Jak Charków znosi nową falę brutalnych rosyjskich ataków (Zdjęcia)
CHARKÓW – W obliczu bezlitosnych ataków Rosji, przedłużających się przerw w dostawie prądu i groźby nowej dużej ofensywy, wbrew wszystkiemu, życie w Charkowie nadal toczy się.
Położone zaledwie 30 kilometrów od granicy z Rosją Charków, drugie co do wielkości miasto Ukrainy, stało się celem najcięższych i najczęstszych ataków od rozpoczęcia inwazji na pełną skalę w 2022 roku.
W związku z niedawnym rosyjskim bombardowaniem systemu energetycznego miasto boryka się obecnie z ciągłymi przerwami w dostawie prądu. A ponieważ Ukraina spodziewa się w ciągu najbliższych kilku miesięcy znacznego rosyjskiego postępu w sąsiednim regionie, Charków przygotowuje się na kolejną rosyjską próbę zajęcia go.
Od nauczycieli, przez właścicieli małych firm, po nastolatków tkających w wolnym czasie siatki maskujące dla wojska – mieszkańcy Charkowa są uosobieniem odporności na co dzień.
Yuliia Kolisnyk, 29
Yuliia Kolisnuk, 29-letnia nauczycielka języka angielskiego i aktywistka, pomimo pogarszającej się sytuacji bezpieczeństwa, niezachwianie ufa armii ukraińskiej i nie wierzy w perspektywę udanej rosyjskiej ofensywy. Przyjęła filozoficzne podejście do ciągłych ataków.
„Każdej nocy kładę się spać, nie wiedząc, czy się obudzę. W każdej chwili rakieta lub bomba może zakończyć moje życie, a mimo to jestem odrętwiały na tę rzeczywistość. Jeśli będę o tym myśleć, nie wytrzymam długo w tym mieście.
Chłopak Julii służy w Siłach Zbrojnych Ukrainy w obwodzie charkowskim. Jedynym scenariuszem, który może zmusić ją do opuszczenia Charkowa, jest okupacja rosyjska – stwierdziła Julia.
Na początku inwazji na pełną skalę ona i jej rodzina myśleli, że w przypadku rosyjskiej okupacji będą mogli dołączyć do jakiegoś partyzanckiego ruchu oporu. Jednak gdy zobaczyła okrucieństwa, jakich rosyjscy żołnierze dopuszczali się podczas okupacji w takich miastach jak Bucha i Izium, zmieniła zdanie i zdecydowała się na myśl, że w przypadku groźby okupacji opuści miasto.
Częste przerwy w dostawie prądu w jej okolicy, zwykle w godzinach od 17:00 do 22:00–23:00, uniemożliwiły Julii prowadzenie zajęć online, co odbiło się na jej dochodach. Nawet jeśli ma prąd, nie ma gwarancji, że jej uczniowie też go mają.
Yakiv Liashenko, 37
Yakiv Liashenko, 37 lat, właściciel małej firmy z Charkowa, specjalizuje się w wytwarzaniu toreb, plecaków i toreb na apteczki. Na początku inwazji na pełną skalę Jaków zaprzestał wszelkiej działalności gospodarczej, ale w ciągu miesiąca szybko ją wznowił. Poczynił ustalenia mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa swoim pracownikom, zapewniając im możliwość pracy i zamieszkania w piwnicznym schronie.
Dostrzegając podatność infrastruktury energetycznej Charkowa na bezlitosne ataki rosyjskie, Jaków zainwestował w energooszczędny sprzęt oraz przenośną elektrownię zdolną do pracy przez 6-8 godzin w przypadku przerw w dostawie prądu. Teraz planuje jeszcze bardziej zwiększyć swoją niezależność energetyczną, instalując baterię słoneczną.
Jaków pozostaje jednak ostrożny w stosunku do dużych inwestycji w swoim biznesie ze względu na możliwość nowej ofensywy na Charków. Niemniej jednak utrzymuje pragmatyczne podejście, podkreślając znaczenie bycia przygotowanym i powstrzymywania się od paniki.
Jeden z jego współpracowników, borykający się z utrzymującymi się niedoborami prądu, planuje przenieść się do Lwowa, miasta na zachodniej Ukrainie, które nie jest tak często atakowane. Jaków, choć od początku inwazji na pełną skalę był oddzielony od rodziny, gdy jego była żona i córka uciekły do Europy, Jaków nie planuje opuszczać miasta.
Danylo, Mykyta, Oleh and Andrii, all 16
Dzieci w Charkowie również przystosowały się do życia w czasie wojny, radząc sobie z wyzwaniami związanymi z przygotowaniami do egzaminów końcowych, starając się jednocześnie zachować poczucie normalności. Prowadzą aktywny tryb życia, chodzą do szkoły i spotykają się z przyjaciółmi.
Po niedawnym powrocie z zachodniej Ukrainy ta grupa dzieci – Danyło, Mykyta, Oleh i Andrii (wszyscy w wieku 16 lat) – doświadczyła kontrastu w warunkach życia we Lwowie i Charkowie. Charków wygląda na bardzo tętniące życiem i aktywne miasto, pomimo ciągłych rosyjskich ataków. Jednak z pewnością Lwów jest miastem o wiele bezpieczniejszym i wygodniejszym do życia – twierdzą. Chcieliby, żeby w Charkowie było więcej rozrywki.
Zdaniem dzieci, paradoksalnie, we Lwowie na alarmy lotnicze reagowano bardziej odpowiedzialnie niż w Charkowie. Choć może się to wydawać nierozsądne, mieszkańcy miast położonych bliżej granicy z Rosją często ignorują ostrzeżenia o nalotach – w przeciwnym razie większość dnia spędzaliby w schronach.
Kiedy nie ma prądu, uczniowie chodzą na długie spacery, ciesząc się ciepłą pogodą w Charkowie. Mówią, że doceniają każdą minutę spędzoną razem.
Często są także wolontariuszami i tkają siatki maskujące dla wojska.
„Tkamy sieci, bo jeszcze nie pracujemy, więc nie mamy pieniędzy, które moglibyśmy przekazać wojsku, co byłoby słuszne”.
Serhij Korowanyj