Rozrywka

Recenzja Leo – IGN

  • 21 listopada, 2023
  • 5 min read
Recenzja Leo – IGN


Jak na gwiazdę filmową, która przyciąga młodzież tak mocno, że często można odnieść wrażenie, że jego komedie kręcą prawdziwe dzieci, Adam Sandler ma mieszane osiągnięcia w zakresie animacji familijnej. Jego Hotel Transylwania serial jest popularny, ale ich najlepsze momenty wynikają bardziej z wrażliwości animatora Genndy’ego Tartakovsky’ego niż z humoru Happy Madison o ojcu, który będzie tatą. (Sandler najwyraźniej się nie zgodził i odszedł po trzecim filmie z serii.) Pozostawiony sam sobie w świecie animacji Sandler wymyślił takie rzeczy, jak świąteczna kreskówka z 2002 roku Osiem szalonych nocy, klapa, która ma cały toaletowy humor jego filmów aktorskich i nie ma żadnego dziwacznego uroku. Może filmy Sandlera są na tyle młodzieńcze, że próba zrobienia wersji przyjaznej dzieciom jest ćwiczeniem z nadmiaru czasu.

Niemniej jednak najnowszy wynik umowy Sandlera z Netfliksem stanowi kolejną szansę na zainteresowanie Sandmana dziećmi, które mogą nie być na tyle dorosłe, aby Billy’ego Madisonawybryki. Sandler staje się młody, udając starego: wywołuje gardłowy skrzek jako Leonardo, 74-letni iguana, który leniwie służy jako zwierzak w piątej klasie od czasów administracji Trumana. Wraz ze swoim de facto najlepszym przyjacielem, żółwiem niedawno przemianowanym na Squirtle (Bill Burr), Leo siedzi biernie w swoim zbiorniku i obserwuje, jak dziecko za dzieckiem przechodzi przez ostatnią klasę szkoły podstawowej – dopóki nie zdaje sobie sprawy, że może być już blisko końca swojej edukacji. żywotność i nie ma wiele do pokazania. Kiedy groźna i bez uśmiechu pani Malkin (Cecily Strong) zostaje długoterminową zastępczynią klasy i nalega na wskrzeszenie praktyki wysyłania uczniów do domu z uczniami, aby nauczyć ich odpowiedzialności, Leo korzysta z okazji, aby opracować plan ucieczki.

Warto przeczytać!  Uraz głowy księżniczki Anny tylko pogłębia kryzys w rodzinie królewskiej

Podczas tej rutynowo brzmiącej misji na fotelu drugiego pilota zasiada Robert Smigel, były scenarzysta Saturday Night Live i Late Night with Conan O’Brien, najbardziej znany z tworzenia materiałów, które tylko wygląda odpowiednie dla dzieci, jak jego marionetkowa postać Triumph the Insult Comic Dog lub jego animowane segmenty TV Funhouse w SNL. (Krótkotrwały serial TV Funhouse w Comedy Central poszedł jeszcze dalej i przedstawił groteskowość z udziałem lalek.) Smigel, Sandler i Paul Sado napisali film wspólnie, a Smigel jest także reżyserem obok weteranów TV Funhouse, Davida Wachtenheima i Roberta Marianettiego. Niezwykłe projekty postaci w stylu Iluminacji wydają się być produktem ubocznym Sandlera, który próbuje upewnić się, że nie spotka się z dalszymi sprzeciwami ze strony stylistów na poziomie Tartakowskiego.

Na poziomie pisania Leo wykorzystuje wiele znanych tropów animacyjnych. Zamiast wysyłać osłoniętą jaszczurkę na wspaniałą przygodę na świeżym powietrzu i/lub zapraszać ją do spotkania z wyjątkowym dzieckiem, z którym może nawiązać więź, film przekształca się w atrakcyjnie przemyślaną strukturę: w każdy weekend Leo wraca do domu z piątoklasistą i próbuje uciec, przypadkowo ujawnia, że ​​potrafi mówić, i kończy się udzieleniem dorosłej (może nawet wręcz dziadkowej) rady dzieciom, które czują się zagubione w nowo surowej klasie pani Malkin. To zgrabna, a nawet zaskakująca dynamika, przerywana przez Smigela i firmę, która narusza formalną sztywność wielu kreskówek wielkich studiów. Kiedy rodzina jednego z dzieci rozpoczyna utwór muzyczny – film jest pełnym musicalem, składającym się z sześciu piosenek – film przenosi się do innego pokoju, gdzie z drugiej strony ściany słychać kontynuację piosenki. Twórcy filmu są zarówno świadomi, jak i rozkosznie obojętni na zasady; sam fakt mówienia Leo nie jest regulowany jakąś luką wyjaśniającą, jak ludzie mogą go rozumieć i dlaczego. Po prostu milczy w pobliżu ludzi, zauważając, że jeśli rozejdzie się wieść o jego zdolności mówienia, „spróbują go zabić, jak ET”

Warto przeczytać!  Badania pokazują, że niektóre rodziny zadłużają się, aby odwiedzić Walt Disney World

Inwencji konceptualnej należy się chyba spodziewać po Smigelu, który skierował swoje satyryczne oko Nie zadzieraj z Zohanem I Tydzień, dwie najlepsze komedie Sandlera. Ale Leo, podobnie jak The Week Of, ma także delikatny, obserwacyjny dowcip, który pozwala filmowi spojrzeć zarówno na dzieci, jak i na akt ich wychowywania z pewnym sceptycznym uczuciem – naśmiewając się z rodzicielstwa helikopterem przez nadmiernie uważny dron lub nabijając rodzinne prawo z piosenką stanowiącą lekcję życia o tym, że nikt nie jest aż tak wspaniały. Momentami film przypomina skoncentrowane na dzieciach klasyczne Simpsonowie, pod względem zrozumienia dziwactw w klasie i towarzyszącej temu umiejętności przemawiania do widzów w każdym wieku.

Czasami Leo przypomina skierowane do dzieci odcinki klasycznych Simpsonów

Ostatecznie film staje się ledwo zamaskowaną przypowieścią o wartości nauczycieli, wzmocnioną ego komika: po raz kolejny Sandler gra postać, którą wszyscy w filmie uwielbiają, tym razem za jej prostolinijną mądrość. Jednak samouwielbienie można łatwo wybaczyć, ponieważ film wyraźnie odnosi się do pragnienia bycia kochanym jako części charakteru Leo. Bardziej wyraźna jest refleksja filmu na temat starzenia się: porady Leo udzielane dzieciom u progu dorastania podtrzymują słodko-gorzką wiedzę na temat ulotnej natury dziecięcego szczęścia. A jeśli to wszystko brzmi trochę ciężko jak na film familijny, pamiętajcie, że Leo jest niezmiennie głupi i bardzo zabawny – jedna z najlepszych komedii roku, animowana czy nie. Wewnętrzne dziecko i zewnętrzny dorosły Sandlera rzadko kiedy czuły się tak dobrze zsynchronizowane.

Warto przeczytać!  Demokraci w końcu przyjmują z otwartymi ramionami fanów muzyki country


Źródło