Rozrywka

Recenzja Killers of the Flower Moon: Siłą filmu Scorsese jest zmieniona perspektywa

  • 17 października, 2023
  • 7 min read
Recenzja Killers of the Flower Moon: Siłą filmu Scorsese jest zmieniona perspektywa


Istnieje wiele sposobów na opowiedzenie historii, zwłaszcza tej, która wydarzyła się naprawdę, i ten fakt nie daje ostatnio spokoju Martinowi Scorsese. W filmach np Irlandczyk I Wilk z Wall Street, starannie przekształca prawdziwe historie swoich bohaterów – a przynajmniej tak mówią, że są prawdziwe – pod nowym kątem, subtelnie zmieniając położenie mężczyzn w ich centrum (zabójca mafii, gangster z Wall Street), aby odsłonić nowe perspektywy i podważają ich samouwielbienie. Rezultatem są odkrywcze portrety ego i samooszukiwania, odsłonięte przez filmowca doskonale zaznajomionego z tymi cechami. Sposób opowiadania historii determinuje jej treść – znacznie bardziej niż same fakty.

Zabójcy Kwiatowego Księżyca, najnowszy epos Scorsese, oparty jest na wyjątkowo dobrze opowiedzianej książce non-fiction autorstwa dziennikarza Davida Granna. Struktura narracyjna książki jest wbudowana w podtytuł: „Morderstwa Osagów i narodziny FBI”. W istocie znaczna część książki koncentruje się na zbrodni i dochodzeniu nowo utworzonego FBI, odkrywając początki biura i ludzi, którzy prowadzili śledztwo, a także sprawców i ofiar. To skuteczne opowiadanie historii, historia połączona z tajemnicą.

Jednak struktura historii na stronie nie zawsze przekłada się skutecznie na ekran. W wywiadach Scorsese mówił, że nie był zadowolony ze swojego pierwszego podejścia do scenariusza, ponieważ „zdałem sobie sprawę, że robię film o wszystkich białych facetach” – jak powiedział Time. „To znaczy, że podchodziłem do sprawy od zewnątrz, co mnie martwiło”. Po prywatnym pokazie, w którym uczestniczyłem w Nowym Jorku, rozwinął dalej temat, zauważając, że zrozumiał sedno historii On mówił wcale nie FBI: była to dziwna historia miłosna Ernesta Burkharta (Leonardo DiCaprio) i Mollie Burkhart (Lily Gladstone), białego mężczyzny i jego żony Osagów, którzy mieszkali razem i wychowali rodzinę, podczas gdy Ernest był aktywnie zamieszany w powolny plan oszukania rodziny Mollie, obmyślony przez jego wuja Williama Hale’a (Robert De Niro). Jako samozwańczy „przyjaciel Osagów” ​​William chce, aby wszyscy nazywali go „Królem”.

Warto przeczytać!  Pożegnalny film Beatlesów „Let It Be” trafia do Disney+: recenzja

Rozmawiają ze sobą starszy mężczyzna i mężczyzna w średnim wieku.  Starszy mężczyzna siedzi w samochodzie.  Oboje mają na sobie stroje z lat dwudziestych XX wieku.

Robert De Niro i Leonardo DiCaprio w Zabójcy Kwiatowego Księżyca.
Najważniejsze zdjęcia

Początkowo DiCaprio – jeden z głównych bohaterów Scorsese – miał zagrać Toma White’a, agenta FBI prowadzącego śledztwo w sprawie morderstwa; ostatecznie został przekształcony w rolę Ernesta Burkharta, a rolę przejął Jesse Plemons. Gladstone twierdzi, że do tej zmiany przyczynił się prosty fakt: ktokolwiek gra główną rolę, będzie w centrum filmu. Przekształcenie DiCaprio stawia Ernesta i Mollie w centrum uwagi, a na pierwszy plan wysuwa się smutek narodu Osagów.

Plan powolnego przekazywania bogactwa bogatego w ropę Osagów otaczającym ich białym mężczyznom poprzez połączenie małżeństwa i morderstwa jest spiskiem, który rządzi Zabójcy Kwiatowego Księżyca. To wydarzyło się naprawdę na początku lat dwudziestych XX wieku. Ale w filmie Scorsese ta fabuła nie jest tak naprawdę historią, którą opowiada film. Zgodnie z jego większym dorobkiem, Zabójcy opowiada o tym, jak przestępczość zorganizowana i napędzające ją ego czynią ofiarami niewinnych, a nawet słabszych. Jeśli Wilk z Wall Street chodziło wtedy o taktykę wielkich finansów przypominającą przestępczość zorganizowaną Zabójcy opowiada o tym, jak, jeśli chodzi o to, nasza historia jest pełna zachowań gangsterskich. Wielowiekowe wysiłki w historii Stanów Zjednoczonych mające na celu pozbawienie rdzennej ludności domów, rodzin, bogactwa i godności, często pod pozorem opieki nad nimi, to tylko kolejny przykład.

Obrazek głosi „spoilery poniżej” i trójkątny znak z wykrzyknikiem.

Poniżej znajdują się łagodne spoilery!

Dzięki rozległym widokom i powolnej, monotonnej partyturze (skomponowanej przez zmarłego Robbiego Robertsona, bliskiego przyjaciela Scorsese), Zabójcy Kwiatowego Księżyca czerpie z języka filmowego rozwiniętego i udoskonalonego w hollywoodzkich opowieściach o zdobyciu Zachodu. To znaczące: większość naszej popularnej koncepcji Zachodu została zapożyczona z filmów o bohaterach i kowbojach, w których rdzenni Amerykanie często byli spychani na bok lub umieszczani jako outsiderzy. Scorsese przywołuje tego rodzaju narrację, jednocześnie wywracając ją do góry nogami. W pierwszych chwilach filmu przywódcy Osagów opłakują fakt, że ich dzieci będą „uczyć się przez białych ludzi”; następnym jest odkrycie ropy na ziemi Osagów i radosny taniec.

I wtedy natychmiast rozpoczyna się taśma filmowa w stylu lat dwudziestych XX wieku, czarno-biała, niema, z napisami wyjaśniającymi, kim są Osagowie („najbogatsi ludzie na świecie na mieszkańca”, „wybrani ludzie przypadku”). To rodzaj szpuli, którą zaciekawieni kinomani widzieliby przed projekcją fabularną w teatrze, na której Osagowie zamieniają się w ciekawostki: Czy możesz w to uwierzyć, amerykańscy Indianie z Luksusowe auta?

Na wskroś Zabójcy Kwiatowego Księżyca, toczą się ciągłe bitwy o to, kto może opowiedzieć historię i kto może opowiedzieć, co się dzieje. Czy Mollie powie, co dzieje się z nią i jej rodziną, czy też wyjaśnienia Ernesta i Williama zostaną przyjęte? Czyja wersja wydarzeń trafi do nekrologów i podręczników historii? A jeśli odpowiedzią nie jest Osag – dlaczego?

Aktorzy na czerwonym dywanie na premierze filmu Apple.

Członkowie Narodu Osagów ze Scorsese w Zabójcy Kwiatowego Księżyca premiera w Nowym Jorku (od lewej): Księżniczka Osage Nation Gianna „Gigi” Sieke, Księżniczka Osage Nation Lawren „Lulu” Goodfox, Chad Renfro, Scott George, Julie O’Keefe, Brandy Lemon, Martin Scorsese, Główny Szef Osage Nation Geoffrey Standing Niedźwiedź, Julie Stojący Niedźwiedź, Christopher Cote i Addie Roanhorse.
Dia Dipasupil/Getty Images

Rezultat wszystkich tych dokładnych przesłuchań jest oszałamiający. Powiedzieć, że Scorsese nakręcił świetny film, to jakby ogłosić, że woda jest mokra, ale kryje się w niej rodzaj rozwijającego się żalu. Zabójcy– ton, ciągłe uczucie lęku i smutku, które działa tylko w rękach mistrza. Nie mówi się ci, jak masz się czuć, tyle, że cię zmuszają, a potem, na koniec, ogarnie cię oburzenie z powodu historii o morderstwach i wielu historii im podobnych.

Kluczem do tego wszystkiego był wybór umieszczenia w centrum romansu Ernesta i Mollie, nie tylko dlatego, że elegancka powaga Gladstone stanowi poważną przeszkodę dla interpretacji DiCaprio Ernesta jako słabego, głupiego i łatwego do manipulacji mężczyzny, którego Mollie mimo wszystko kocha. Zaczynasz rozumieć, dlaczego z nim została, dawno temu, kiedy miało to jakikolwiek sens. Faktycznie, podczas filmu Ernest i Mollie idą do kina i oglądają film z 1918 roku pt. Pani Ziemiankiniemy western, którego slogan reklamowy brzmiał: „prawdziwy romans prawdziwego zachodu, prawdy i tylko prawdy”.

Narratorem tego filmu był prawdziwy bandyta, Al Jennings, który opowiada historię – rzekomo prawdziwą, choć też trochę nieprawdziwą – o ratowaniu kobiety, której mąż alkoholik ją wykorzystuje. To tylko mała zapowiedź Ernesta i Mollie, a także Scorsese. Ważne jest, kto może opowiedzieć tę historię. Ważne jest także to, kim jest ta historia.

Zabójcy Kwiatowego Księżyca w kinach od 20 października.


Źródło