Virat Kohli kontra komentatorzy: Przynieś popcorn i dołącz do kolejnej bitwy między graczami a ekspertami na World T20 | Wiadomości krykieta
W mniej popularnym w tym tygodniu newsie na temat IPL, Virat Kohli zakwestionował referencje spośród tych, którzy wzywali do gry i zasugerowali, że w przeciwieństwie do niego nie mieli bezpośredniego doświadczenia z znajdowaniem się w trudnej sytuacji w T20. Stało się to po tym, jak komentatorzy – eklektyczna grupa mistrzów gier i międzynarodowej renomy – krytycznie ocenili jego skuteczność uderzeń i umiejętności radzenia sobie ze spinnerami.
„Chodzi o to, aby wygrać mecz dla zespołu. I nie bez powodu robiłeś to przez 15 lat… Robiłeś to dzień po dniu. Wygrywałeś mecze dla swojej drużyny. I nie jestem do końca pewien, czy sam nie byłeś w takiej sytuacji, czy powinieneś siedzieć i opowiadać o grze z pudełka” – powiedział Kohli. Tutaj „ty” oznaczało na przemian „ja” i „komentatorów”. Kohli nie przyjmował nazwisk, ale łatwo było zgadnąć, do kogo był skierowany.
Czy to dawni, czy obecni, krykieciści mają ego. Nie lubią uczyć się o grze, w którą obsesyjnie grali przez całe życie. Krykieciści z reguły mają dobrą pamięć. Pamiętają gry, sytuacje, porażki i obelgi. Nie zapominają, większość nawet nie wybacza. Po komentarzach Kohli noże mogą być ostrzone w polu komentarza i jest mało prawdopodobne, że pozostaną nieużywane.
Gdyby sport był pociskiem, jego naturalna trajektoria byłaby paraboliczna. Grzbiety i doliny uderzają w areny sportowe z regularnością fal pływowych. Niezależnie od tego, czy chodzi o sprzeczki między rywalizującymi kibicami, czy pogawędki telewizyjne typu „wściekli krykieciści kontra wściekli komentatorzy”, sport pozostaje bezstronny, pobłaża obu stronom, zapewniając im równe szanse na przewagę. A ponieważ „to, co mówią inni” jest podstawą przyjemności i niezadowolenia większości ludzi, a zwłaszcza świadomych wizerunku celebrytów, wojna na słowa nie doprowadzi do zaprzestania działań wojennych.
Obecnie komentatorzy mogą strategicznie milczeć. Ponieważ Indie mają wyruszyć w podróż do World T20 w ciągu kilku dni od IPL i ma za nimi podążać ta sama grupa komentatorów, oczekuje się, że wkrótce nastąpi „wyjazdowa” część tej wymiany. W USA i Indiach Zachodnich stawka będzie wyższa niż IPL. Może być nawet brzydko. Tak było w przeszłości.
Na papierze prowadzony przez Rohita Shamrę zespół Indii wygląda na mocnego, ale nie na zdecydowanego faworyta. Format T20 objęty jest gwarancjami. Zdobycie tytułu oznaczałoby, że zespół musiałby spróbować swoich sił z krytykami. Ale co jeśli nie wygrają?
Trzon drużyny wybranej do World T20 stanowią seniorzy bez tytułów ICC. Kohli zdobył tytuł 50 overów w 2011 roku, ale nie jest mistrzem świata T20. Jeśli w Indiach problem braku pucharów będzie się utrzymywał dla pokolenia, które nie jest tubylcami z grupy T20, będzie to trzecia z rzędu porażka.
Podczas mistrzostw świata często zawodnik na boisku rywalizuje z byłymi zawodnikami, którzy go komentują. Najsłabszym punktem w relacji Gracze-Pundit były Mistrzostwa Świata w 2003 roku w Republice Południowej Afryki. To właśnie wtedy kapitan Sourav Ganguly podjął walkę w polu komentatorskim.
To były mocne dni dla indyjskiego krykieta. Przed turniejem reklamodawcy otworzyli kran z pieniędzmi, aby wypromować drużynę niezłomnych lat 90. i młode gwiazdy lat 90. Narracja Fab Four została dostosowana do Fab Piętnastki. Kampania marketingowa dotyczyła hasła „zarządzaj więcej”. Była to także era transmisji krykieta Mandira Bedi. Pod presją odzyskania wygórowanych kosztów praw do mistrzostw świata telewizja eksperymentowała.
Był to także okres boomu kanałów informacyjnych. Nawet wyjście Ganguly’ego na posiłek z kolegami z drużyny było nową przerwą. Programy takie jak Match ka Mujrim, dyskusja na temat najgorszego gracza w grze, zyskały niezrównaną popularność. Nie tylko przesadne pochwały, ale nawet histeryczne klepanie po czole również miało miejsce i popyt.
W tym kontekście Indie miały fatalny start w Pucharze Świata w 2003 roku. Pasując do zaledwie 125, chłopcy Ganguly’ego zostali upokorzeni przez Australijczyków. W ciągu nocy bukiety zostały ułożone tonami cegieł. Komentatorzy stracili poczucie proporcji. Rzucano pod ich adresem bezpodstawne zarzuty, że zawodnikom zależy wyłącznie na gotówce, a nie na krykiecie. To już nie był krykiet, to był mecz wolny dla wszystkich.
Ganguly dowodził szatnią. „Szczerze mówiąc, niektóre z nich stają się żartem; mówią, co im się podoba, a czasami to, co mówią, jest niedojrzałe” – mawiał. Javagal Srinath powiedział, że oświadczenie ekspertów telewizyjnych mogło skłonić fanów do ataków na ich domy.
W przyjemny sposób nawiązując do opowieści z 2003 roku, gracze wykorzystali tę krytykę, aby się przegrupować. Ganguly, sprytny kapitan, zamienił tę sytuację w sytuację „my przeciwko światu”. Jego zainspirowany zespół zaczął grać w zapierający dech w piersiach krykiet. Po jednym zaciętym zwycięstwie drużyna zebrała się w grupkę, a młodsi na zmianę pluli na ziemię poniżej. To było ich katharsis, był to ich sposób na wyrzucenie z systemu gniewu wobec komentatorów. Wracając do domu z godnym zaufania drugim miejscem, zapanował rozejm.
Nawet ktoś taki jak MS Dhoni, sam Kapitan Cool, nie przepuścił swojej szansy na wywołanie komentarzy komentatorów. Po zwycięstwie w World T20 w 2007 roku MS Dhoni, niespodziewany kapitan, który był preferowany od innych seniorów drużyny, nie zapomniał przypomnieć komentatorowi Raviemu Shastriemu o czymś, co napisał przed turniejem. „Powiedziałeś, że jeśli Indie pójdą ze mną (jako kapitanem), Australia będzie faworytem. Udowodniliśmy, że się mylicie”.
Na Pucharze Świata o wynikach nie decyduje tylko boisko i nie tylko kij mówi o wszystkim. Przejdźmy do panów z mikrofonami.
Wyślij swoją opinię na adres sandydwivedi@gmail.com.