki. Pracowaliśmy od poniedziałku do piątku w trybie normalnym.
„Pracowaliśmy nad przebudową ciężarówki tylko w weekendy i popołudnia”.
Wykorzystując doświadczenie Pauliego jako stolarza, wyposażyli ciężarówkę w wyższy dach, drewnianą podłogę i cały potrzebny schowek.
Następnie zabrali się za instalowanie urządzeń, hydraulikę i okablowanie całej furgonetki.
„Wszystko, czego potrzebujesz w normalnym codziennym życiu w domu, mamy w ciężarówce. Wszystko, co posiadamy, jest tutaj” – powiedział Pauli.
„Ciężarówka ma klimatyzację, w pełni wyposażoną kuchnię z piekarnikiem i kuchenką gazową, łóżko typu queen-size, dwa siedzenia, składany stół, łazienkę z prysznicem i toaletą oraz mnóstwo schowków”.
Zachowali nawet kultowe zasłony Coli na zewnątrz ciężarówki jako ukłon w stronę jej historii.
Wszystkie „zabawne rzeczy”, które posiadają, są przechowywane na zewnątrz furgonetki – rowery, motocykle, deski surfingowe, tablice do szkicowania oraz zewnętrzne stoły i krzesła.
W styczniu oficjalnie rozpoczęli podróże w pobliżu granicy z Wiktorią i pną się w górę.
„Gotujemy większość nocy, uprawiamy darmowe zajęcia, takie jak surfing, jazda konna, pływanie, wędrówki, wiosłowanie na desce i po prostu relaksujemy się” – powiedziała Clara.
Oszczędzają pieniądze w drodze, znajdując „darmowe miejsca kempingowe” w 95 procentach przypadków.
„Spędzamy dzień w ładnych miejscach na plaży z napisami „zakaz biwakowania” (potem) jemy kolację, a po zmroku po prostu przenosimy się do ładnego płaskiego miejsca bez żadnych znaków” – wyjaśniła Clara.
Co dalej w ich podróży? „Nie mamy planu i to właśnie jest wspaniałe i wolne w życiu w trasie – tak naprawdę nie mamy niczego, po co spieszylibyśmy się z powrotem” – powiedział Pauli.