Licząc do trzech: komedia o pakcie samobójczym, która nie jest tak przygnębiająca, jak się wydaje | Film
„On Count of Three” to ponury dramat komediowy oparty na chorobliwej, ale niezbyt zabawnej sytuacji – co sprawia, że jest to film wyjątkowy, którego nie da się łatwo zaszufladkować.
Val (Jerrod Charmichael) i Kevin (Christopher Abbott) to przyjaciele z dzieciństwa, którzy zmagają się ze swoim zdrowiem psychicznym. Każdy z nich ma za sobą próbę samobójczą, a Val wyciąga Kevina ze szpitala z myślą, że dwójka najlepszych przyjaciół może zrobić dla siebie jeszcze jedną ostatnią rzecz: wziąć udział w pakcie samobójczym.
Kiedy oboje podsumowują swój ostatni dzień, Kevina motywuje spotkanie z prześladowcą ze szkoły średniej, który po raz kolejny go poniża i poniża. Żałując braku działania, para stwierdza, że nie ma sensu przeżywać ostatniego dnia, jeśli mają go po prostu przeżyć jak wszyscy inni. Skłania ich to do zaplanowania listy życzeń na ostatnie godziny życia, aczkolwiek takiej, w której spełnienie życzeń jest znacznie mroczniejsze niż zwykle. Zamiast skoków spadochronowych i turystyki preferują windykację i zemstę.
Dla Vala oznacza to trudną rozmowę ze swoją dziewczyną Natashą (Tiffany Haddish) i próbę uporządkowania spraw ze swoim nieudolnym ojcem (JB Smoove). Dla Kevina oznacza to zemstę na swoim sprawcy przemocy w dzieciństwie, doktorze Brennerze (Henry Winkler).
Kevin i Val podchodzą do swojego ostatniego dnia z różnych perspektyw. Kevin wścieka się z gorzką, ale zrozumiałą złością na ludzi, którzy byli jego ofiarami, i na system, który nie jest w stanie mu pomóc. Val jest zrezygnowany, niemal przygnębiony i szuka rozwiązania, które, jak sądzi, przyniesie mu spokój. Wychodzi z pracy, a jego monolog na temat „dlaczego rezygnacja z pracy jest niesamowita” jest szczególnie zabawny.
Jednak decyzja o śmierci nie pozwala im całkowicie działać bezkarnie, czego pragną, a wydarzenia wymknęły się spod kontroli. Frustracja Kevina sięga zenitu, gdy próbują rozwiązać drobną skargę w sklepie spożywczym za pomocą broni palnej, co przywodzi na myśl bezsilną wściekłość umysłową Michaela Douglasa w Falling Down.
Co zaskakujące, „On Count of Three” nie jest tak przygnębiający, jak się wydaje. W swoim debiucie reżyserskim Carmichael – być może lepiej znany jako komik stand-up – balansuje między mrocznym, a jednocześnie zabawnym i szczerym tonem. Śmiech nie równoważy ani nie trywializuje tematów, ale je humanizuje. Humoru odnajdujemy nie w akcie samobójstwa, ale w pragmatycznym podejściu Val i Kevina do niego.
Carmichael i Abbott (obaj pojawili się w „Biednych rzeczach” Yorgosa Lanthimosa) są wspaniali, a cała historia opiera się na wiarygodności ich bardzo autentycznej i dającej się utożsamić przyjaźni. Większość filmu spędzają razem w samochodach, rozważając następny ruch lub żartując, jak robią to starzy przyjaciele. „Nie będę słuchać Papa Roach w dniu, w którym się zabiję” – mówi Val, kpiąc z gustów muzycznych Kevina, podczas gdy Kevin wyznaje, że czuje się jak hipokryta, skoro cieszy się strzelaniem po raz pierwszy, biorąc pod uwagę wszystko treści dotyczących kontroli broni, które umieścił w Internecie. Interesujące jest to, że Winkler gra całkowicie wbrew typowi doktora Brennera, a jego charakterystyczna jowialność została tutaj wypaczona do złowrogiego zastosowania, maskując wyrachowane intencje drapieżnika.
Co najważniejsze, „On the Count of Three” nigdy nie sprawia wrażenia wyzysku ani zbyt sentymentalnego. Zamiast tego porusza delikatny temat z humorem i rzeczywistością, co sprawia, że jest to zegarek wciągający, nieco przejmujący i ostatecznie satysfakcjonujący.