Ratowanie lekarzy zwierząt – Hindustan Times
Depresja wśród lekarzy weterynarii jest dość powszechna w krajach rozwiniętych. Aż 70 procent z nich doświadcza jej w pewnym momencie swojego życia, a znaczny odsetek kończy życie, gdy nie jest w stanie poradzić sobie ze „zmęczeniem współczuciem” związanym z wykonywaniem tego zawodu.
Nie zwracałam uwagi na tę rozdzierającą serce statystykę, dopóki nie natknęłam się na wpis w mediach społecznościowych mojej przyjaciółki weterynarz z USA. Jej 30-letni kolega popełnił samobójstwo, ponieważ nie mógł już znieść widoku chorych i bezdomnych zwierząt. Oś czasu mojej przyjaciółki była zalewana wiadomościami z kondolencjami, ponieważ ona sama próbowała wyrazić swoje poczucie winy z powodu nieświadomości, jak bardzo jej przyjaciółka cierpi w środku.
Następnie natknąłem się na kilka badań i co najmniej trzy książki na ten temat: Radzenie sobie ze stresem i wypaleniem zawodowym jako lekarz weterynarii przez Nadine Hamilton, Victory Unleashed: Opowieść weterynarza o sukcesie w zawodzie naznaczonym depresją autorstwa Heidi Pulito i ostatnio napisane Dobre samopoczucie psychiczne i psychologia pozytywna dla profesjonalistów weterynaryjnych: podejście wyprzedzające, proaktywne i oparte na rozwiązaniach Laura Woodward. Woodward jest dość dobrze znana w Indiach z pomocy w założeniu VSPCA w Visakhapatnam, gdzie kastruje się i szczepi bezdomne psy.
Wszyscy trzej autorzy ujawniają ciemną i niebezpieczną stronę zawodu weterynarza i szczegółowo omawiają zmęczenie współczuciem. Zmęczenie współczuciem jest formą stresu wynikającą z powtarzającej się ekspozycji na traumatyczne sytuacje i może powodować szereg negatywnych emocji, w tym gniew, irytację, nietolerancję, drażliwość, sceptycyzm i cynizm.
Według Hamilton „wskaźnik samobójstw wśród weterynarzy jest prawie cztery razy wyższy niż w populacji ogólnej w Wielkiej Brytanii, Australii, USA, Nowej Zelandii i Kanadzie”. Następnie wymienia długie godziny pracy, częste uśmiercanie zwierząt i problemy finansowe jako główne przyczyny.
„Niepowodzenie w radzeniu sobie z takim stresem zaburza dobre samopoczucie psychiczne i może prowadzić do poważnych problemów emocjonalnych, fizycznych i behawioralnych. U niektórych prowadzi do śmierci” – podsumowuje Hamilton.
Z drugiej strony, Pulito oferuje sposoby radzenia sobie ze stresem, oprócz dotarcia do sedna problemu. Pisze, że samobójstwa weterynarzy są jednym z najwyższych wskaźników samobójstw wśród wszystkich zawodów na świecie. Jej książka przemawia do „sfrustrowanych weterynarzy” i mówi im, jak radzić sobie z codziennymi wyzwaniami w pracy i pokonać depresję.
Badanie przeprowadzone w 2023 r. przez markę karmy dla zwierząt Royal Canin potwierdziło obawy Hamiltona i Pulito. Badanie ujawnia, że prawie 70 procent weterynarzy miało kolegę lub rówieśnika, który popełnił samobójstwo, a blisko 60 procent doświadczyło stresu związanego z pracą, lęku lub depresji tak poważnej, że wymagała profesjonalnej pomocy. To samo badanie sugeruje, że weterynarze odchodzą z zawodu z powodu złej równowagi między życiem zawodowym a prywatnym: „Aż 60,3% profesjonalistów wymienia to jako główny powód, dla którego chcą odejść, co wskazuje na rosnące nastroje (lub wręcz urazę) w zawodzie”.
Jak my się tu znaleźliśmy?
Woodward oferuje cenne spostrzeżenia na temat tego, jak to się stało, że weterynarze są w tak złym stanie? Obwinia o to stygmatyzację wokół rozmów o zdrowiu psychicznym w kręgach weterynaryjnych i podejście zawodu, który nigdy nie mówi „nie” klientowi. Wskazuje główne czynniki stresujące jako środowisko pracy, komplikacje pojawiające się podczas leczenia pacjentów i niemożność dobrej komunikacji z klientami.
Woodword podkreśla znaczenie umiejętności interpersonalnych, aby przejść przez życie. „Jako rodzice mamy obowiązek wiązać poczucie własnej wartości naszych dzieci z czymś więcej niż tylko dobrymi ocenami lub medalami w piłce nożnej. Życzliwość jest również osiągnięciem u dzieci. Podobnie jak empatia, samoregulacja, odporność i zdolność do bycia świadomym swoich mocnych i słabych stron” – pisze.
„…dostają się do szkoły weterynaryjnej i oklaski trwają. Są postrzegani jako osoby kompletne i kompletne ze względu na swoje osiągnięcia i sami w to wierzą. Ale na żadnym etapie nikt nie zatrzymał się, żeby zapytać, czy mają dobre umiejętności społeczne? Czy mają empatię? Czy wiedzą, jak ponieść porażkę lub jak sobie z nią poradzić?”
Autorka zauważa, że paraliżujący strach przed porażką skutkuje syndromem oszusta, który prowadzi do ciężkiej depresji, a w najgorszym przypadku do śmierci samobójczej.
„Nauka umiejętności społecznych i empatii w pracy jest wyczerpująca, a oni cierpią na depersonalizację i zmęczenie współczuciem. Gdyby tylko uczono ich tych umiejętności miękkich jako dzieci lub jako studentów” – zauważa.
Opieka weterynaryjna w Indiach
Kiedy kilka lat temu u naszej ukochanej kotki Biryani zdiagnozowano przewlekłą niewydolność nerek, wiedzieliśmy, że jej czas się skończył. Staraliśmy się, aby jej wizyty u weterynarza w ciągu następnych kilku miesięcy były jak najbardziej komfortowe. A kiedy pewnego ranka zobaczyliśmy, że łapie oddech, zawieźliśmy ją do najbliższej prywatnej kliniki i poprosiliśmy dyżurującego weterynarza o podanie jej tlenu – naszej ostatniej szansy na uratowanie jej. Niechętnie się zgodził, ale ku naszemu przerażeniu, w ciągu 15 minut odciął dopływ tlenu. Jego dyżur dobiegł końca i musiał wracać do domu. Nie obchodziły go nasze prośby o uratowanie Biryani. Zapłaciliśmy rachunek, ekstrawagancką kwotę, ponieważ Biryani była uważana za pacjenta w stanie nagłym, i udaliśmy się do domu. W drodze powrotnej Biryani nas zostawiła.
Gdyby to była państwowa placówka albo cierpiące na niedobory funduszy schronisko dla zwierząt, gdzie przyjmuje się dziesiątki zwierząt, a dziesiątki kolejnych każdego dnia odchodzą w inny, nieznany świat, być może przypisałbym takie podejście złej relacji liczby lekarzy do pacjentów w naszym kraju i wybaczyłbym dyżurującemu lekarzowi weterynarii złamanie przysięgi lekarskiej.
Niedawno, gdy zabraliśmy naszego starszego kota, pana Busha, 13 lat, do prywatnej kliniki, jego wyniki badań krwi nie wyglądały dobrze. Powiedzieliśmy weterynarzowi, żeby pozwolił mu odejść w spokoju (nie eutanazji), ponieważ był starszym kotem, ale weterynarz się nie zgodził. Wybrał agresywną linię leczenia. Pewnego dnia, po wstrzyknięciu kilku zastrzyków i wciśnięciu mu kilku kolejnych leków do gardła, pan Bush wrócił do domu martwy.
Trudno było pogodzić się ze sposobem, w jaki wstrzykiwano leki, często nie przez weterynarza, ale przez jego asystenta, niewykwalifikowanego „para-weterynarza”. W czasach, gdy para-weterynarz miał problem ze znalezieniem żyły pana Busha, weterynarz interweniował na nasze nalegania. Boli sposób, w jaki postępował pan Bush, najłagodniejszy z kotów, i nie biorę pod uwagę rachunków, które sięgały kilku tysięcy rupii.
W świetle teorii Hamiltona i Pulito oraz sugestii Woodworda nie mogę powstrzymać się od zastanowienia się, czy ci weterynarze cierpią na zmęczenie współczuciem? Bezduszność, bezduszność i funkcjonowanie na autopilocie to objawy zmęczenia współczuciem.
Wydają się oderwani od swoich pacjentów, a ich podejście jest bezosobowe i mechaniczne. Co gorsza, te kliniki – które w niedawnej przeszłości wyrosły jak grzyby po deszczu w każdym zakątku miasta – są zwykle niedostatecznie obsadzone personelem, a niewykwalifikowani asystenci zastępują weterynarzy, gdy są nieobecni.
Większość wydaje się być napędzana siłami handlu i zmuszają zwierzęta do przechodzenia testów za testem, mimo że nie są one potrzebne, ponieważ zwierzę się oddala. Właściciele zwierząt są czasami wysyłani w najdalsze zakątki miasta na prześwietlenia i skany, ponieważ ci niepewni siebie weterynarze nie mogą pozwolić, aby kolega, który oferuje takie udogodnienia w pobliżu, ukradł im klienta.
Można argumentować, że te testy są konieczne do postawienia diagnozy, ale oszałamiające rachunki, które sprawiają, że ludzkie rachunki medyczne wydają się w porównaniu z nimi skromne, można uniknąć, jeśli jest wystarczająco dużo objawów klinicznych, aby pokazać, że zwierzę umiera. W tym miejscu w grę wchodzi osąd weterynarza – i, co najważniejsze, jego przysięga lekarska, aby „wykorzystać swoją wiedzę naukową i umiejętności, aby chronić zdrowie zwierząt, łagodzić ich cierpienie i wykonywać swój zawód z godnością”.
Lekarze weterynarii po stronie przyjmującej
Oczywiście, nie jest to ogólne stwierdzenie dla wszystkich weterynarzy w Indiach. Znam wielu, którzy są współczującymi, pewnymi siebie i oddanymi profesjonalistami. Uczciwie mówiąc, właściciele zwierząt domowych również ponoszą winę za to, że nie szukają szybkiego leczenia lub nie zwracają uwagi na rady weterynarza. A gdy sprawa wymyka się spod kontroli, nazywają tych profesjonalistów „złodziejami” za ich plecami, jeśli nie prosto w twarz. Posty w mediach społecznościowych o pewnym weterynarzu „zabijającym” czyjeś zwierzę również nie są rzadkością. Niesprawiedliwe jest cyberprzemoc lub pisanie niezasłużenie negatywnych recenzji.
Czynniki finansowe, długie godziny pracy, oczekiwania właścicieli zwierząt domowych i narażenie na traumę oraz radzenie sobie ze śmiercią zwierząt mają wpływ na weterynarzy, a właściciele zwierząt domowych muszą o tym pamiętać. Właściciele zwierząt domowych muszą również zrozumieć, że nawet weterynarze mają rachunki do zapłacenia i nie ma nic złego w tym, że prośby o częste zniżki lub zwolnienie z opłat są odrzucane.
Depresja i współczucie zmęczenie
Na szczęście nikt nie słyszał o weterynarzach, którzy w Indiach popełnili samobójstwo, ale oni również prawdopodobnie doświadczają tych samych objawów, z jakimi borykają się ich koledzy na całym świecie.
Woodword zauważa, że rozmowy o zdrowiu psychicznym były tematem tabu w tej korporacji na Zachodzie i może to dotyczyć również Indii. Być może ci weterynarze nie są świadomi swojego zdrowia psychicznego, biorąc pod uwagę nasz zbiorowy poziom świadomości zdrowia psychicznego, infrastrukturę szkieletową dostępną do jego rozwiązania i stygmatyzację związaną z problemami zdrowia psychicznego.
Książka Woodworda to praktyczny przewodnik dla tych profesjonalistów. Jest podzielona na sześć sekcji i oferuje cenne narzędzia, w tym medytację, uważność i psychologię pozytywną, które pomagają radzić sobie z wyzwaniami psychicznymi.
W książce zawarła swoje doświadczenia z poradnictwa dla pacjentów zmagających się z lękiem, zmęczeniem współczuciem, strachem przed porażką, zespołem oszusta i żalem. Jej rada dla lekarzy weterynarii brzmi: bądźcie przygotowani z wyprzedzeniem na przeszkody, z którymi przyjdzie im się zmierzyć w swojej karierze, aby lepiej sobie radzić.
Potrzebujemy grup wsparcia, w których weterynarze i właściciele zwierząt domowych mogliby przedyskutować kwestie sporne. To odciąży weterynarzy i ułatwi życie również właścicielom zwierząt domowych. Mimo to weterynarze powinni zrobić wszystko, aby nie zamienić tego szlachetnego zawodu – jak wielu najwyraźniej to zrobiło – w przedsięwzięcie biznesowe.
Lamat R Hasan jest niezależną dziennikarką. Mieszka w New Delhi.