Świat

Demokracja w Republice Południowej Afryki: czy głosowanie w sprawie wyjścia z więzienia spełniło oczekiwania?

  • 27 kwietnia, 2024
  • 7 min read
Demokracja w Republice Południowej Afryki: czy głosowanie w sprawie wyjścia z więzienia spełniło oczekiwania?


Źródło obrazu, Obrazy Getty’ego

W obliczu zbliżających się wyborów w Republice Południowej Afryki Nomsa Maseko z BBC zastanawia się nad 30 doniosłymi latami demokracji i tym, jak zmienił się kraj od zakończenia rasistowskiego systemu apartheidu.

Kiedy 27 kwietnia 1994 r. oddawała głos, moja mama powiedziała mi, że głosowanie wydawało jej się „kartką wyjścia z więzienia” – czuła się wzmocniona.

Miała wtedy 43 lata i podobnie jak miliony innych mieszkańców Republiki Południowej Afryki po raz pierwszy głosowała.

Była to kulminacja dziesięcioleci oporu i walki zbrojnej przeciwko rasistowskim i brutalnym rządom białej mniejszości.

Byłam wtedy za młoda, aby głosować, chociaż urzędnicy wyborczy pozwolili mi pomazać się palcem, i zrozumiałam, co dla niej i pozbawionej praw wyborczych czarnej większości oznaczała wolność, możliwość ostatecznego wyboru własnego rządu.

Na kilka dni przed wyborami panowało napięcie i panowała powszechna obawa przed przemocą polityczną. Powietrze gazu łzawiącego często wypełniało powietrze w Kwa-Thema, miasteczku na wschód od Johannesburga, w którym mieszkałem.

Tytuł Zdjęcia, W okresie poprzedzającym głosowanie w 1994 r. obawiano się przemocy

Opancerzone pojazdy wojskowe przejeżdżały obok naszego domu kilka razy dziennie i w nocy, gdzie często w oddali słychać było strzały.

Po południu przed tym wielkim dniem graliśmy z przyjaciółmi w klasy na ulicy, kiedy podjechała biała ciężarówka pełna koszulek, piłek i flag Partii Narodowej.

Była to partia, która doszła do władzy w 1948 roku i narzuciła segregację prawną według granic rasowych, znaną jako apartheid, co oznacza „odrębność”.

Większość z nas nigdy wcześniej nie miała nowej piłki, więc byliśmy podekscytowani, że otrzymaliśmy ją za darmo. Jednak nasza ekscytacja była krótkotrwała.

Zbesztano nas i powiedziano: „Nigdy więcej nie przyjmuj niczego od wroga”. Być może było nam smutno, ale zrozumieliśmy dlaczego.

Poranek w dniu głosowania był niesamowicie cichy. Było słonecznie, choć przepełnione strachem i drżeniem.

Lokal wyborczy znajdował się naprzeciwko naszego domu – w szkole nauczycielskiej. Wysoko powiewało kilka niebiesko-białych flag „pokoju”. Agenci partii politycznych ubrani w różne kolory pukali od drzwi do drzwi i namawiali ludzi do głosowania.

Wijące się kolejki ciągnęły się kilometrami, a młodzi i starsi ustawiali się w kolejce, podnosząc pięści w górę i skandując „sikhululekile”, co po zulusku oznacza „jesteśmy wolni”.

I rzeczywiście poczułam się inaczej – jakoś lżej, gdy uświadomiłam sobie, że nie będę musiała oglądać się przez ramię i chować za każdym razem, gdy obok mnie będą przejeżdżać biali policjanci na koniach.

Być może do dziś odczuwam strach przed owczarkami niemieckimi, używanymi przez policję apartheidu jako psy tropiące i czasami bez powodu atakującymi nas, dzieci, podczas patroli.

Istnieje jednak wiele pozytywnych przypomnień o walce wyzwoleńczej w dzielnicy Orlando West w Soweto – do tego stopnia, że ​​rozwinął się tam przemysł turystyczny.

Sakhumzi Maqubela jest właścicielem popularnej restauracji przy słynnej ulicy Vilakazi, gdzie kiedyś mieszkali zarówno Nelson Mandela, który został prezydentem po zwycięstwie Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC) w 1994 r., jak i arcybiskup Desmond Tutu.

„Turystyka przyniosła ogromne korzyści ulicy Vilakazi. Widziałem turystów spacerujących tam i z powrotem z podziwem dla tego, czym stała się Republika Południowej Afryki, więc zdecydowałem się zacząć sprzedawać żywność” – powiedział.

„Ostatnie 30 lat dla naszego rządu było próbą i błędami, możemy im przyznać, że się uczyli.

„Stworzyłem tutaj 500 miejsc pracy i śpię lepiej, wiedząc, że moje wysiłki przyniosły różnicę”.

Początki demokracji były obiecujące: po pierwszej kadencji Mandeli kolejne wybory wygrał Thabo Mbeki; rozkwitło społeczeństwo obywatelskie – podobnie jak głośna i wolna prasa.

Wielu uważa jednak, że miesiąc miodowy AKN, który nadal sprawuje władzę i jest uwikłany w zarzuty o korupcję i konflikty wewnętrzne, dobiegł już końca. Kraj boryka się z wysokim poziomem bezrobocia, brutalną przestępczością, a wiele osób nadal cierpi z powodu braku podstawowych usług, takich jak woda i prąd.

Demokratyczne dywidendy, którymi cieszył się pan Maqubela, nie rozciągają się daleko poza obszar wokół ulicy Vilakazi.

Zaledwie 10 minut jazdy samochodem od Kliptown, wzdłuż ulic stoją rzędy przenośnych toalet, które rzadko są czyszczone lub opróżniane.

Tytuł Zdjęcia, Kliptown odnotowało niewielki rozwój w ciągu ostatnich trzech dekad

W pobliżu nie ma szkół, ale jest mnóstwo shebeen, ponieważ znane są tu bary na obszarach mieszkalnych. Młode matki mają trudności z przetrwaniem.

„Trzydzieści lat demokracji nic dla mnie nie znaczy, nie ma co świętować” – powiedziała Tasneema Sylvester, która siedziała przed swoją chatą, ubrana w kapelusz przeciwsłoneczny, czarne dżinsy i znoszony czerwony T-shirt.

„Nie będę zawracać sobie głowy głosowaniem w tym roku, ponieważ nie widzę niczego, co rzekomo zrobiła ANC” – powiedziała 38-letnia matka trójki dzieci.

„Nie mam pracy, czystej bieżącej wody ani toalet. Jestem zły i pozbawiony nadziei”.

Mieszkańcy Kliptown mają poczucie, że często pomija się ich związek z walką wyzwoleńczą, biorąc pod uwagę, że to tutaj w 1955 r. podpisano Kartę Wolności – dokument opracowany przez walczących z apartheidem i określający wizję demokratycznej Republiki Południowej Afryki.

„Zbyt długo byliśmy zaniedbywani. To bardzo smutne, że w tej okolicy nie wdrożono żadnej z 10 klauzul Karty Wolności” – powiedział lokalny przewodnik turystyczny Ntokozo Dube.

Źródło obrazu, BBC/Thuthuka Zondi

Tytuł Zdjęcia, Ntokozo Dube oprowadza ludzi po pomniku Karty Wolności w Kliptown, gdzie jej zasady są wyryte w brązie

Analityk polityczny Tessa Dooms ma do rozważenia trudne pytania w związku z 30. rocznicą.

„Jest bardzo jasne, że ludzie nie mają poczucia, że ​​zasadniczo zmieniliśmy architekturę naszego kraju” – powiedziała.

„Jest kilka rażących rzeczy, które nadal są bardzo podobne do przeszłości… wysoki poziom nierówności utrzymuje się, a nawet wzrósł w epoce demokracji”.

Kryzys ilustrują setki przeszkolonych lekarzy, którzy organizują protesty w dużych miastach w całym kraju, ponieważ nie mogą znaleźć pracy.

Tytuł Zdjęcia, Mumtaaz Emeran-Thomas jest wykwalifikowanym lekarzem, ale nie może znaleźć pracy

„To bardzo przygnębiające, ponieważ mieszkańcy Republiki Południowej Afryki pilnie potrzebują opieki zdrowotnej, a mimo to mamy upadający system i dlatego w domu pracuje 800 wykwalifikowanych lekarzy” – powiedziała dr Mumtaaz Emeran-Thomas, która utrzymuje się z pracy niezależnej niezwiązanej z pracą jej umiejętności medycznych.

Szczególnie młodzi ludzie domagają się zmian i mogą porzucić jakąkolwiek lojalność wobec AKN w zakresie zapewniania demokracji.

Są jeszcze inni, którzy czują się tak rozczarowani, że mówią, że w ogóle nie będą głosować.

Jednak zdecydowana większość ludzi, podobnie jak moja matka, która przeżyła apartheid, nie może zapomnieć o zdobyczach i nadal wierzy w siłę urny wyborczej.

A ponieważ 29 maja będę pracować, podczas siódmych wyborów powszechnych w państwie demokratycznym, ona zabierze ze sobą moją sześcioletnią córkę i stanie w kolejce przed tym samym lokalem wyborczym Kwa-Thema, w którym głosowała w 1994 r.

Więcej o wyborach w Republice Południowej Afryki:


Źródło