Przedterminowe wybory we Francji mogą oznaczać koniec makronizmu
![Przedterminowe wybory we Francji mogą oznaczać koniec makronizmu](https://oen.pl/wp-content/uploads/2024/06/FXDTCF34NHE2MNVZCAVDJZFNWU.JPGw1440-770x470.jpeg)
To nie tak miało wyglądać. System polityczny V Republiki, ukształtowany w wyniku wstrząsów wywołanych skazaną na porażkę wojną Francji z niepodległością Algierii, miał gwarantować stabilność. Władza ustawodawcza stanowiłaby zabezpieczenie przed silną prezydenturą wykonawczą, a podyktowany konstytucją dwuturowy system głosowania zarówno w wyborach prezydenckich, jak i parlamentarnych niezmiennie działałby przeciwko kandydatom polaryzujących ekstremistów i często mniejszych partii, które oni reprezentowali.
Te poręcze już nie wytrzymują, po części dzięki Macronowi. Zdobył prezydenturę w 2017 roku jako niezależny centrowiec i umocnił władzę w parlamencie, gdy jego ruch polityczny skutecznie obalił tradycyjne francuskie partie centrolewicowe i centroprawicowe. W rezultacie francuska opozycja wobec Macrona ostatecznie skupiła się wokół skrajnej prawicy i skrajnej lewicy, frakcji, które tylko zyskały na sile, gdy w społeczeństwie narastał gniew z powodu kadencji Macrona.
Po tym, jak jego partia poniosła upokarzającą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego na początku tego miesiąca, prezydent Francji podjął ryzykowną grę: rozwiązał parlament, zaskakując niektórych swoich najbliższych sojuszników, i wezwał do nowych wyborów parlamentarnych. Macron prawdopodobnie miał nadzieję naśladować swojego sąsiada z południa — centrolewicowego premiera Hiszpanii Pedro Sáncheza, który kiedyś zaryzykował przedterminowe wybory, aby zapewnić sobie silniejszy mandat polityczny. Ale wszystkie znaki wskazują na dalsze upokorzenie Macrona i wyraźną możliwość, że będzie zmuszony wybrać polityka skrajnej prawicy na kolejnego premiera kraju.
DAJ SIĘ ZŁAPIĆ
Historie, dzięki którym będziesz na bieżąco
Jest prawdopodobne, że „Francja stanie w obliczu sytuacji bezprecedensowej od ponad 80 lat – skrajna prawica dojdzie do władzy po raz pierwszy w historii Piątej Republiki” – powiedziała mi Tara Varma, francuska wizytująca badaczka w Brookings Institution. „Kolejnym bezprecedensowym rezultatem jest to, że do tej pory system dwóch rund pomagał utrzymać skrajną prawicę na dystans” – dodała. „Tym razem może to być dla nich korzystne. Wydaje się mało prawdopodobne, że uzyskają absolutną większość, dlatego zmierzamy w stronę chaosu”.
Prawie natychmiast wydawało się, że decyzja Macrona o ogłoszeniu wyborów przyniosła odwrotny skutek. Po jednej stronie spektrum politycznego doprowadziło to do powstania lewicowego sojuszu, obejmującego skrajną lewicę do centrolewicowych socjalistów, do których kiedyś należał Macron, w ramach grupy zwanej Nowym Frontem Ludowym. Po drugiej stronie tradycyjna centroprawicowa partia wpadła w konwulsje po tym, jak jej lider szukał sojuszu z rosnącym w siłę Zjednoczeniem Narodowym. Zarówno główne bloki prawicowe, jak i lewicowe z pewnością przewyższą partię Macrona, która nie ma prawie żadnych szans na uzyskanie większości parlamentarnej.
Żaden realistyczny scenariusz nie wygląda dobrze dla Macrona. Skrajnie prawicowy rząd większościowy pracowałby nad odwróceniem lub osłabieniem większości polityki gospodarczej prezydenta — odwróceniem reform emerytalnych i przywróceniem podatków od majątku — jednocześnie dążąc do uchwalenia twardych praw dotyczących migracji w kraju i potencjalnie wykolejając francuski program w Brukseli, w tym zobowiązania polityczne i dotyczące bezpieczeństwa Macrona wobec Ukrainy. Eksperci widzą francuski kryzys zadłużenia tuż za rogiem. Skrajnie lewicowy rząd, w oczach niektórych analityków, mógłby być potencjalnie jeszcze bardziej niebezpieczny dla francuskiej gospodarki.
We Francji zdarzały się już „konkubinaty” pomiędzy politycznie przeciwstawnymi prezydentami i premierami. Ale skrajnie prawicowy premier pod rządami Macrona doprowadziłby do „sytuacji nie do rozwiązania” – wyjaśnił Varma, ponieważ ich poglądy są „diametralnie przeciwne”.
Nawet najbardziej prawdopodobny wynik – zawieszony parlament – oznaczałby kłopoty, ponieważ przepisy stanowią, że nowych wyborów nie można rozpisać na kolejny rok. Dwanaście miesięcy paraliżu parlamentarnego byłoby dotkliwym ciosem dla Macrona, nieustannego walczącego i działającego. Przez blisko dekadę jego stanowisko polityczne było takie, że tylko jego rodzaj polityki – mieszanka prawicowego pragmatyzmu gospodarczego i niemal idealistycznego, liberalnego optymizmu na niektórych innych frontach – może poprowadzić Francję przez zagrożenia chwili obecnej i ku przyszłości w sercu odważnej i solidniejszej Unii Europejskiej.
Wydaje się, że ta wizja zapada w mroczny zmierzch. Bezpośrednią winą może być Macron i jego apodyktyczny styl polityczny, a także jego niezdolność do stworzenia prawdziwego ruchu oddolnego pod jego sztandarem. „Był postrzegany jako imperialny, «jowiszowski», działający bez konsultacji, a jego niechęć do stosowania redystrybucji w celu zmniejszenia nierówności podsycała wrażenie, że jest «prezydentem bogatych»” – napisał francuski ekonomista Olivier Blanchard. „Wobec braku realnej alternatywy na centrolewicy i centroprawicy, wyborców przyciągały skrajności, przy czym populiści ze skrajnej prawicy oczerniali imigrantów, a populiści ze skrajnej lewicy, odzwierciedlając długoletnią francuską tradycję marksistowską, krytykując przeciwko bogatym.”
Kiedy w 2022 roku został ponownie wybrany na prezydenta, partia Macrona straciła większość parlamentarną. Następnie prezydent „pomnożył prawa, które mogły zadowolić prawicę, dotyczące emerytur i imigracji, nie namawiając konserwatystów do wyrażenia zgody na utworzenie z nim koalicji i wypędzając centrolewicowych wyborców, którzy go wspierali” – zauważył Gilles Paris w Le Monde, wiodący francuski dziennik.
Baza poparcia Macrona zmalała, a jego popularność spadła. „To, co było jego siłą, stało się jego słabością” – podsumował Paris. „Jego wszechobecność i nadaktywność stały się nie do zniesienia. Nic już go nie chroni”.
Choć Macron zapewniał, że nie będzie brał udziału w wyborach parlamentarnych, milcząco prowadzi kampanię przy każdej okazji. W poniedziałkowym wywiadzie dla podcastu powiedział, że zarówno skrajna prawica, jak i skrajna lewica promują „wojnę domową” w kraju, wyrażając niechęć tej pierwszej do migrantów, a drugą rzekome uleganie muzułmańskim wyborcom.
„Kiedy masz dość, a codzienne życie jest trudne, możesz ulec pokusie, aby głosować na skrajności, które mają szybsze rozwiązania. Ale rozwiązaniem nigdy nie będzie odrzucenie innych” – powiedział Macron.
Wydaje się jednak, że francuscy wyborcy są gotowi go odrzucić.