Zdrowie

Ratowanie lekarzy zwierząt – Hindustan Times

  • 3 lipca, 2024
  • 11 min read
Ratowanie lekarzy zwierząt – Hindustan Times


Depresja wśród lekarzy weterynarii jest dość powszechna w krajach rozwiniętych. Aż 70 procent z nich doświadcza jej w pewnym momencie swojego życia, a znaczny odsetek kończy życie, gdy nie jest w stanie poradzić sobie ze „zmęczeniem współczuciem” związanym z wykonywaniem tego zawodu.

Weterynarz przy pracy. (Shutterstock)

Nie zwracałam uwagi na tę rozdzierającą serce statystykę, dopóki nie natknęłam się na wpis w mediach społecznościowych mojej przyjaciółki weterynarz z USA. Jej 30-letni kolega popełnił samobójstwo, ponieważ nie mógł już znieść widoku chorych i bezdomnych zwierząt. Oś czasu mojej przyjaciółki była zalewana wiadomościami z kondolencjami, ponieważ ona sama próbowała wyrazić swoje poczucie winy z powodu nieświadomości, jak bardzo jej przyjaciółka cierpi w środku.

Twoje życzenia pomogły Indiom wygrać – Przeżyj na nowo epicką podróż Indii w Pucharze Świata T20. Kliknij tutaj

Następnie natknąłem się na kilka badań i co najmniej trzy książki na ten temat: Radzenie sobie ze stresem i wypaleniem zawodowym jako lekarz weterynarii przez Nadine Hamilton, Victory Unleashed: Opowieść weterynarza o sukcesie w zawodzie naznaczonym depresją autorstwa Heidi Pulito i ostatnio napisane Dobre samopoczucie psychiczne i psychologia pozytywna dla profesjonalistów weterynaryjnych: podejście wyprzedzające, proaktywne i oparte na rozwiązaniach Laura Woodward. Woodward jest dość dobrze znana w Indiach z pomocy w założeniu VSPCA w Visakhapatnam, gdzie kastruje się i szczepi bezdomne psy.

336 stron, ₹3652; Wiley Blackwell
Twoje życzenia pomogły Indiom wygrać – Przeżyj na nowo epicką podróż Indii w Pucharze Świata T20. Kliknij tutaj

Wszyscy trzej autorzy ujawniają ciemną i niebezpieczną stronę zawodu weterynarza i szczegółowo omawiają zmęczenie współczuciem. Zmęczenie współczuciem jest formą stresu wynikającą z powtarzającej się ekspozycji na traumatyczne sytuacje i może powodować szereg negatywnych emocji, w tym gniew, irytację, nietolerancję, drażliwość, sceptycyzm i cynizm.

Według Hamilton „wskaźnik samobójstw wśród weterynarzy jest prawie cztery razy wyższy niż w populacji ogólnej w Wielkiej Brytanii, Australii, USA, Nowej Zelandii i Kanadzie”. Następnie wymienia długie godziny pracy, częste uśmiercanie zwierząt i problemy finansowe jako główne przyczyny.

„Niepowodzenie w radzeniu sobie z takim stresem zaburza dobre samopoczucie psychiczne i może prowadzić do poważnych problemów emocjonalnych, fizycznych i behawioralnych. U niektórych prowadzi do śmierci” – podsumowuje Hamilton.

Z drugiej strony, Pulito oferuje sposoby radzenia sobie ze stresem, oprócz dotarcia do sedna problemu. Pisze, że samobójstwa weterynarzy są jednym z najwyższych wskaźników samobójstw wśród wszystkich zawodów na świecie. Jej książka przemawia do „sfrustrowanych weterynarzy” i mówi im, jak radzić sobie z codziennymi wyzwaniami w pracy i pokonać depresję.

Weterynarze zajmujący się cielęciem w Rishikesh. (d_odin/Shutterstock)

Badanie przeprowadzone w 2023 r. przez markę karmy dla zwierząt Royal Canin potwierdziło obawy Hamiltona i Pulito. Badanie ujawnia, że ​​prawie 70 procent weterynarzy miało kolegę lub rówieśnika, który popełnił samobójstwo, a blisko 60 procent doświadczyło stresu związanego z pracą, lęku lub depresji tak poważnej, że wymagała profesjonalnej pomocy. To samo badanie sugeruje, że weterynarze odchodzą z zawodu z powodu złej równowagi między życiem zawodowym a prywatnym: „Aż 60,3% profesjonalistów wymienia to jako główny powód, dla którego chcą odejść, co wskazuje na rosnące nastroje (lub wręcz urazę) w zawodzie”.

Warto przeczytać!  Badania sugerują, że pogorszenie funkcji poznawczych jest o 12% mniej prawdopodobne, jeśli unikasz ultraprzetworzonej żywności

Jak my się tu znaleźliśmy?

Woodward oferuje cenne spostrzeżenia na temat tego, jak to się stało, że weterynarze są w tak złym stanie? Obwinia o to stygmatyzację wokół rozmów o zdrowiu psychicznym w kręgach weterynaryjnych i podejście zawodu, który nigdy nie mówi „nie” klientowi. Wskazuje główne czynniki stresujące jako środowisko pracy, komplikacje pojawiające się podczas leczenia pacjentów i niemożność dobrej komunikacji z klientami.

Woodword podkreśla znaczenie umiejętności interpersonalnych, aby przejść przez życie. „Jako rodzice mamy obowiązek wiązać poczucie własnej wartości naszych dzieci z czymś więcej niż tylko dobrymi ocenami lub medalami w piłce nożnej. Życzliwość jest również osiągnięciem u dzieci. Podobnie jak empatia, samoregulacja, odporność i zdolność do bycia świadomym swoich mocnych i słabych stron” – pisze.

„…dostają się do szkoły weterynaryjnej i oklaski trwają. Są postrzegani jako osoby kompletne i kompletne ze względu na swoje osiągnięcia i sami w to wierzą. Ale na żadnym etapie nikt nie zatrzymał się, żeby zapytać, czy mają dobre umiejętności społeczne? Czy mają empatię? Czy wiedzą, jak ponieść porażkę lub jak sobie z nią poradzić?”

Autorka zauważa, że ​​paraliżujący strach przed porażką skutkuje syndromem oszusta, który prowadzi do ciężkiej depresji, a w najgorszym przypadku do śmierci samobójczej.

„Nauka umiejętności społecznych i empatii w pracy jest wyczerpująca, a oni cierpią na depersonalizację i zmęczenie współczuciem. Gdyby tylko uczono ich tych umiejętności miękkich jako dzieci lub jako studentów” – zauważa.

Opieka weterynaryjna w Indiach

Kiedy kilka lat temu u naszej ukochanej kotki Biryani zdiagnozowano przewlekłą niewydolność nerek, wiedzieliśmy, że jej czas się skończył. Staraliśmy się, aby jej wizyty u weterynarza w ciągu następnych kilku miesięcy były jak najbardziej komfortowe. A kiedy pewnego ranka zobaczyliśmy, że łapie oddech, zawieźliśmy ją do najbliższej prywatnej kliniki i poprosiliśmy dyżurującego weterynarza o podanie jej tlenu – naszej ostatniej szansy na uratowanie jej. Niechętnie się zgodził, ale ku naszemu przerażeniu, w ciągu 15 minut odciął dopływ tlenu. Jego dyżur dobiegł końca i musiał wracać do domu. Nie obchodziły go nasze prośby o uratowanie Biryani. Zapłaciliśmy rachunek, ekstrawagancką kwotę, ponieważ Biryani była uważana za pacjenta w stanie nagłym, i udaliśmy się do domu. W drodze powrotnej Biryani nas zostawiła.

Warto przeczytać!  Vaping może zwiększyć ryzyko niewydolności serca o 19%

Gdyby to była państwowa placówka albo cierpiące na niedobory funduszy schronisko dla zwierząt, gdzie przyjmuje się dziesiątki zwierząt, a dziesiątki kolejnych każdego dnia odchodzą w inny, nieznany świat, być może przypisałbym takie podejście złej relacji liczby lekarzy do pacjentów w naszym kraju i wybaczyłbym dyżurującemu lekarzowi weterynarii złamanie przysięgi lekarskiej.

Weterynarz opiekujący się kozami w Nowym Delhi. (Globetrottermuseum/Shutterstock)

Niedawno, gdy zabraliśmy naszego starszego kota, pana Busha, 13 lat, do prywatnej kliniki, jego wyniki badań krwi nie wyglądały dobrze. Powiedzieliśmy weterynarzowi, żeby pozwolił mu odejść w spokoju (nie eutanazji), ponieważ był starszym kotem, ale weterynarz się nie zgodził. Wybrał agresywną linię leczenia. Pewnego dnia, po wstrzyknięciu kilku zastrzyków i wciśnięciu mu kilku kolejnych leków do gardła, pan Bush wrócił do domu martwy.

Trudno było pogodzić się ze sposobem, w jaki wstrzykiwano leki, często nie przez weterynarza, ale przez jego asystenta, niewykwalifikowanego „para-weterynarza”. W czasach, gdy para-weterynarz miał problem ze znalezieniem żyły pana Busha, weterynarz interweniował na nasze nalegania. Boli sposób, w jaki postępował pan Bush, najłagodniejszy z kotów, i nie biorę pod uwagę rachunków, które sięgały kilku tysięcy rupii.

W świetle teorii Hamiltona i Pulito oraz sugestii Woodworda nie mogę powstrzymać się od zastanowienia się, czy ci weterynarze cierpią na zmęczenie współczuciem? Bezduszność, bezduszność i funkcjonowanie na autopilocie to objawy zmęczenia współczuciem.

Wydają się oderwani od swoich pacjentów, a ich podejście jest bezosobowe i mechaniczne. Co gorsza, te kliniki – które w niedawnej przeszłości wyrosły jak grzyby po deszczu w każdym zakątku miasta – są zwykle niedostatecznie obsadzone personelem, a niewykwalifikowani asystenci zastępują weterynarzy, gdy są nieobecni.

Większość wydaje się być napędzana siłami handlu i zmuszają zwierzęta do przechodzenia testów za testem, mimo że nie są one potrzebne, ponieważ zwierzę się oddala. Właściciele zwierząt są czasami wysyłani w najdalsze zakątki miasta na prześwietlenia i skany, ponieważ ci niepewni siebie weterynarze nie mogą pozwolić, aby kolega, który oferuje takie udogodnienia w pobliżu, ukradł im klienta.

Można argumentować, że te testy są konieczne do postawienia diagnozy, ale oszałamiające rachunki, które sprawiają, że ludzkie rachunki medyczne wydają się w porównaniu z nimi skromne, można uniknąć, jeśli jest wystarczająco dużo objawów klinicznych, aby pokazać, że zwierzę umiera. W tym miejscu w grę wchodzi osąd weterynarza – i, co najważniejsze, jego przysięga lekarska, aby „wykorzystać swoją wiedzę naukową i umiejętności, aby chronić zdrowie zwierząt, łagodzić ich cierpienie i wykonywać swój zawód z godnością”.

Warto przeczytać!  Wiadomości z rynku akcji i akcji, Wiadomości z gospodarki i finansów, Sensex, Nifty, Rynek globalny, NSE, BSE Wiadomości z IPO na żywo
W klinice (Shutterstock)

Lekarze weterynarii po stronie przyjmującej

Oczywiście, nie jest to ogólne stwierdzenie dla wszystkich weterynarzy w Indiach. Znam wielu, którzy są współczującymi, pewnymi siebie i oddanymi profesjonalistami. Uczciwie mówiąc, właściciele zwierząt domowych również ponoszą winę za to, że nie szukają szybkiego leczenia lub nie zwracają uwagi na rady weterynarza. A gdy sprawa wymyka się spod kontroli, nazywają tych profesjonalistów „złodziejami” za ich plecami, jeśli nie prosto w twarz. Posty w mediach społecznościowych o pewnym weterynarzu „zabijającym” czyjeś zwierzę również nie są rzadkością. Niesprawiedliwe jest cyberprzemoc lub pisanie niezasłużenie negatywnych recenzji.

Czynniki finansowe, długie godziny pracy, oczekiwania właścicieli zwierząt domowych i narażenie na traumę oraz radzenie sobie ze śmiercią zwierząt mają wpływ na weterynarzy, a właściciele zwierząt domowych muszą o tym pamiętać. Właściciele zwierząt domowych muszą również zrozumieć, że nawet weterynarze mają rachunki do zapłacenia i nie ma nic złego w tym, że prośby o częste zniżki lub zwolnienie z opłat są odrzucane.

Depresja i współczucie zmęczenie

Na szczęście nikt nie słyszał o weterynarzach, którzy w Indiach popełnili samobójstwo, ale oni również prawdopodobnie doświadczają tych samych objawów, z jakimi borykają się ich koledzy na całym świecie.

Woodword zauważa, że ​​rozmowy o zdrowiu psychicznym były tematem tabu w tej korporacji na Zachodzie i może to dotyczyć również Indii. Być może ci weterynarze nie są świadomi swojego zdrowia psychicznego, biorąc pod uwagę nasz zbiorowy poziom świadomości zdrowia psychicznego, infrastrukturę szkieletową dostępną do jego rozwiązania i stygmatyzację związaną z problemami zdrowia psychicznego.

Książka Woodworda to praktyczny przewodnik dla tych profesjonalistów. Jest podzielona na sześć sekcji i oferuje cenne narzędzia, w tym medytację, uważność i psychologię pozytywną, które pomagają radzić sobie z wyzwaniami psychicznymi.

W książce zawarła swoje doświadczenia z poradnictwa dla pacjentów zmagających się z lękiem, zmęczeniem współczuciem, strachem przed porażką, zespołem oszusta i żalem. Jej rada dla lekarzy weterynarii brzmi: bądźcie przygotowani z wyprzedzeniem na przeszkody, z którymi przyjdzie im się zmierzyć w swojej karierze, aby lepiej sobie radzić.

Potrzebujemy grup wsparcia, w których weterynarze i właściciele zwierząt domowych mogliby przedyskutować kwestie sporne. To odciąży weterynarzy i ułatwi życie również właścicielom zwierząt domowych. Mimo to weterynarze powinni zrobić wszystko, aby nie zamienić tego szlachetnego zawodu – jak wielu najwyraźniej to zrobiło – w przedsięwzięcie biznesowe.

Lamat R Hasan jest niezależną dziennikarką. Mieszka w New Delhi.


Źródło