Filmy

Zwycięstwo Boba Igera w Disneyu przypomina korporacyjne potyczki z przeszłości Hollywood

  • 4 kwietnia, 2024
  • 4 min read
Zwycięstwo Boba Igera w Disneyu przypomina korporacyjne potyczki z przeszłości Hollywood


Miał wszystkie elementy dobrego filmu akcji – niebezpieczeństwo, zemstę, mega budżet – a nawet dorzucił kilka ofiar (aczkolwiek korporacyjnych).

Wojna Boba Igera z Nelsonem Peltzem (kto?) dobiegła końca i Iger wygrał. Ale niektórzy filmowcy i kupujący bilety mogą się zastanawiać: czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Czy skromna zmiana w zarządzie Disneya miałaby jakiś wpływ na przyszłość rozrywki? (Sam Peltz prowadzi fundusz hedgingowy o nazwie Trian Partners i nie ma żadnego doświadczenia w branży rozrywkowej.)

Z pewnością był to dobry serial, aczkolwiek powrót do czasów, gdy Hollywoodem rządziły Wielkie Osobistości, a nie monolity pokroju Amazona czy Apple. Bitwy tamtej epoki były wojnami ego, a nie wojnami zastępczymi – Redstone kontra Diller lub Murdoch kontra Ted Turner, ze zdezorientowanymi gwiazdami i ich przedstawicielami skulonymi pośrodku.

Ale teraz Iger wygrał – znowu. Niegdyś telewizyjny meteorolog zwyciężył z szeregiem rywali i wątpiących, począwszy od Michaelów (Eisnera i Ovitza) i Jeffreya Katzenberga, a nawet czasami sceptycznego krewnego lub spadkobiercy Disneya.

Bratanek Walta, Roy, kiedyś z pogardą skrytykował wspaniałą siedzibę Eisnera Disneya i manię Eisnera na rzecz „brandingu”. Rozumiał jednak, że podczas 20-letniego panowania Eisnera, począwszy od 1984 r., dochody Disneya wzrosły ze 100 milionów dolarów do 4,5 miliarda dolarów.

Warto przeczytać!  Palpatine czerpał swoją moc Ciemnej Strony z bardzo specyficznego (i przerażającego) rodzaju nienawiści

Pod wpływem wzrostu przejęć Igera Disney urósł do rangi państwa narodowego obejmującego parki tematyczne, statki wycieczkowe, streamery, kanały sportowe i wspólnoty mieszkaniowe, a nawet okazjonalnie film.

W przeciwieństwie do innych megakorporacji, około 33–40% akcjonariuszy Disneya to osoby spoza instytucji – rodziny, odziedziczone fundusze powiernicze i kinomani. Od początku roku cena akcji spółki wzrosła o około 35%.

Na każdego przeciwnika, takiego jak Ike Perlmutter z Marvela, przypada sojusznik, taki jak George Lucas. A na każdego wroga, jak gubernator Florydy Ron DeSantis, przypadał ważny sojusznik, taki jak Joe Biden.

W wojnach korporacyjnych toczonych przez poprzednie pokolenia kierowani ego przeciwnicy Hollywood walczyli o kwestie bezpośrednio wpływające na krajobraz rozrywki. Kiedy na początku lat 60. Kirk Kerkorian pokonał Sama Bronfmana w walce o kontrolę nad MGM, natychmiast zaczął wystawiać na aukcji tyły, sprzedając nawet legendarne rekwizyty studyjne (kapcie Judy Garland w Czarnoksiężnik z Krainy Oz).

Zabił także najważniejsze filmy reżyserowane przez światowej klasy twórców, takich jak David Lean, Fred Zinnemann i Michelangelo Antonioni – niektóre w fazie przedprodukcyjnej, inne w trakcie zdjęć. Do kierowania całą firmą zatrudnił dyrektora telewizyjnego imieniem Jim Aubrey. Studio nigdy się nie podniosło, podobnie jak Aubrey.

Warto przeczytać!  Alexx O'Nell zastanawia się nad swoimi nieudanymi związkami ze Swetą Keswani i Shamą Sikanderem, ujawnia swój obecny status związku - Ekskluzywny | Wiadomości filmowe w języku hindi

Strategia Barry’ego Dillera na przyszłość Paramount i Viacom znacznie różniła się od strategii jego zjadliwego rywala Sumnera Redstone’a. Redstone wygrał tę walkę, ale był tak onieśmielony przez swojego rywala Ruperta Murdocha, który kontrolował Fox, że zwolnił swojego utalentowanego dyrektora generalnego, Toma Frestona, obawiając się, że Murdoch zyskał przewagę w przedsięwzięciach w mediach społecznościowych. Nie zrobił tego, a Redstone nigdy nie znalazł godnego następcy Frestona.

Przy wszystkich swoich dziwactwach szefowie studiów wczesnego Hollywood nadal skupiali się na swoim głównym produkcie – filmach. „W swoich czasach był gigantem” – zaintonowała Spencer Tracy na pogrzebie Louisa B. Mayera, chwaląc szefa MGM za wspieranie rozbudowanego systemu studiów i zaufanie decyzjom swojego szefa kreatywnego, Irvinga Thalberga.

Rozpoczynając atak na Igera, Peltz, inwestor-aktywista, skrytykował dyrektora generalnego Disneya za nadmierne wydatki na strategię transmisji strumieniowej, zamiast na zwiększanie liczby atrakcji w parkach rozrywki (streamerzy stracili miliony w ostatnim kwartale). Zarzucił także, że Iger nie zareagował wystarczająco szybko w sprawie problemów z ESPN i innymi problemami z telewizją linearną oraz że brakowało mu planu sukcesji.

Warto przeczytać!  Oferta weselna nr 1 • AIPT

Jednak ostatecznym efektem ofensywy Peltza-Perlmuttera-Jaya Rasulo było odbudowanie uznania akcjonariuszy dla Igera. Być może co ważniejsze, skłoniło to także Igera do ponownego skupienia się na głównym produkcie Disneya: rozrywce.

Stary Walt prawdopodobnie byłby z tego powodu zadowolony.


Źródło