Świat

Dlaczego uczciwe wybory w Wenezueli mogą wpłynąć na los milionów migrantów – i Joe Bidena

  • 14 lipca, 2024
  • 7 min read
Dlaczego uczciwe wybory w Wenezueli mogą wpłynąć na los milionów migrantów – i Joe Bidena




CNN

Mały zakątek Wenezueli powoli rozprzestrzenia się wzdłuż 77. Ulicy w Bogocie, stolicy Kolumbii.

Na mapach miejskich formalnie dzielnica ta jest określana jako Unir II („zjednoczyć”)ale dla wielu jego mieszkańców jest znany jako Dzielnica Hugo Chavezna cześć zmarłego prezydenta Wenezueli.

Wielu z ponad siedmiu milionów Wenezuelczyków, którzy uciekli ze swojego kraju w ciągu ostatniej dekady lub dłużej, teraz nazywa Bogotę domem. Miasto jest pełne nieformalnych społeczności, w których migranci spotykają się, aby pomagać sobie nawzajem w integracji i zwalczać wszechobecną melancholię i tęsknotę za domem.

Maria Alvarez jest jedną z takich migrantek. 27-letnia samotna matka z Walencji, Alvarez opuściła Wenezuelę w 2017 r., gdy jej syn Gabriel miał zaledwie rok. Od tamtej pory nie wrócili. Gabriel zna swoich dziadków tylko ze zdjęć na telefonie matki i okazjonalnych rozmów wideo.

„Wszyscy wyjechali… Mam rodzinę w Brazylii, USA, tutaj w Kolumbii, w Ekwadorze, w Chile też. Wszyscy jesteśmy za granicą: wujkowie, ciotki, kuzyni… tylko moja mama i mój tata, i jeden z moich braci pozostali w Wenezueli” – powiedział Alvarez CNN.

Według Organizacji Narodów Zjednoczonych większość z tych siedmiu milionów migrantów opuściła Wenezuelę po 2014 r. w wyniku kryzysu gospodarczego i politycznego wywołanego załamaniem się cen ropy naftowej – kluczowego towaru eksportowego Wenezueli – w połączeniu z chroniczną korupcją i niegospodarnością urzędników rządowych.

Prawie dwa miliony z nich otrzymało pozwolenia na pracę w Kolumbii, gdzie Alvarez i wielu innym osobom takim jak ona żyje się dobrze. Po pandemii Covid pomogła założyć fundację w Unir II zapewnić Wenezuelczykom i Kolumbijczykom profesjonalne zajęcia i poradnictwo psychologiczne. Obecnie zarabia na życie jako manicurzystka i poznała nowego partnera.

Mimo to nadal czuje pociąg do Wenezueli. „Marzę tylko o powrocie do domu i budowaniu tam życia. Kolumbia była dobra, czuję się tu mile widziana, ale cóż, tęsknię za powrotem” – powiedziała CNN ze łzami w oczach.

Warto przeczytać!  Administracja Bidena nie uzna, że ​​Izrael naruszył warunki amerykańskiej umowy w sprawie broni, mówią źródła AP

Migranci z Wenezueli siedzą przy prowizorycznym ognisku, czekając na możliwość wjazdu do El Paso w Teksasie i ubiegania się o azyl w tym mieście, pochodząc z Ciudad Juarez, Chihuahua, Meksyk, 2 kwietnia 2024 r.

Wybory i wiarygodna opozycja

Ale z autorytarnym rządem Nicolasa Maduro mocno osadzonym u władzy, przez wiele lat marzenia o powrocie pozostały tylko marzeniami. Aż do teraz.

W tym miesiącu po raz pierwszy od dziesięciu lat w Wenezueli odbędą się wybory, w których rywalem rządu Maduro będzie kandydat opozycji, Edmundo Gonzalez, mający realne szanse na zwycięstwo.

W październiku ubiegłego roku Maduro formalnie zobowiązał się do przeprowadzenia wolnych i uczciwych wyborów w 2024 r., co było efektem długich i tajnych negocjacji z Departamentem Stanu USA.

Ta obietnica została przynajmniej częściowo zerwana w obliczu nowego sporu między Waszyngtonem a Caracas: wiodąca kandydatka opozycji, Maria Corina Machado, została wykluczona z udziału w wyborach na początku tego roku, podobnie jak jej bezpośrednia następczyni Corina Yoris. Rząd Wenezueli oskarżył Biały Dom o nieuchylenie wszystkich sankcji gospodarczych wobec urzędników rządowych, a w ostatnich tygodniach zatrzymano zwolenników opozycji i członków zespołu Machado.

Mimo wszystko wielu ekspertów uważa, że ​​w wyborach 28 lipca opozycja będzie miała realną szansę odsunąć Maduro od władzy.

Najnowsze sondaże wskazują, że Gonzalez ma przewagę nad Maduro ponad dwadzieścia punktów procentowych. Po raz pierwszy od lat obserwatorzy wyborów z Centrum Cartera i ONZ zostali zaproszeni do monitorowania wyborów.

Taka przewaga uczyniłaby Gonzaleza zdecydowanym faworytem, ​​gdyby to był niemal każdy inny demokratyczny kraj. Jednak w Wenezueli rząd ma zwyczaj trzymania się władzy. Krytycy od dawna oskarżają go o fałszowanie głosów i uciszanie opozycji.

Protesty opozycji były wielokrotnie tłumione w latach 2014, 2017 i 2019, a setki liderów opozycji zostało aresztowanych lub zesłanych.

Jednak dla wielu ten rok wydaje się inny.

„Osobiście trudno mi uwierzyć, że Maduro po prostu odda władzę” – powiedziała Laura Dib, ekspertka ds. Wenezueli w waszyngtońskim biurze ds. Ameryki Łacińskiej.

„Jednakże, wiecie, jeśli będzie masowy udział międzynarodowej obserwacji i oczywiście presja ze strony samego rządu i presja międzynarodowa… to może stworzyć pewne możliwości” – powiedziała CNN.

Alvarez i wielu innych migrantów w Bogocie myśli podobnie: „Maduro może wygrać wybory tylko wtedy, gdy je ukradnie. Ale jeśli będzie nowy rząd, wróciłbym tego samego dnia. Nie tylko ja, setki, tysiące… nie będzie wystarczająco dużo samolotów, aby wszyscy mogli wrócić do domu”, powiedział Endel Gonzalez, 54-latek z Maracaibo, który od pięciu lat pracuje jako kurier żywnościowy w Bogocie.

Kandydat opozycji wenezuelskiej na prezydenta Edmundo Gonzalez i liderka opozycji Maria Corina Machado trzymają się za ręce na wiecu kampanii wyborczej prezydenckiej w Valencii, w stanie Carabobo, Wenezuela, 13 lipca 2024 r.

To los migrantów takich jak Alvarez i milionów innych podobnych jej osób sprawia, że ​​te wybory są tak uważnie obserwowane.

Przed pandemią migranci z Wenezueli często szukali możliwości emigracji w sąsiednich krajach, ale w ciągu ostatnich trzech lat ponad pół miliona udali się w kierunku południowej granicy Stanów Zjednoczonych, przemieszczając się bezpośrednio drogą lądową z Kolumbii do Panamy i Ameryki Środkowej, aż do północnego Meksyku.

Wenezuelczycy stanowili drugą co do wielkości grupę migrantów zatrzymanych przez amerykańską Służbę Celną i Graniczną w 2023 r., osiągając łącznie ponad 260 000 zatrzymań, co stanowi pięciokrotny wzrost od 2020 r., gdy było ich mniej niż 50 000, co wywarło presję na Biały Dom, aby powstrzymać napływ.

W obliczu niepewności co do wyborów w listopadzie i polityki migracyjnej, która jest głównym tematem głosowania, wybory w Caracas w tym miesiącu mogą mieć poważne konsekwencje dla prezydenta USA Joe Bidena.

Większość ekspertów, którzy rozmawiali z CNN, uważa, że ​​jeśli Gonzalez wygra, wielu migrantów zdecyduje się na powrót do Wenezueli – ale jeśli Maduro utrzyma się u władzy, jeszcze więcej osób będzie skłonnych udać się na granicę z USA, zarówno ze względów politycznych, jak i praktycznych.

Na początku boomu migracyjnego w Wenezueli wiele krajów Ameryki Łacińskiej oferowało tymczasowe zezwolenia i doraźne polityki dla migrantów z tego kraju, ale teraz wiele z nich stawia bariery, aby powstrzymać swobodny przepływ osób.

Na przykład Kolumbia przestała wydawać dokumenty niedawno przybyłym migrantom, a nowo wybrany prezydent Panamy, Jose Raul Mulino, zaproponował ogrodzenie dżungli łączącej jego kraj z Kolumbią.

Dib szacuje, że w przyszłym roku liczba migrantów może zwiększyć się nawet o dwa miliony.

Migranci z Peru i Wenezueli idą szlakiem po amerykańskiej stronie rzeki Rio Grande 26 marca 2024 r. w El Paso w Teksasie.

Administracja Bidena odegrała kluczową rolę w osiągnięciu tego momentu. Zgoda Maduro na wolne i uczciwe wybory nastąpiła dopiero po częściowym zniesieniu przez USA sankcji naftowych i dopiero po wznowieniu lotów repatriacyjnych dla nieudokumentowanych migrantów z powrotem do Caracas w październiku.

Bezpośrednie negocjacje między Maduro a Departamentem Stanu najwyraźniej zostały wstrzymane, chociaż Maduro ogłosił w zeszłym tygodniu, że jego główny negocjator, Jorge Rodriguez, spotkał się z przedstawicielami USA w celu wznowienia rozmów.

Waszyngton otwarcie popiera Gonzaleza, najwyraźniej argumentując, że demokratyczna transformacja Wenezueli nie tylko pomogłaby w negocjacjach na temat polityki energetycznej i migracji, ale także pomogłaby odwrócić Caracas od ideologicznych sojuszy z Chinami, Rosją i Iranem.

Ale biorąc pod uwagę, że w tym roku w obu krajach odbędą się wybory, to decyzja wyborców w listopadzie, a nie w lipcu, może mieć prawdziwe znaczenie.

„Jeśli administracja Bidena pozostanie u władzy, wierzę, że (dwustronne) negocjacje będą kontynuowane” – powiedział Dib.

„Jeśli mamy administrację Trumpa, najprawdopodobniej po prostu prowadzi interesy… nie zwracając większej uwagi na to, co dzieje się w kontekście demokracji i praw człowieka”.


Źródło